Czasem wydaje mi się, że moje dziecko jest idiotą, ale właśnie dlatego tak bardzo je kocham

Kacper Peresada
Kochamy nasze dzieci całkowicie bezwarunkowo. Nic tego nie zmieni. Jednak czasami, gdy patrzymy na nasze pociechy, uświadamiamy sobie, że bez względu na to, jak bardzo są mądre czy empatyczne, z reguły zachowują się jak idioci.
Fot: Joseph Rosales/Unsplash
Nie ma w tym oczywiście nic złego. To po prostu element dzieciństwa. Wszyscy wiemy przecież, że dziecko może przejść przez przedszkole z samymi pochwałami, umiejąc czytać i świetnie liczyć, a mimo to żyć w przekonaniu, że jedzenie kleju do papieru to świetna rzecz. Takie po prostu są dzieci.

– Moja córka często lubi obrażać siostrę, że jest brzydka. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że są bliźniaczkami – mówi mi Patryk. – Nawet nie mam siły tego komentować, ale tylko jedna z nich to robi i skupia się na konkretnych cechach fizycznych siostry. To powoduje, że zaczynam się zastanawiać, co zrobiłem nie tak jako rodzic.


Patryk podkreśla, że ma pewne podejrzenia, skąd to się bierze. Sam, jak twierdzi, był całkiem inteligentnym nastolatkiem. Mimo to zdarzyło mu się na przykład wieźć swojego ojca samochodem po mieście, ponieważ wydawało mu się, że jego auto wydaje dziwne dźwięki.

Okazało się, że zostawił butelkę coli w bagażniku, a ta obijała się o ścianki. Ten dźwięk nie dawał Patrykowi spokoju przez ponad miesiąc. – Doszedłem do wniosku, że bycie "mądrym idiotą" to naturalna rzecz w mojej rodzinie – śmieje się i, na potwierdzenie tych słów, przytacza jeszcze jedną historyjkę z własnego dzieciństwa.

– Kiedyś rodzice zostawili mnie samego na weekend – wspomina Kacper, dzisiaj dumny ojciec syna ("głupka", poprawia mnie). – Moja mama kupiła mi moją ulubioną mrożoną pizzę, żebym ją zjadł, gdy rodziców nie będzie.

Kacper spędził weekend o chlebie i wodzie, bo nie wpadł na to, że pizza mrożona znajduje się... w zamrażalniku. – Sprawdziłem wszystkie szafki, przeszukałem całe mieszkanie. Dopiero gdy rodzice wrócili do domu, pokazali mi, gdzie schowali pizzę. Przez dwie doby nie wpadłem na to, że rzeczy zamrożone trzyma się tam, gdzie jest zimno – śmieje się Kacper.

– Ostatnio mój syn udowodnił mi, że odziedziczył moje durne DNA – dodaje. – Poszedł na przystanek autobusowy, a następnie wysłał mi SMS-a ze swojego telefonu, że... nie może znaleźć telefonu.

Prawda jest taka, że dzieci świetnie odnajdują się w roli głupków. Prym wiodą w tym nastolatki. Są tak obarczone ilością nauki i myśleniem o przyszłości, zapominają czasami uruchomić mózgi i w efekcie robią najbardziej bzdurne rzeczy na świecie.

– Mój syn jest takim samym debilem, jak jego ojciec – przyznaje moja druga rozmówczyni, Anka. – Mam wrażenie, że obaj nieustannie chodzą poparzeni jedzeniem, ponieważ żaden z nich nie wpadnie na to, że trzeba poczekać, aż obiad ostygnie.

Mąż Anki jej przytakuje, ale dodaje: – Moja żona jest odpowiedzialna za to, że nasz 11-letni obecnie syn do niedawna wierzył we wróżkę–zębuszkę. Antek połapał się, że Mikołaj nie istnieje, gdy miał 7 lat. Dopiero oglądając serial "Młodzi Tytani Go!" zrozumiał, że to rodzice wkładają dzieciom pieniądze pod poduszkę w zamian za zęby–mleczaki. Po prostu nikt wcześniej nie powiedział tego 11-latkowi.

– Moje córka od roku próbuje podjadać słodycze po kolacji bez mojej wiedzy – śmieje się Michał. – Tyle że gdy już zje batonika czy cukierka, przychodzi do mnie i pyta, czy słyszałem jak jadła słodycze. – Ma pięć lat i nadal nie jest w stanie się połapać, jak to możliwe, że jej ojciec ma tak genialny słuch.

– Jest coś magicznego w głupocie dzieci – dodaje Piotrek, mąż Anki. – Łatwo jest być dumnym, gdy twoje dzieci robią coś niesamowitego. Jednak gdy widzisz, że twoje dziecko wyrzuca twoje ciuchy przez balkon, bo usłyszało, że tata ma dość nieustannego prania, dociera do ciebie, że to właśnie jest sedno rodzicielskiej miłości.