Jest znanym Youtuberem, a na co dzień – samotnym ojcem bliźniaczek. Bo właściwie dlaczego nie?

Aneta Zabłocka
Jest mamą i tatą w jednej osobie – stąd jego pseudonim, Matata. Samotnie wychowuje bliźniaczki. Ich wspólne życie pokazuje na Instagramie i Youtubie. Na jego głowie są domowe obowiązki oraz prowadzenie firmy. Uwaga – lubi zmywać naczynia!
Fot. Maciej Lisowski
Prawdy nie oszukasz – nie jest łatwo być rodzicem. To praca na pełen etat i całą dobę. Jeszcze trudniej jest, gdy wychowujesz dziecko w pojedynkę. Wtedy pracujesz na dwa etaty. A co, jeśli zajmujesz się bliźniaczkami? Jak to wycenić?

Trudno o lepszą osobę, która mogłaby o tym opowiedzieć niż Maciej Lisowski, znany w sieci jako Matata Singledad. Pod takim nickiem prowadzi swoje konta na Instagramie i Youtubie. Jego życie to wychowywanie córek – i o tym właśnie opowiada w social mediach. Zanim jego bliźniaczki przyszły na świat, rozstał się z ich mamą. Zdecydowali wówczas, że to on weźmie na siebie ciężar opieki i wychowania dzieci.


Jak w pojedynkę ogarnąć opiekę nad dorastającymi bliźniaczkami? Jak znaleźć czas dla siebie? I czy da się zastąpić mamę, gdy jest się facetem?

Jedno dziecko to dla większości rodziców życiowa rewolucja. Ty masz bliźniaczki. Jak się odnalazłeś w roli samotnego rodzica?

Było bardzo intensywnie, ale mogłem liczyć na pomoc moich rodziców. Było mi o tyle łatwiej, że dziewczynki były zsynchronizowane, a więc budziły się i zasypiały o tych samych porach.

Czy był to cudowny okres? Nie powiem. Na pewno było to niesamowite doświadczenie. Cudownie zaczęło być, gdy moje córki skończyły cztery lata. Bycie tatą to najpiękniejsza rzecz jak mi się przydarzyła w życiu, a wiele już widziałem. To bezcenne doświadczenie.

Trudno w pojedynkę prowadzić dom?

Wszystko jest kwestią organizacji. Może być tak, że masz bałagan przy dwóch dorosłych osobach w domu. I nawet jeśli masz gosposię, nie wyjdziesz z bałaganu, jeśli zapomnisz o dobrej organizacji. Ja ogarniam wszytko na bieżąco i dzięki temu na wszystko mam czas.

Często ludzie mnie pytają: "Jak ty to robisz, kiedy masz czas piec z dziewczynkami ciasteczka na Walentynki?". Szczerze? Nie wiem, po prostu jak coś zaplanuję, to potem to realizuję i nie narzekam. Uważasz się za "kura domowego”?
W 100 procentach! Co więcej, ja to naprawdę lubię. Muszę przyznać, że jestem bardzo dobrze zorganizowany i trzymam się zasady, że od godziny 21:00 mam czas dla siebie.

Dziewczyny idą spać, a ja kończę dzień z przekonaniem, że wykonałem wszystkie zadania, które sobie narzuciłem danego dnia. Nie korzystam z pomocy gosposi, więc robię wszytko sam, od prania i prasowania po gotowanie. To ostanie sprawia mi dużo frajdy.

Lubię kuchnię i tam też jestem bardzo zorganizowany. Wychowano mnie w zamiłowaniu do porządku i uważam, że jeśli odkładasz rzeczy na miejsce, to masz potem o wiele mniej sprzątania.

Zrezygnowałem ze zmywarki, bo nie cierpię jej opróżniać. Zmywam ręcznie i na bieżąco, bardzo to lubię, trochę mnie to uspokaja. W miejsce zmywarki wstawiłem szafkę, tam trzymam przetwory, bo sami je robimy.

Ulubione domowe zajęcia Mataty, to...

Gotowanie, zmywanie. Dbam też o to, żeby w wazonach zawsze były świeże kwiaty.

Dziewczyny potrzebują w życiu kobiecego wzorca. Jaki masz pomysł na to, jak im to zapewnić?

Nie mieszkamy na pustkowiu, tylko w centrum Warszawy. Mam dużo koleżanek, a przede wszystkim – moje córki mają cudowną babcię. Nie brakuje im aż tak bardzo tych wzorców kobiecych. Poza tym od zawsze pracowałem w świecie mody, więc znam się trochę na rzeczy. Nie stanowi dla mnie problemu pomalowanie córkom paznokci czy zrobienie makijażu karnawałowego.

Od 15 lat prowadzę agencję modelek i dla kobiet, z którymi współpracowałem, w większym bądź mniejszym stopniu musiałem być matką, ojcem, powiernikiem, a także psychologiem. Jestem zaprawiony w boju. Agencja modelek – to brzmi jak bardzo angażująca praca. Jak to godzisz z rolą "kura domowego"?

Moja praca to przede wszystkim organizacja wyjazdów modelek, mogę to robić z każdego miejsca na świecie. Ostatnio znacząco ograniczyłem liczbę modelek, które mam pod skrzydłami. Młode pokolenie modelek ma niewiele wspólnego ze standardami pracy, do których jestem przyzwyczajony, więc postanowiłem pracować z ludźmi, w których wierzę i jestem pewny, że angażują się w 100 procentach, a nie w 90. Piszę właśnie książkę o świecie modellingu. Poza tym organizuję wycieczki dla grup szkolnych wprowadzające dzieci i młodzież w świat fotografii.


Czemu postanowiłeś uruchomić kanał na YouTubie?
Z prostego powodu. Chcę się dzielić swoim doświadczeniem. Uważam, że wspólnie z córkami dodajemy innym rodzicom otuchy, inspirujemy ich, a przede wszystkim bawimy.

Pomysły na tematy do filmów powstają spontanicznie. Często ktoś z nas rzuca hasło: zróbmy z tego odcinek na Matatę. Dziewczynki są bardzo otwarte i nie mają problemu z obecnością kamery, a to bardzo ułatwia sprawę.

Wychodzę z założenia, że najważniejsze w życiu jest to, aby było wesoło, nieważne czy nam się coś udaje, czy nie. Życie niesie wiele sytuacji trudnych, trudniejszych, pięknych, przyjemnych, smutnych czy wesołych. Trzeba sobie z nimi radzić i nie wszytko brać na serio. Tego staram się między innymi nauczyć moje córki.

Co robisz tylko dla siebie, kiedy wieczorem w waszym domu zapada cisza?
Kocham moją niebieską kanapę w salonie. Odpalam wieczorem Netflixa i padam przed północą. Czasem obiecuję sobie, że obejrzę jakiś film albo dokończę kolejny sezon serialu, ale zwykle kończy się to tak, że budzę się na kanapie po bardzo przyjemnej drzemce.

Lubię rysować i pielęgnować rośliny. Mam sporo zainteresowań, które mogę rozwijać zarówno z dziewczynkami, jak i sam.

A życie nocne?
Przez 3 lata mieszkałem w Nowym Jorku. Trudno wyobrazić sobie bardziej imprezowe miasto na świecie. Znam jasne i ciemne strony życia klubowego, ale dzisiaj w ogóle mnie to nie kręci. Nie piję alkoholu, więc spędzanie czasu z nietrzeźwymi po prostu przestało mnie bawić.