Tego tematu rodzice unikają jak ognia. Jak w czasach koronawirusa rozmawiać z dziećmi o śmierci?

Kacper Peresada
Nieważne czy jesteś katolikiem, ateistą czy, tak jak ja, leniwym agnostykiem. Jako rodzic, prędzej czy później, będziesz musiał porozmawiać z dziećmi o śmieci. To nie jest łatwy temat, ale w czasach pandemii stał się jeszcze ważniejszy. Musimy rozmawiać z dziećmi o umieraniu. Jak to robić?
Fot: Tadeusz Lakota/Unsplash
Gdy miałem 7 lat, zdarzało mi się płakać do poduszki. Leżałem w łóżku i wyobrażałem sobie śmierć. Myślałem o tym, że zamykam oczy i już nigdy ich nie otwieram. Następnego dnia rodzice pytali mnie, dlaczego płakałem. Nie chciałem się przyznać, kłamałem, że coś im się wydawało.

Moja rodzina od najmłodszych lat była bardzo katolicka. Dlatego rozmowa o umieraniu została u nas przerzucona na Kościół i duchownych. Miałem jednak już 7 lat i nie byłem idiotą. Czułem, że odpowiedź "pójdziemy do nieba" nie jest logiczna.

Śmierć jest częścią życia

Gdy miałem 12 lat, umarł mój ojciec. Wcześniej nikt nie rozmawiał ze mną o tym, że coś takiego może się zdarzyć. Był starszym facetem, starszym nawet od babci ze strony mojej mamy.


Była sobota. Pamiętam, że obudziłem się w nocy i zobaczyłem, że ojciec rozmawia z matką. Mówił, że źle się czuje, ale nie chciał jechać do szpitala. Tyle pamiętam, choć może to jedynie wyobraźnia i takiej rozmowy w ogóle nie było.

Czytaj też: Zawsze mieliśmy za mało czasu dla dzieci. Teraz wreszcie jest go pod dostatkiem. Co z nim robimy?


Wracałem z lekcji chóru. Chowałem właśnie papierosy w mojej skrytce jakieś 100 metrów od domu, gdy zobaczyłem, że moja matka wjeżdża samochodem na nasze podwórko. Potem dostrzegłem karetkę pogotowia, a mama powiedziała, że tata nie żyje.

Ratownik z karetki zaproponował nam leki na uspokojenie. Potem poszedłem do babci i siedziałem tam zdziwiony. Jedyne, o czym myślałem to fakt, że tego dnia miałem iść na urodziny koleżanki. Zastanawiałem się, dlaczego mój ojciec musiał umrzeć akurat tego dnia.

Nikt nigdy ze mną nie rozmawiał o śmierci bliskich. Każde dziecko przechodzi okres fascynacji śmiercią, ale nikt nie zadał sobie trudu, by powiedzieć mi wprost, że ona istnieje. To samo dotyczy pornografii, masturbacji czy narkotyków, ale to już inny temat.

Mój syn miał 3 lata, gdy pierwszy raz rozpłakał się w mojej obecności, mówiąc, że nie chce mnie jako ducha. Mówił, że chce mnie przytulać i nie wystarczy mu to, że będę istniał w innym świecie. Niestety musiał się pogodzić z tym, że ludzie umierają. Chociaż bardzo nie chciałem o tym rozmawiać, musiałem mu to wyjaśnić.

Nieważne czy jesteśmy katolikami, agnostykami czy ateistami najważniejsze jest to, abyśmy nie kłamali. Dzieci są mądre. Zabrzmi to, jak banał, ale to prawda: śmierć nadaje sens ludzkim poczynaniom. Dlatego nie można przemilczeć tego tematu w rozmowach z dziećmi.

Nie bójmy się mówić prawdy

Gdy rozmawiamy z dziećmi, musimy przekazywać im komunikaty w prostych słowach. Nie trzeba szukać skomplikowanych metafor dla śmierci, tylko po to, by uchronić kilkulatka przed bólem.

Śmierć jest nieuchronna, więc gdy ktoś w rodzinie umiera, musimy się z tym pogodzić. Rozmowa o śmierci jest bardzo niekomfortowa, ale starajmy się przedstawiać sprawę prostymi słowami. Nie mówmy, że ktoś bliski "odszedł", dziecko musi usłyszeć prawdę, a owijanie w bawełnę może tylko wprowadzić zamieszanie w jego głowie.

Przygotujcie się na szeroką gamę emocji, po tym, jak będziecie musieli poinformować syna albo córkę o czyjejś śmierci. Może się popłakać, zezłościć, możliwe też, że nie okaże emocji. Najważniejsze jest, aby być blisko dziecka i starać się odpowiadać na pytania, które mogłoby mieć.

Gdy odpowiadacie, nie bójcie się powiedzieć "Nie wiem". Prawda jest taka, że rodzice często boją się przyznać do niewiedzy. Jesteśmy ludźmi i chociaż często nasze dzieci postrzegają nas superbohaterów, muszą zrozumieć, że tak samo jak one, próbujemy radzić sobie z niepewnością, lękiem i poczuciem straty.

Nie ukrywajmy smutku. Nie bójmy się płaczu, nie kryjmy uczuć. Dzieci powinny zrozumieć, że każdy człowiek potrzebuje czasu na to, aby poradzić sobie ze stratą kogoś bliskiego.

Jak radzić sobie ze stratą osoby bliskiej?

Nie bójmy się też śmiechu. Fakt, że ktoś umarł, nie oznacza, że mamy zatopić się w mroku. Dzieci powinny zrozumieć, jak ważne jest wspominanie dobrych chwil z kimś bliskim, którego nie ma już wśród nas.

Pozwólcie dziecku uczestniczyć w pożegnalnych rytuałach. Znajdźcie dla niego rolę podczas pogrzebu. Niech poczuje, że jest częścią ceremonii pożegnania. To da mu choć odrobinę kontroli nad traumą, która je spotkała.

Nie próbujcie też narzucać dzieciom tego, jak powinny radzić sobie ze stratą osoby bliskiej. Niech reagują w sposób, który wydaje się im najbardziej odpowiedni. Nie tonujcie ich emocji, nie wymuszajcie na nich właściwego, waszym zdaniem, sposobu przeżywania śmierci osoby bliskiej. Nie ma jednego dobrego sposobu godzenia się ze śmiercią, każdy musi zrobić to po swojemu.

Pandemia sprawiła, że zaczęliśmy częściej rozmawiać o śmierci. Dziadkowie są w grupie osób najbardziej narażonych. Dzieci nie rozumieją, jakie konsekwencje może mieć zakażenie, dlatego teraz, bardziej niż kiedykolwiek, ważne jest, by były świadome tego, że życie kiedyś się kończy.

Po prostu bądźcie blisko waszego dziecka i kochajcie je. Nawet jeśli nie będziecie umieli ułożyć słów w idealne, okrągłe zdania, ono zrozumie. Dzieci są mądrzejsze, niż nam się wydaje.