"Coraz częściej widzę w sobie mojego tatę". Stajemy się kopiami własnych ojców, ze wszystkimi wadami

Kacper Peresada
Na początku są dla nas superbohaterami. Kochamy ich i nie wyobrażamy sobie świata bez nich. Potem mamy ich dość, nie znosimy tego, że wszystko wiedzą lepiej, staramy się unikać ich "dobrych rad". A później? Bywa różnie.
fot. Aaron Andrew Ang / Unsplash
Czasem synom udaje się zbudować świetną partnerską relację z ojcem. Czasami nastoletnia niechęć sprawia, że między pokoleniami rośnie mur niezrozumienia. Najczęściej jednak zamieniamy się w swoich ojców niepostrzeżenie, nawet gdy jest to ostatnia rzecz, której byśmy chcieli.

– Poszedłem w zeszłym roku na grzyby ze znajomym. Niespodziewanie w lesie spotkałem mojego ojca i dziadka – opowiada mi Tomek. – Nie umawialiśmy się, że pójdziemy razem, nie miałem pojęcia, że on też zamierza szukać kurek.

Dla Tomka był to drobna, ale ważna chwila w życiu. Tamtego poranka zrozumiał coś, czego wcześniej nie dostrzegał: zamieniał się we własnego tatę.


Zupełnie, jakbym słyszał swego ojca
Mój ojciec umarł, gdy miałem 11 lat. Przez wiele lat byłem przekonany, że jego śmierć nie miała na mnie wielkiego wpływu. Dopiero ostatnio zacząłem zauważać drobne rzeczy i teraz jestem już pewien: w niektórych zachowaniach w stu procentach przypominam mojego nieżyjącego ojca.

– Im jesteś starszy, tym więcej drobiazgów zauważasz, które uświadamiają ci, jak bardzo przypominasz swojego starego. – mówi Tomek. – Ostatnio wybieraliśmy się gdzieś z moją dziewczyną i przed wyjściem zacząłem sprzątać w kuchni. Stwierdziła, że mogę to zrobić później, ale w odpowiedzi rzuciłem, że nie chcę wracać do brudnego domu. Zupełnie, jakbym słyszał swojego ojca.

W życiu Tomka jednak nie tylko śmieszne historyjki pokrywają się z zachowaniami rodziców. – Mam problem z opanowaniem emocji. Mój ojciec miał "krótki lont" i zdarzało mu się wybuchać z powodu głupot. Niestety, mam to samo.

Boję się tego, kim się staję
Osoby, które trafiają do psychologów, próbują zmierzyć się z problemami wynikającymi z tego, jak zostali wychowani. Jednak bardzo często opowiadając o relacjach, które budują czy o pracy nie zauważają związków między tymi problemami a doświadczeniami wyniesionymi z dzieciństwa.

– Chyba każdy nastolatek ma taki moment w życiu, gdy patrzy na swoich rodziców i myśli, że nie chciałby skończyć jak oni – opowiada Paweł i wylicza: – Picie browarów podczas oglądania Ligi Mistrzów w telewizji. Znudzony wyraz twarzy. Ciągłe zmęczenie pracą i narzekająca żona.

Zdarza mi się powielać dokładnie te same błędy, które popełniali moi rodzice w stosunku do mnie.

Według badań przeprowadzonych w Wielkiej Brytanii, w życiu każdego, i mężczyzn, i kobiet, przychodzi moment, gdy zaczynamy zmieniać się we własnych ojców i matki. Według badań u facetów punktem granicznym jest najczęściej wiek 34 lat, dla kobiet to przedział między 30. a 35. rokiem życia.

– Często bardzo wyraźnie widać wpływ relacji z rodzicami na związki, które tworzymy jako dorośli – wyjaśnia w rozmowie z serwisem internetowym "Vice" doktor Victoria Donahue. Jej zdaniem każdy może zamienić się w swojego rodzica, zwłaszcza jeśli jego wpływ w dzieciństwie był negatywny.

Nigdy nie jest za późno
Według badań ludzie zaczynają przejmować cechy swoich rodziców, już w wieku niemowlęcym. Więc nawet jeśli nie uświadamiam sobie niektórych cech charakteru mojego ojca, są one we mnie zakorzenione. Wystarczyło, że obserwowałem go jako małe dziecko.

Podświadome powielanie schematów, które dostrzegliśmy u naszych rodziców, najczęściej pojawia się u osób zapracowanych i zestresowanych. Jaka jest na to recepta? Według lekarzy najlepiej być świadomym i zwracać uwagę na cechy, które nas do nich upodabniają.

– Robiąc pewne rzeczy inaczej niż rodzice, tworzymy nowe schematy. W ten sposób możemy zastopować "przemianę" – dodaje Donahue.

Zatrzymanie tego procesu jest wbrew pozorom bardzo łatwe. Niestety ludzie rzadko się na to decydują. Stoi za tym obawa przed krytycznym spojrzeniem na własną przeszłość. Na szczęście na takie działanie nigdy nie jest za późno.

Czuję się jak idiota
– Najgorsze, gdy sam stajesz się rodzicem i zaczynasz zauważać, że odzywasz się do swoich dzieci w ten sam sposób, jak twoi starzy kiedyś zwracali się do ciebie – stwierdza Paweł. – Moja córa jest nastolatką, więc mamy za sobą już pierwsze trudne chwile. Zdarza mi się powielać dokładnie te same błędy, które popełniali moi rodzice w stosunku do mnie.

Mój ojciec miał "krótki lont" i zdarzało mu się wybuchać z powodu głupot. Niestety, mam to samo.

Dodaje też, że niby wie, jak powinien postępować jako rodzic, ale czasami w codziennej gonitwie jego mózg się wyłącza, a on zaczyna reagować podświadomie, i wtedy właśnie wyłazi z niego jego własny ojciec.

– Próbuję z tym walczyć. Często mi się udaje, ale niekiedy po prostu nie potrafię się powstrzymać, a potem czuję się potem jak idiota.

W ciągu ostatnich 20 lat nauka rzuciła światło na to, jak kształtują się nasze mózgi i dlaczego tak bardzo zaczynamy przypominać ludzi, którzy nas wychowali. Naukowcy często porównują nasze zachowania do ścieżek w lesie. Gdy pierwszy raz idziemy przez gęstwinę, wszystko wokół wygląda tak samo, ale jeśli będziemy przechodzić tą samą dróżką przez kolejnych kilka miesięcy, zaczniemy dostrzegać wydeptane ślady i łatwiej będzie nam wybrać ją ponownie w przyszłości.

Nie jesteśmy jednak skazani na powielanie schematów, które dostrzegaliśmy u naszych rodziców i które tak nas irytowały. Gdy człowiek dorasta, ma do wyboru dziesiątki, setki osób, które może naśladować i które mogą stać się dla niego wzorem. Dlatego po prostu róbmy wszystko, aby być dobrymi ludźmi. Reszta przyjdzie z czasem.