"Tego mi zabrakło". Co ojcowie powinni mówić córkom, by wyrosły na pewne siebie kobiety?

Aneta Zabłocka
Relacja ojciec-córka to megaważny temat. Szczególnie dla nas, kobiet wychowywanych w latach 80. i 90., gdy tata miał jasno określoną i mocno tradycyjną rolę – ciężko pracował, często nie było go w domu, a nawet gdy był, z reguły potrzebował spokoju, bo chciał odpocząć – albo dalej pracował. Dzisiejsi ojcowie są inni, chcą się angażować, uczestniczą w wychowaniu dziecka, ale nam, dorosłym już kobietom, czegoś w życiu zabrakło. A raczej – nasi ojcowie czegoś nam nie dali. Co chciałyśmy usłyszeć od nich jako dziewczynki?
Fot. Johnatan Borba/Unsplash
Jesteś lub będziesz ojcem. Masz szansę zbudować ze swoją córką wspaniałą, wyjątkową dla was obojga relację. Zacznij dbać o to tuż po urodzeniu i sięgnij po prostą metodę, która zawsze działa: przytulaj swoją córkę. Jak najczęściej.

Nie rezygnuj z tego nawet, gdy ona ma już 10 lat i domaga się, żebyś zostawiał ją za rogiem szkoły, bo nie chce żeby znajomi widzieli ją z ojcem. Wasza bliskość przełoży się na zaufanie do ciebie, gdy twoja córka będzie dorastała, a w przyszłości pomoże jej zbudować trwały związek. Aż tyle korzyści!

Ale uwaga: możesz też spieprzyć wiele rzeczy, jeśli nie będziesz umiał rozmawiać ze swoim dzieckiem i – równie ważne – pokazać mu że ci na nim zależy. Zapytałam kobiety, jak zapamiętały swoich ojców – i czego zabrakło im w tej relacji.

Pomogę Ci

Ania już jako 10-letnia dziewczynka nie akceptowała swojego ciała. Wraz z dojrzewaniem ten problem się pogłębiał, aż zaczęła chorować na anoreksję.


Zanim rodzice zorientowali się, że ich córka jest chora, zadzwoniła do nich dyrektorka szkoły, że dziewczyna zasłabła. – Dla mojej matki to był szok. Chociaż to ona zaszczepiła we mnie lęk przed przybraniem na wadze.

Ojciec całkowicie się wycofał. Nie rozmawiał ze mną, jakbym przestała dla niego istnieć. Wiem, że ciężko przeżył moje załamanie, bo kilka lat później odbyliśmy dobrą, szczerą rozmowę. Ale w tamtych trudnych dla mnie chwilach brakowało jego słów „pomogę ci” – wspomina.

Kocham Cię

– Mój ojciec zostawił nas, gdy miałam 14 lat. Byłam na niego wściekła. Duża w tym zasługa mojej mamy, która obrzucała ojca błotem przy każdej okazji – wspomina Agnieszka.

– Z tego, co pamiętam, on nigdy nie dał mi odczuć, że jest tym gnojkiem z opowieści swojej byłej żony. Często powtarzał, że mnie kocha. To było ważne – dodaje. – Tyle że wtedy nie doceniałam jego słów. Na szczęście pamięć o nich pozwoliła jej na odbudowanie fajnej relacji z ojcem, gdy Agnieszka dorosła.

Ze wszystkim sobie poradzisz

Ojciec Aliny był alkoholikiem. Prowadzenie domu, zajmowanie się młodszym rodzeństwem czy zbieranie go z podłogi należały do jej codziennych obowiązków.

– Jedyne co chciałabym od niego usłyszeć, to że w życiu ze wszystkim dam sobie radę. Nie potrafił mi tego pokazać, bo sam nie radził sobie ze swoim życiem, ale wierzę, że takie słowa z jego ust dodały by mi sił. Tymczasem on ciągle tylko narzekał. W pewnym sensie przez niego w dorosłość weszłam bez pewności siebie – mówi.

Nigdzie nie idziesz!

– Jak byłam nastolatką, to wydawało mi się, że mój ojciec ciągle mi czegoś zabrania. Tymczasem wcale tak nie było, pozwalał mi na wiele, przymykał oko na wybryki, choć przesadzałam. Potrafiłam w nocy wychodzić przez okno na imprezy, a nad ranem koleżanki przez to samo okno wpychały mnie zalaną z powrotem.

Chyba chciałam go sprowokować takim zachowaniem, a mimo to ubóstwiał mnie. Myślę, że gdyby raz, a dobrze wrzasnął na mnie, że mam szlaban i nigdzie nie wyjdę, urósłby w moich oczach do rangi autorytetu, którym jednak nie był – opowiada Kinga.

Rozumiem twoje potrzeby

– Mój stary bardzo dobrze zarabiał – mówi Aneta. – Był z zawodu dyrektorem, jak to mówią. Ale wyznawał zasadę, że na wszystko trzeba samemu zapracować. W związku z tym nigdy nie miałam kasy na wyjścia z kolegami.

W pewnym sensie upokarzał mnie w ten sposób, na szczęście moi znajomi nigdy nie mieli problemów z tym, że musieli robić zrzutkę na mnie – mówi Aneta.

Akceptuję Twoje wybory

Jeszcze w gimnazjum Marta oglądała się za chłopakami, robiła mejkap i nieustannie pisała do różnych kolegów. Gdy poszła do szkoły średniej, na Gadu-Gadu poznała Milenę.

– W życiu z nikim mi się tak dobrze nie pisało. Ona mieszkała w innym mieście, ale wybłagałam mamę o pozwolenie na wyjazd. Ojciec był przeciwny. Twierdził, że żadnej koleżanki w ogóle nie ma, a ja jadę na randkę z chłopakiem.

Gdy wysiadłam w Poznaniu wiedziałam, że zakochałam się w dziewczynie – wspomina. – Po tym ojciec zerwał ze mną kontakt, matka przez jakiś czas próbowała jeszcze dzwonić, ale w końcu wzięła jego stronę.

Chciałabym, żeby wtedy mi powiedział, że akceptuje moją miłość. Co ja mówię, chciałabym, żeby teraz mi to powiedział – mówi rozgoryczona.

Imiona bohaterek zostały zmienione na ich prośbę.