Faceci na sali porodowej: „Boje się, że zobaczę coś takiego, po czym przejdzie mi ochota na seks”

Aneta Zabłocka
– To już. Zaczęło się – słyszysz i lecisz po torbę z rzeczami do szpitala. Zanim wsiądziesz do samochodu, przez głowę przelatują ci dramatyczne sceny, słyszysz krzyk i jęki, widzisz krew i przede wszystkim – rozwarcie. Z jednej strony nie posiadasz się z radości, że zostaniesz ojcem. Z drugiej, to prawdopodobnie pierwszy i ostatni raz, bo jak, po tym co zobaczysz na sali porodowej, w ogóle myśleć o uprawianiu seksu z matką twojego dziecka?
Fot: Jonathan Borba/Unsplash
Choć w Polsce pierwszy poród z udziałem ojca odbył się w 1983 roku w Łodzi, dopiero od niedawna znacząco zmienił się widok korytarzy na porodówkach. Trzydzieści lat temu
roiło się na nich od facetów z papierosami przy ustach, czekających na lekarza, który przekazywali im wieści o tym, ile dzieci się urodziło i jakiej są płci. Teraz mężczyźni na równi z kobietami przeżywają ból i radość narodzin dziecka w sali porodowej. Tylko czy zawsze są gotowi na to, co ich czeka podczas porodu?
Fot: James Toose/Unsplash
W ubiegłym roku od stycznia do października na świat przyszło 318 800 tysięcy dzieci. Jak podają szpitalne statystyki w około 56 proc. to były porody rodzinne, więc uczestniczyli w nich ojcowie lub ktoś z rodziny. Nie wszyscy ojcowie wytrzymują do samego końca.

Bezpieczeństwo i higiena pracy to podstawa

– Odpłynąłem. Gdy zobaczyłem, jak ją boli, na chwilę zemdlałem. Wstyd się przyznać – mówi Bartek – Zebrali mnie z podłogi, powiedziałem, że nie dam rady dłużej i wyszedłem. Przesiedziałem cały poród w samochodzie przed szpitalem, wyrzucając sobie, że jestem słaby – wspomina.


– Porody mi się mieszają. Co, gdzie, kiedy, które krzyki do kogo należały – mówi Leszek, ojciec dwóch synów. – Przy każdym porodzie byłem obecny. Choć przy drugim o wiele mniej potrzebny. W pewnym momencie moja żona złapała za rękę położną i to do niej krzyczała: „Niech mnie pani nie puszcza!”. Stałem z boku i przyglądałem się aparaturze.

– To częsty przypadek. W czasie porodu większość tatusiów staje obok ekranów do rejestrowania skurczów i bawi się w techników – śmieje się Magda, położna ze szkoły rodzenia w jednym z warszawskich szpitali. – Czują się niepotrzebni, ale ich obecność bardzo pomaga matce, tworzy atmosferę bezpieczeństwa.
Przyjaciele YouTube.com/TBS
Wiktor mówi, że od początku wiedział, że będzie chciał być przy porodzie swoich dzieci. – Im dłużej uczestniczyłem z zajęciach w szkole rodzenia, im częściej położna opowiadała o skurczach, parciu czy rozwarciu, tym bardziej opuszczała mnie odwaga.

Gdy padło pytanie o obawy dotyczące porodu od razu zapytałem czy muszę w tym uczestniczyć. Aż do ostatniej chwili się wahałem. Uspokoiły mnie zapewnienia lekarza, że wcale nie muszę stać tam, gdzie lekarz odbiera poród. Asystowanie przy porodzie po drugiej stronie łóżka też daje ojcom dużo satysfakcji.
Fot: Amy Reed/Unsplash

Zajrzałem – i zdrętwiałem

– Przyszedłem na porodówkę w pełni wyposażony. Miałem świece, odtwarzacz z muzyką relaksacyjną, piłkę porodową. Niewiele zdziałałem, bo przy mocnych skurczach moja żona wyrwała sobie wenflon z przedramienia, krzyczała i straciła przytomność. Zostałem wyproszony z sali – opowiada Michał.

To on musiał zająć się noworodkiem, bo jego partnerka po porodzie była nieprzytomna. Michał okazał się więc bardzo potrzebny. – Jeśli chodzi o seks, poród kompletnie nie miał przełożenia na nasze życie. Nawet w dziwny sposób mnie kręciło, że moja Ela jest mamą. Zanim jeszcze wyszliśmy ze szpitala, próbowałem się do niej dobierać – wspomina ze śmiechem.

– Jak A. krzyknęła, że czuje główkę i chce, żebym tam zajrzał, to zdrętwiałem – mówi Leszek. – Mimo wszystko zerknąłem, widziałem każdy centymetr wychodzącego dziecka i o dziwo nie przypominało to w ogóle fragmentu ciała mojej partnerki, który znałem wcześniej z naszych zabaw łóżkowych. To było bardzo fizjologiczne – opowiada.

Leszek dodaje, że należy uprzedzać wszystkich facetów, iż noworodki są brzydkie. – Po porodzie są fioletowe, zakrwawione, krzyczą, ciągnie się za nimi pępowina – wzdryga się Leszek. – A z drugiej strony, widzisz to dziecko i czujesz łzy na policzkach, bo to najważniejszy moment twojego życia.
Fot: Dusan Smetana/Unsplash
– Po tym jak moja partnerka dostała znieczulenie i skończył się hardcore, wyszedłem na fajka. Z każdym zaciągnięciem docierało do mnie, że skoro wytrzymałem aż tyle to nie ma sensu uciekać przed samym porodem – opowiada Piotr. Wrócił na salę porodową, ale zatrzymał się w progu. Dopiero gdy jego syn pojawił się na świecie, podszedł i przytulił żonę.

– Położna uprzedziła mnie, że teraz nastąpi poród łożyska. Moja żona zaczęła przeć ponownie i nagle… wszędzie zobaczyłem krew. Na moim ubraniu, na kitlach położnych. Usłyszałem komentarz praktykantki, że to chyba nie jej dzień. Chwilę wcześniej, w czasie skurczów, moja żona rzuciła do niej groźnie „Odejdź", a ta nie zdążyła się odsunąć... Sytuacja była tak absurdalna, że zacząłem się śmiać – wspomina.

Przerwa od seksu jest niezbędna

– Dobrze, że po porodzie jest ten czas połogu, kiedy nie można uprawiać seksu. Na początku musiałem wyrzucić z głowy wszystko, co widziałem w szpitalu. Po kilku tygodniach już tak bardzo chciałem seksu, że wspomnienia z porodu całkiem się zatarły – opowiada Piotr.

– Uprawialiśmy seks trzy tygodnie po porodzie i było normalnie – mówi Leszek. – Tak naprawdę dopiero potem doczytałem, że podczas połogu nie powinno się uprawiać seksu.

– Poród dla kobiet może to być sytuacją niezręczną, wstydliwą, a dla mężczyzn wręcz obrzydliwą – stwierdza bez ogródek Witek. – Musze przyznać, że to doświadczenie pozostawia pewien ślad w męskiej psychice. Choć w moim przypadku te wspomnienia szybko przestały mi przeszkadzać.

Witek zaznacza też, że asystowanie przy porodzie, było doświadczeniem, które bardzo wzmocniło jego relacje z żoną. – Dzięki temu mogę też powiedzieć, że znam moje dzieci od urodzenia – dodaje z dumą.