Rzucił wszystko – i z Polski wyjechał z rodziną pod Biegun. Czy było warto? Tak żyje się w Islandii

Kamil Rakosza
Mnóstwo ludzi chciałoby pojechać tam na wakacje, zobaczyć gejzery, lodowce i księżycowe krajobrazy. No, ale czym innym jest spędzić tam urlop, a czym zupełnie innym – przenieść się do Islandii na stałe. Wyspa nadal jest pełna tajemnic. Kilka z nich zdradził nam Damian Kuraciński, który wraz z żoną Dianą prowadzi bloga Nasz Mały Świat. Wspólnie piszą o tym, jak wygląda życie polskiej rodziny w Islandii. Ich pierwsza rada – jeśli myśleliście o rzuceniu wszystkiego i przeprowadzce w te strony, najpierw policzcie, czy was na to stać.
Damian, Diana i Kajtek już od ponad trzech lat mieszkają w Krainie Lodu i Ognia. Fot. Instagram / @naszmalyswiat.pl
Islandia kojarzy mi się z surowym pustkowiem i dużymi odległościami, które trzeba pokonywać. Ile zajmuje ci dojazd do pracy?

Na szczęście mieszkam blisko miejsca pracy – dojazd samochodem zajmuje mi jakieś osiem minut. Są tu rzeczywiście spore odległości do pokonania, ale jednocześnie ruch uliczny jest mniejszy niż w Polsce. Dzięki temu podróżuje się sprawnie, na pewno sprawniej niż w Krakowie, z którego pochodzę. Choć i tutaj zdarza mi się trafić na korek. Mieszkasz z rodziną w Reykjaviku?

Tak, na obrzeżach miasta.


Od kiedy?

Moja żona przyleciała na Islandię wcześniej niż ja, najpierw jako turystka. Po powrocie do Polski zaczęła mnie namawiać do przeprowadzki na wyspę. Zapewniała, że islandzkie krajobrazy mi się spodobają. Nie pomyliła się. Od sierpnia 2016 roku mieszkamy tutaj.

Czytałem na waszym blogu, że przeprowadzka na Islandię pokrzyżowała wam plany związane z podróżą dookoła świata. Porzuciliście ten pomysł?

Raczej odłożyliśmy na później. Wcale nie żałuję, że tak się stało. Jestem wdzięczny żonie za pomysł przeprowadzki do Islandii i zadowolony z życia tutaj.

Czym Islandia tak cię urzekła?

Przede wszystkim spokojem. Żyjemy w mieście, ale czujemy się tak, jakbyśmy mieszkali na wsi. Wszystko jest kameralne. Islandczyków jest niewielu, więc w mieście nie ma tłoku. W pracy również nie odczuwa się wyścigu szczurów, choć pewnie wszystko zależy od branży. W każdym razie, ja mam spokój. Ludzie w Polsce, szczególnie ci, którzy nie odwiedzili Islandii, myślą o wyspie jako o nieprzystępnym miejscu. Jak jest naprawdę? Gromadzicie zapasy na zimę?

Zgadzam się, że nie jest to kraj dla każdego. Rozmawiałem z wieloma Polakami, którzy tutaj wyemigrowali i wiem, że nie wszyscy odnajdują się w tej rzeczywistości. Islandzki klimat bywa bardzo surowy.

W samym Reykjaviku zima nie jest szczególnie surowa. Dwa lata temu było całkiem srogo, wtedy leżał śnieg po kolana. Mimo to nie czułem, żeby było znacznie ciężej w porównaniu do zim, które pamiętam z Polski.

W mniejszych miejscowościach natomiast bywa ciężko. Drogi są nieprzejezdne przez długi czas, pługi zjawiają się rzadko. Mieszkańcy wiosek mają problemy nawet z dotarciem do sklepu, dlatego gromadzą zapasy. W Reykjaviku nie jest jednak aż tak „hardkorowo”.

Surowy islandzki klimat nie wpływa depresyjnie na człowieka?

Nie zauważyłem takich objawów u siebie, żony czy przyjaciół, ale pewnie zależy to od człowieka. W Islandii często pada, w ogóle aura nie jest tu szczególnie radosna. Mi to jednak nie przeszkadza, a jeśli chodzi o zimę, to nie mogę się jej doczekać. Tutejszy krajobraz przykryty śniegiem wygląda po prostu pięknie.

Pytałem o to w kontekście doniesień o licznych samobójstwach w krajach skandynawskich.

Znam te statystyki. Islandczycy, których znam nie zdradzają objawów przygnębienia. Gdy nadchodzi zima, cieszą się ze śniegu. Rozwieszają lampki i z utęsknieniem czekają na nadejście nowego roku. Kochają puszczać fajerwerki, to co dzieje się w Islandii w ostatnią noc roku przechodzi pojęcie. Niektórzy Islandczycy zakładają oddzielne konta w banku, na których gromadzą pieniądze, by wydać je na fajerwerki. Idą na to ogromne sumy.

To ciekawe, bo Islandia jawi mi się jako rezerwat przyrody, z czystym środowiskiem i proekologiczną świadomością mieszkańców. W wielu miastach na świecie odchodzi się od pokazów sztucznych ogni. Trochę mi się to gryzie.

Przez resztę roku w Islandii obowiązuje zakaz używania fajerwerków. Nowy Rok to jednak czas prawdziwego szaleństwa, jeśli chodzi o sztuczne ognie.

Skoro jesteśmy przy noworocznym szaleństwie – jak wygląda sprawa z dostępem do alkoholu w Islandii?

Jego sprzedaż jest kontrolowana przez państwo, które ma monopol na dystrybucję alkoholu. Sklepy monopolowe są czynne krócej niż w Polsce, a do tego w niedzielę są zamknięte. Myślę, że dzięki temu na ulicach nie ma alkoholików. Tutaj obowiązuje inna kultura picia, a do tego alkohol jest drogi.

Wysokie koszty życia - z tym kojarzą mi się kraje Północy.

Mieszkania są w Islandii potwornie drogie, w ogóle jest problem ze znalezieniem lokum dla siebie. Ktoś, kto przylatuje tu w ciemno, dużo ryzykuje, bo może się okazać, że nie będzie miał gdzie mieszkać. Hostele czy guest house'y również są kosztowne. Do tego większość produktów spożywczych kosztuje więcej niż w Polsce.

Przeciętna pensja wystarczy, by opłacić wszystko i jeszcze coś odłożyć?

Ten, kto wykonuje prostą pracę, za którą dostaje się minimalne wynagrodzenie, musi liczyć się z tym, że opłaty za mieszkanie pochłoną 80-90 procent jego pensji. Jeśli taka osoba chce mieszkać samodzielnie, nie będzie w stanie utrzymać się z pensji.

Jeśli ktoś zarabia 210 tysięcy koron netto (około 6,5 tys. złotych – red.), na opłacenie mieszkania musi wydać 180 tysięcy. 80 tysięcy koron to z kolei koszt wyżywienia. Widać zatem, że nie da się przeżyć za takie wynagrodzenie. Czy Polacy w Islandii wciąż są tak liczni?

Tak, nadal jesteśmy największą mniejszością narodową w Reykjaviku. W mojej pracy nie mam jednak nikogo z Polski. Jako naród wrośliśmy już w islandzki krajobraz. Mamy tu polskie sklepy, w kościołach odprawia się msze w naszym języku, a na ulicach słyszy się rozmowy po polsku.

Dużo rodaków zwraca się do was o porady dotyczące tego, jak prowadzić bloga?

Nie ma dnia, żebyśmy nie otrzymali maila z pytaniem czy pochwałami. Niektórzy dziękują za to, że pokazaliśmy im Islandię, piszą, że dzięki nam świetnie się tutaj odnaleźli.