"Może byś się umył..." Podziarany tata, ojciec-bloger, o tatuażach, walce z hejtem i patostreamerach

Kamil Rakosza
Z tatuażami na całym ciele wygląda jak gwiazda muzyki. Ludzie myślą stereotypami więc padają pytania – jak ktoś taki może być dobrym ojcem? Jakub Urbaniak – na Instagramie znany jako Podziarany tata – to jednak gość do rany przyłóż, do tego zaangażowany społecznie. W rozmowie z dadHERO opowiada o stereotypach, hejcie w sieci – i o tym dlaczego, jako ludzkość, mamy "przerąbane".
Jakub Urbaniak, znany jako "Podziarany tata" prowadzi warsztaty dla nauczycieli podczas których uświadamia dorosłych, co młodzi ludzie robią w Internecie Fot. Jakub Urbaniak / @podziaranytata
Ludzie oceniają cię po wyglądzie?

Jasne, że tak. Zdarza mi się słyszeć komentarze w stylu: "wydziarany facet nie może być dobrym rodzicem". Ludzie nie umieją racjonalnie wytłumaczyć, skąd bierze się u nich takie myślenie. Stereotypy związane z tatuażami i wewnętrzne blokady – to wszystko nadal pokutuje w naszym społeczeństwie. Staram się pokazywać, że to nieprawda. To, co noszę nijak ma się do tego, jak wychowuję dzieci. Łamię stereotypy, kiedy tylko mogę. Grałeś w metalowym zespole Suicide Seed. Posłuchałem waszej muzyki – świat przedstawiany w twoich tekstach wydaje się podłym miejscem. Wybrałeś – rodzina zamiast muzyki?


Koniec mojej obecności w Suicide Seed zbiegł się z decyzją o założeniu rodziny. Postanowiłem poświęcić swój czas bliskim, więc uznałem, że muszę rozstać się z chłopakami z zespołu. Pojawiła się też między nami różnica zdań w kilku kwestiach. Ostatecznie każdy z członków Suicide Seed poszedł w swoją stronę.

Ten depresyjny klimat z tekstów wciąż do ciebie wraca?

Jest we mnie cały czas. Nadal uważam, że jako ludzkość mamy "przerąbane", a do wykorzystania pozostaje tylko jedno życie. Jestem wrażliwym człowiekiem, przeraża mnie śmierć.
Od kiedy jednak mam rodzinę, stała się ona najważniejszą częścią mojego życia. Mam świadomość tego, że na świecie dzieje się mnóstwo zła. Moi bliscy dają mi jednak światło, którego potrzeba człowiekowi w codziennych zmaganiach z rzeczywistością. Są dla mnie priorytetem.

Jakim jesteś ojcem?

Staram się być kumplem, przyjacielem, a czasem – oszukanym rówieśnikiem (śmiech). Uwielbiam bawić się z dziećmi, nie tylko ze swoimi. Zawsze miałem dobre relacje z najmłodszymi.

Przyciągasz ich uwagę?

W dzieciach fajne jest to, że one nie patrzą na drugiego człowieka tak, jak dorośli. Są czyste, nie ma w nich uprzedzeń. Nie oceniają. Nie szufladkują. My, dorośli, moglibyśmy uczyć się od dzieci akceptacji drugiego człowieka. Bez dorabiania sobie fałszywych historii czy opierania opinii o kimś innym na krzywdzących stereotypach.

Mam świetny przykład z własnej rodziny. Kupiliśmy córce lalkę. Ma na imię Lenka i jest ciemnoskóra. Nasza córeczka nigdy nie zapytała, dlaczego jej ulubiona zabawka ma inny kolor skóry niż ona. Dla niej to po prostu Lenka. To jest piękne u dzieci. Z dorosłymi jak wiadomo bywa zupełnie inaczej. Kiedyś na ulicy zetknąłem się z hejtem ze strony obcej osoby, matki z dwójką dzieci. Było ciepło, szedłem w t-shircie, więc moje tatuaże były widoczne. Kiedy mijałem tę kobietę, usłyszałem jej komentarz "może by się umył...".

Zrobiło mi się przykro, ale głównie dlatego, że dzieciom tej kobiety od małego wpaja się, że ktoś inny może być gorszy i że trzeba go wyśmiać.

Na co dzień zajmujesz się produkcją filmową, do tego podróżujesz, piszesz też bloga. Ile tak naprawdę zostaje ci czasu dla rodziny?

Naprawdę dużo. Teraz moją pracą jest przede wszystkim opisywanie codziennego życia z dziećmi. Wcześniej prowadziłem firmę rolniczą...

Czekaj. Co?

(śmiech) No właśnie. Ta działalność jednak nie wypaliła. Blog "Podziarany tata" natomiast pozwolił mi znaleźć się w miejscu, w którym teraz jestem. Dzięki blogowaniu mogłem zrezygnować z prowadzenia firmy. Teraz spędzam mnóstwo czasu z dziećmi, zabieram je też na wyjazdy, kiedy tylko mogę. Całymi dniami jestem z nimi w domu. Niektórzy zarzucają influencerom, że sprzedajemy się markom i bierzemy pieniądze za taką współpracę. Nie patrzą jednak na to, że dzięki takiej działalności mamy więcej czasu dla rodziny.

Zostawmy tatuaże – z jakim odbiorem spotykasz się jako ojciec z Instagrama?

Myślę, że to, co pokazuję – zaangażowane ojcostwo – może być inspiracją dla wielu rodziców. Ludzie piszą do mnie, że jestem supertatą. Inspiruję innych, przekazuję pozytywną energię, motywuję. Dzięki temu, że zdobyłem popularność, mogę pomagać. Biorę udział w akcjach charytatywnych i kampaniach społecznych. Jestem również inicjatorem akcji "#Niehejtuj". Odwiedzam szkoły i rozmawiam z dziećmi o tym, co znaczą takie pojęcia jak hejt czy tolerancja i czym różni się krytyka od hejtowania drugiej osoby.

Skąd w tobie taki społecznik?

Jako emo-nastolatek na własnej skórze doświadczyłem hejtu. Uznałem, że warto wyjaśnić dzieciom pewne rzeczy. Niedawno, wspólnie z władzami Gdańska, robiłem warsztaty dla dyrektorów i wicedyrektorów szkół z tego miasta. W spotkaniu zatytułowanym "Kiedy mama nie patrzy" wzięło udział 300 pedagogów. Byli w szoku, gdy pokazałem im w co grają (fragmenty GTA), co oglądają (patostreamerzy) i czego słuchają dzieci w Polsce. Te warsztaty otworzyły im oczy, wielu przyznawało, że nie mieli pojęcia, co młodzi robią w sieci.

Zabronisz swoim dzieciom grania w GTA i słuchania polskiego rapu?

Dopóki nie będą miały odpowiedniej wiedzy na ten temat, będę próbował ich od tego odciągnąć. Nad młodzieżą nie da się do końca zapanować, ale jeśli od małego wpoimy dzieciom pewne wartości, trudniej będzie im się w życiu pogubić. Nauczą się odróżniać fikcję od rzeczywistości.

Myślę, że najważniejsze jest uświadamianie dorosłych. To chyba nawet istotniejsze od rozmów z najmłodszymi. Wielu rodziców jest zupełnie nieświadomych tego, co ich dzieci robią i oglądają w sieci.

Dokładnie. Byłem zaszczycony, że moja działalność została wyróżniona nagrodą dla "influencera zaangażowanego społecznie" na konferencji See Bloggers – największym spotkaniu twórców internetowych w Polsce. Apelowałem wówczas o to, by inni blogerzy, oprócz zarabiania pieniędzy, używali swoich zasięgów także w szczytnym celu.
Fot. @hasztagiroku
Czuję, że spoczywa na mnie rodzaj społecznej odpowiedzialności. Mam obowiązek przekazywać swoim odbiorcom wartości, które według mnie są w życiu ważne.

Twoje dzieci po latach stwierdzą, że ich ojciec był fajnym gościem?

Mam nadzieję, że nasza droga wychowania – rodzicielstwo bliskości – zaprocentuje w przyszłości i dzięki temu dzieci powiedzą nam kiedyś, że czas spędzony z mamą i tatą był najlepszym okresem w ich życiu.