Po pierwsze: nie zwariuj. Po drugie: to samo. Faceci radzą, jak przetrwać okres po porodzie

Piotr Rodzik
Uwaga, zaczniemy od wyświechtanego frazesu. Dziecko zrobić jest... bardzo łatwo. Schody zaczynają się dopiero później. Zapytaliśmy trzech facetów, jak przetrwali te pierwsze chwile po porodzie. I zgodnie z przewidywaniami: łatwo nie jest. Ale można przejść przez ten okres. Wystarczy posłuchać rad tych, którzy mają to już za sobą.
Pierwsze miesiące z nowo narodzonym dzieckiem są naprawdę trudne. Fot. Unsplash.com / Kelly Sikkema
Zawsze podkreśla się, że te pierwsze miesiące po porodzie są szczególnie trudne dla kobiety. I naturalny poród, i "cesarka" niosą ze sobą gigantyczne zmiany dla kobiecego organizmu. Kobieta potrzebuje czasu, aby wrócić do "formy".

Mężczyzna ma bez porównania łatwiej. Jego organizm się nie zmienia. Ale z drugiej strony i faceci mają swoje kłopoty. Panom często trudniej przychodzi wyzwolenie w sobie instynktu do opieki nad dzieckiem, który u kobiet rodzi się naturalnie. No i dochodzą sprawy najbardziej błahe: trzeba zmienić tryb życia. Koniec z długim spaniem, koniec z imprezami do rana, koniec z życiem, w którym troszczysz się wyłącznie o siebie.


Jak przejść przez ten okres tak, aby być wsparciem dla kobiety, a jednocześnie zadbać o własny wewnętrzny spokój?

Pamiętaj, pierwszy raz jest najtrudniejszy
– Czy jest uniwersalny sposób na formę psychiczną ojca po porodzie? Chyba nie. Każdy organizm jest inny i każdy w sobie tylko znany sposób znosi trudy, w które wpadamy po powrocie do domu ze szpitala z nowym domownikiem. W moim przypadku pierwsze trzy miesiące przy dwójce dzieci za każdym razem były totalnie inne – wspomina Marcin.

I dodaje: – Przy pierwszym dziecku z oczywistych względów jest trudniej, człowiek niewiele wie, każde zachowanie dziecka które wydaje się nietypowe, budzi niepokój, lęk, czasem nawet przerażenie. Jeśli zastanawiasz się, jak to jest rano, po nocy, w której dziecko budzi się tyle razy, że około 2-3 w nocy gubisz rachubę, a żony nie wypada zostawić z tym samej, więc dzielnie próbujesz wspierać jak tylko potrafisz, to wyjaśniam: nie jest kolorowo.
Fot. Unsplash.com / Omar Lopez
Wspomina też, jak nerwową atmosferę w domu wywołało przyjście na świat pierwszego potomka. Ten moment trzeba zwyczajnie przetrwać, żeby później było lepiej. – Podnosisz się z łóżka jakieś dwie godziny wcześniej niż zazwyczaj zaczynałeś dzień, pierwsza druga i piąta kawa wcale nie poprawia sytuacji, łatwo o frustracje, niepotrzebne i nikomu niepomagające sprzeczki. Mogą pojawić się myśli, po co mi to było... – dodaje.

O tym, że to trudne chwile, równie dobrze wie Tomasz, ojciec jedynaka. – Sam dziś po latach (syn jest już nastolatkiem – red.) dziwię się, skąd i ja, i żona braliśmy siły do tego, aby non stop zajmować się dzieckiem przy minimalnej ilości snu. Wiem od znajomych i rodziny, że zdarzają się ludziom dzieci spokojne, które głównie jedzą i śpią. Żadnego płaczu, żadnych kolek, żadnej histerii. Nas to niestety ominęło. Syn dał nam ostro w kość. Do tego doszła poważna depresja poporodowa u żony. I pewnie miało to wpływ na to, że nie byliśmy w stanie zdecydować się na drugie dziecko – wspomina.

Zrób tak, jakby to było kolejne dziecko
Według Marcina trzeba więc po prostu... wyluzować. Wtedy jest najłatwiej, a dziecka nie można po prostu sobie samemu wsadzić na głowę. – Drugie dziecko przyszło 6 lat później. Po powrocie ze szpitala zastanawialiśmy się momentami z żoną, co robić, bo syn spał spokojnie przez większą część doby, zdarzało się, że przesypiał po 6-7 godzin. Tak wiem, że co 3 godziny powinno się według budzić dziecko na karmienie, ale... w życiu! Jeśli jest głodne, obudzi się samo i zacznie to manifestować w bardzo głośny sposób. Jeśli dziecko jest zdrowe, przybiera na wadze i to jest najważniejsza miara właściwego rozwoju. Moja rada - nie wpadajcie w pułapkę zachowań autoagresywnych, dla dobra całej rodziny – tłumaczy Marcin.

Poleca też, by stosować te zasady już przy pierwszym dziecku, choć nie każdemu się to uda. – Oczywiście można wyluzować już przy pierwszym dziecku, ale przy drugim jest to łatwiejsze, można spać na zmianę z żoną, można dokarmić dziecko butelką, bo mleko modyfikowane to nie jest trucizna. Zarówno ty jak i twoja partnerka zachowacie wtedy więcej energii na gorsze momenty, a może być ich naprawdę sporo.
Fot. Unsplash.com / Carlo Navarro
Wytrwaj, a dostaniesz nagrodę
Przez te trzy pierwsze, trudne miesiące warto przejść z jeszcze jednego powodu: po tym czasie dziecko zaczyna się dramatycznie zmieniać. Jest inne, dojrzalsze, bardziej kontaktowe. To moment, dla którego warto zachować spokój w najtrudniejszym okresie. Swoista nagroda za trudy pierwszych kilkunastu tygodni.

– To nie jest tak, że jak już dziecko skończy trzy miesiące, to jest o wiele prostsze w obsłudze. Wydaje mi się, że po tym pierwszym kwartale łatwiej jest dlatego, że dzieciak zaczyna się do ciebie uśmiechać, łapać kontakt wzrokowy i to ci daje nową energię, aby sprostać wyzwaniom. Poza tym przez ten czas człowiek zdąży się oswoić z myślą, że jego życie właśnie zmieniło się o 180 stopni i nie ma już powrotu do tego, co było kiedyś – tłumaczy Tomasz.

I tu dochodzimy do najistotniejszego punktu.

Pogódź się z tym, że już nic nie będzie takie, jak wcześniej
– Im szybciej to do ciebie dotrze, tym lepiej – uważa Jacek, świeżo upieczony ojciec. – Chcieliśmy mieć z żoną dziecko, ale zaszła w ciążę trochę szybciej, niż planowaliśmy. Dla mnie to była trochę niespodzianka. W pewnym sensie przez cały ten okres ciąży rosła we mnie frustracja. Że nie zdążyłem czegoś zrobić, gdzieś pojechać, cokolwiek. Tymczasem musiałem zrezygnować ze wszystkich planów – opowiada.

– Kiedy już zrozumiesz, że teraz nie żyjesz dla siebie czy dla żony, tylko dla dziecka, zrobi ci się dużo łatwiej. Uświadomisz sobie, że większość planów życiowych można zrealizować wspólnie z dziećmi, że to nie wyrok, a te najbardziej hardkorowe zamierzenia mogą po prostu kilka lat poczekać – dodaje.

I podkreśla: – Poza tym ojcostwo to świetna przygoda. Lepsza niż jakakolwiek podróż.