
Wyjątkowo zimny maj się skończył, a czerwiec zaczął się od mocno letnich temperatur. Wyczekiwaną zmianę w pogodzie można zauważyć na wielkich osiedlach. Na balkonach pojawiły się plażowe leżaki, na których zalegli niekompletnie ubrani miłośnicy opalania.
Kosztowne ekscesy na balkonie
Pojawili się też fani grillowania, choć oni akurat powinni bardzo uważać. Od kwietnia obowiązują bowiem nowe przepisy, które właściwie nie pozwalają na uprawianie tego ulubionego "sportu" Polaków na balkonie. Rozpalenie grilla węglowego czy gazowego, nawet jeśli jest zamknięty, może skończyć się mandatem w wysokości 2 tys. złotych. Druga kara za to samo wykroczenie to już nawet 5 tys.
Zgodnie z nowymi przepisami karę można też dostać za tak niewinną czynność jak sadzenie kwiatów. Na balkonowych balustradach nie można już wieszać zbyt wielu doniczek, a samego balkonu też nie można zmienić w oranżerię, czyli zastawiania ich meblami i potężnymi donicami z dużymi roślinami. Urządzenie balkon w ten sposób może skończyć się wizytą administratora w towarzystwie policji. I jeśli takie odwiedziny skończą się stwierdzeniem, że dozwolone limity obciążenia balkonu zostały przekroczone, to grzywna jest pewna jak w banku.
Polisa od szkód balkonowych
Korzystanie z uroków balkonu na razie wiąże się z dodatkowymi kosztami jedynie wtedy, gdy złamiemy przepisy. Ale już wkrótce trzeba będzie płacić za sam fakt posiadania balkonu. Wszystko dlatego, że rząd zamierza wprowadzić obowiązek wykupywania polisy OC. Takie ubezpieczenie musieliby mieć wszyscy właściciele mieszkań, nawet ci, którzy na balkonie nie mają niczego poza kurzem.
Skąd pomysł, by balkon ubezpieczać tak, jak samochód? Przecież balkon nie jeździ, więc nie może doprowadzić do wypadku. Sam balkon nie, ale już spadające z niego przedmioty – owszem. Pomysłodawcy nowego przepisu powołali się na statystyki straży pożarnej, z których wynika, że aż 75 proc. szkód związanych z nieprawidłowym użytkowaniem balkonów dotyczy właśnie źle zamocowanych doniczek czy innych przedmiotów, które spadają na przechodniów. Stąd plan, by odszkodowania za tego rodzaju szkody były wypłacane z obowiązkowych polis OC.
Od 250 do 600 zł rocznie
Jeśli rząd nie wycofa się z tego pomysłu i przepis wejdzie w życie, to właściciele mieszkań z balkonami będą musieli sięgnąć głęboko do kieszeni. Według informacji portalu Business Insider Polska ceny "balkonowych ubezpieczeń" będą dość spore. Dokładna kwota będzie zależna od lokalizacji budynku, typy zabudowy balkonu, tego, na którym piętrze się znajduje i jaką ma powierzchnię.
Widełki są następujące. W przypadku budynków w centrach miast za polisę trzeba będzie zapłacić ok. 400-600 złotych rocznie. W blokach na osiedlach ma to być 250-400 zł. Nieco mniej zapłacą mieszkańcy przedmieść i małych miast. Tu polisy mają kosztować 250-300 zł. Ubezpieczenie ma pokrywać szkody spowodowane przez spadające z balkonu przedmioty czy wodę cieknącą ze zbyt obficie podlanych doniczek. Oczywiście ubezpieczenie dotyczy jedynie rekompensat za szkody. Mandaty za wykroczenia nadal trzeba będzie płacić z własnej kieszeni.
Źródło: Business Insider Polska