
Ostatnia debata kandydatów na prezydenta dla wielu Polaków miała charakter edukacyjny. Dzięki niej dowiedzieli się bowiem, że istnieje coś takiego jak snus czy woreczek nikotynowy. Do rozpowszechnienia tej wiedzy przyczynił się niechcący Karol Nawrocki, który podczas telewizyjnej debaty z Rafałem Trzaskowskim wykonał tajemniczy gest. Na chwilę zasłonił usta i włożył do nich mały biały przedmiot. Po debacie tłumaczył, że była to guma do żucia. Ale potem okazało się, że był to właśnie snus, czyli rozpuszczalny woreczek, który umieszcza się między dziąsłem a wargą, by dostać "nikotynowego kopa".
Szkolna akcja przeciw snusom
Czy zamiłowanie do snusów wpłynie na wynik wyborczy kandydata PiS, dowiemy się za kilka dni. Na pewno wpłynie na tematykę lekcji w szkołach. Szefowa resortu edukacji uznała bowiem, że Nawrocki swoim nieodpowiedzialnym zachowaniem może przyczynić się do wzrostu popularności snusów wśród uczniów, a z tym i tak jest już spory problem. Dlatego zamierza wprowadzić do szkół pogadanki na temat szkodliwości tej używki.
– Tak jak kilka lat temu plagą były dopalacze, które dzieci zażywały w dużych ilościach, to teraz kolejną plagą są różne wyroby nikotynowe i papierosy jednorazowe. (…) Dlatego musi być jak najwięcej pogadanek. Musimy przeprowadzić dobrą akcję przeciwdziałania uzależnieniom, w tym nikotynie i różnym wyrobom tytoniowym – zapowiedziała Barbara Nowacka w programie "Goniec Poranny" na portalu Goniec.pl. Jak dodała, pogadanki nie będą organizowane teraz, w trakcie kampanii wyborczej, bo MEN nie chce robić z tego "sprawy politycznej". Ale jeszcze przed wakacjami uczniowie usłyszą na lekcjach, jak szkodliwe jest zażywanie woreczków nikotynowych.
Szkodliwe jak papierosy
Snusy rzeczywiście są w szkołach plagą. Uczniowie sięgają po nie z kilku powodów. Po pierwsze – są łatwo dostępne, na przykład w internecie. Po drugie – w przeciwieństwie do tradycyjnych papierosów nie śmierdzą, więc trudno odkryć, że ktoś ich używa. Po trzecie – mają działanie pobudzające, a efekt jest bardzo szybki, bo nikotyna ze snusa wchłania się przez błonę śluzową prosto do krwi. Nikotynowego "kopa" można poczuć tuż po zażyciu saszetki. No i ostatni powód – snusy uważane są za używkę mniej szkodliwą niż papierosy, bo nie mają substancji smolistych. To jednak mit. Są bardzo niebezpieczne dla zdrowia. Jedna saszetka zawiera od 20 do nawet 60 mg nikotyny, czyli dwa-trzy razy więcej niż papieros. A to oznacza, że łatwo się od nich uzależnić.
A czym kończy się uzależnienie od woreczków nikotynowych? Tym samym, czym nałogowe palenie papierosów. Snusy niszczą zęby i dziąsła, zwiększają ryzyko zachorowania na raka, powodują nadciśnienie, prowadzą do zawałów i chorób serca. Negatywnie wpływają też na układ nerwowy. Bo choć tuż po zażyciu człowiek jest pobudzony i ma więcej energii, to po jakimś czasie pojawia się "zjazd" – niepokój, rozdrażnienie, problemy z koncentracją. Potrzebna jest więc kolejna dawka i koło się zamyka.
Czy planowane przez MEN pogadanki przekonają uczniów, by nie sięgali po snusy? Trudno powiedzieć. Na pewno przekona ich do tego problem z ich kupieniem. 21 maja posłowie przegłosowali ustawę, która ogranicza handel elektronicznymi papierosami, płynami do e-papierosów i właśnie snusami. Tego typu produktów nie będzie można sprzedawać nieletnim – ani w sklepach stacjonarnych czy automatach, ani przez internet. Ustawa zacznie obowiązywać już 1 lipca.
Źródło: goniec.pl