wakacje wyjazd rodzina dzieci
Nie musisz rezygnować z planów rodzinnych wakacji we wrześniu. MEN nie chce już karać rodziców, którzy zabiorą dziecko na wyjazd w roku szkolnym. fot. Pexels/Kampus Production
Reklama.

Blady strach padł na wielu rodziców, gdy w lipcu ubiegłego roku wiceminstra edukacji wspomniała o pomyśle na "lepsze egzekwowanie przestrzegania obowiązku szkolnego". Katarzyna Lubnauer zapowiedziała wówczas, że jej resort zastanawia się wprowadzenie kar dla rodziców, którzy w roku szkolnym zabierają dzieci na tygodniowe czy dwutygodniowe wyjazdy.

Inspiracją miały być surowe przepisy obowiązujące w innych państwach. "W wielu krajach mamy taką sytuację, że jeśli rodzic chciałby wyjechać z dzieckiem na wakacje w ciągu roku szkolnego, to mogą go nawet zatrzymać na lotnisku" – stwierdziła, powołując się na przykład z Niemiec.

Obławy na rodziców nie będzie

Od tamtej groźnej zapowiedzi minęło już kilka miesięcy, a MEN nie wydał żadnego zarządzenia w tej sprawie. Nie znaczy to jednak, że szykuje bombę. Przeciwnie, pomysł karania rodziców za wagary dzieci umarł śmiercią naturalną. Potwierdziła to w rozmowie z Radiem Zet szefowa resortu edukacji Barbara Nowacka. Pytana o to, na jakim etapie są dziś prace nad wprowadzeniem kar, jedynie się uśmiechnęła. A potem powiedziała, jaką zmianę naprawdę szykuje jej resort.

– W Polsce przepisy są dzisiaj takie, że uczeń, żeby być klasyfikowanym, może mieć 50 proc. wagarów, czyli nieusprawiedliwionych nieobecności. To jest ewenement na skalę światową. Dlatego zleciłam pracę nad taką zmianą, żeby tych nieusprawiedliwionych nieobecności mogło być znacznie mniej ­– powiedziała. I dodała, że ostatecznej decyzji jeszcze nie ma, ale w grę wchodzą dwie opcje: żeby zdać do następnej klasy, uczeń będzie musiał usprawiedliwić 75 proc. albo 80 proc. nieobecności. – I to będzie wprowadzenie pewnego porządku i dyscypliny – powiedziała.

Apel zamiast kar

Czy zmniejszenie progu dopuszczalnych nieusprawiedliwionych nieobecności sprawi, że rodzice nie będą zabierać dzieci na wyjazdy w trakcie roku szkolnego? Ani trochę. A to dlatego, że taką nieobecność nadal będą mogli usprawiedliwić u wychowawcy. Kto więc będzie chciał zrobić dziecku wakacyjny wyjazd we wrześniu czy październiku, nadal będzie mógł to robić bez żadnych konsekwencji czy obaw, że policja zatrzyma całą rodzinę na lotnisku.

Zamiast straszyć rodziców grzywnami czy aresztem, Nowacka odwołuje się do zdrowego rozsądku. – Namawiam ich, żeby zastanowili się, na ile tygodniowa czy dwutygodniowa wyrwa jest zdrowa dla dziecka i nie zakłóca jego procesu edukacyjnego. 'Bo potem, jak pojawią się kłopoty, to powiedzą, że to przez brak prac domowych, nadmiar sprawdzianów lub nauczyciela. Nie, jeśli dziecko chodzi do szkoły systematycznie, to uczy się znacznie lepiej niż takie, które do szkoły nie chodzi ­– zaapelowała do rodziców.

Wygląda więc na to, że Polska pozostanie jednym z niewielu europejskich krajów, w których rodzice nie muszą się bać kar za wagary swoich dzieci. W zachodniej Europie tak luźnego podejścia nie ma. W Niemczech policja regularnie kontroluje lotniska i wyłapuje rodziny, które wybierają się na wczasy w roku szkolnym. Jeśli rodzice nie powiadomili o tym wyjeździe szkoły, płacę grzywnę.

Kary finansowe za nieusprawiedliwione nieobecności dzieci płacą też rodzice w Wielkiej Brytanii. Jeśli dziecko nie chodzi do szkoły dłużej niż 5 dni, za każdy opuszczony dzień trzeba płacić 80 funtów. W Holandii kara za nieusprawiedliwiony dzień w szkole to 100 euro, a we Francji ­– 135 euro. Najsurowsze przepisy obowiązują w Szwecji, gdzie dziecko z powodów innych niż choroba może opuścić tylko 10 dni w całym roku szkolnym. I każda z tych nieobecności musi być usprawiedliwiona, w przeciwnym razie rodzice płacą grzywnę.

Źródło: Radio Zet

Czytaj także: