Ciągle przesiadują w internecie, nie mogą żyć bez mediów społecznościowych. Uzależnienie dzieci i nastolatków od telefonów to poważny problem. Najgorsze jest jednak to, że cyfrowy nałóg nie wyparł tych tradycyjnych. Gwałtownie rośnie też liczba nieletnich uzależnionych od alkoholu, narkotyków, e-papierosów i leków nasennych.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Skandal! Chcą rozpijać nasze dzieci!" – grzmiało wielu oburzonych internautów, gdy niedawno do sklepów trafiły niesławne alko-saszetki. Ta obawa jest mocno spóźniona. Polskie dzieci już piją i to dużo. "Blisko połowa badanej młodzieży przyznaje się, iż w ciągu ostatniego miesiąca przynajmniej raz się upiła!" – powiedziała w najnowszym wywiadzie dla PAP konsultant krajowa w dziedzinie psychiatrii dzieci i młodzieży, dr Aleksandra Lewandowska. Jak dodała, wyraźnie zmieniają się też upodobania nastolatków. Nie sięgają już tylko po piwo czy wino – coraz więcej z nich pije wódkę i inne mocne alkohole.
Nastolatki na detoksie
Można powiedzieć, że to jeszcze nie powód do lamentowania. To przecież taki głupi wiek. Przecież zawsze było tak, że młodych ciągnęło do tego, żeby spróbować alkoholu, podebrać rodzicom to, co mają w barku. Niech pierwszy rzuci kamieniem, kto się choć raz nie nawalił, jak miał te kilkanaście lat.
Tak, to prawda, wielu z nas się napiło czy wręcz upiło w okresie dorastania. I gdyby w przypadku dzisiejszej młodzieży kończyło się na pojedynczych incydentach, można by było powiedzieć, że to taka tradycja i że "w tym wieku trzeba się wyszumieć". Problem w tym, że to nie są incydenty.
Jak stwierdziła dr Lewandowska, coraz więcej młodych ludzi pije tak dużo i często, że... potrzebuje terapii odwykowej. "Ostatnie lata pokazują wyraźnie, że liczba dzieci i nastolatków, które wymagają specjalistycznej pomocy w zakresie uzależnień rośnie. Na przestrzeni ostatnich 10 lat to średnio kilkanaście procent więcej" – powiedziała. Te kilkanaście procent oznacza, że dziś odwyku wymaga kilka tysięcy młodych ludzi więcej niż przed dekadą.
Wódka, e-papierosy, leki
Najgorsze jest jednak to, że alkohol to tylko jedna z kilku używek, po które sięgają dzieciaki. I wcale nie najgroźniejszą. "Obecnie największym problemem są e-papierosy, stanowczo za mało o tym mówimy, a ostatnie badania pokazują, że blisko 80 proc. młodzieży przyznaje się do używania e-papierosów oraz ponad jedna piąta młodych nastolatków, czyli 13-14 latków" – ostrzegła we wspomnianym wywiadzie dr Aleksandra Lewandowska.
I dodała, że młodzi nie stronią też od narkotyków, a nawet leków psychoaktywnych, w tym środków nasennych czy uspokajających. Takie specyfiki zażywa co piąty nastolatek. A do tego dochodzi jeszcze nałóg XXI wieku, czyli telefony i internet.
Fakt, że liczba uzależnionych dzieci rośnie, może być zaskakujący, bo przecież o zagrożeniach, jakie niesie alkohol, narkotyki czy nikotyna mówi się coraz więcej. I to odnosi skutek, bo - jak stwierdziła dr Lewandowska – młodzi ludzie są świadomi tych zagrożeń. Dlaczego zatem to ignorują i wpadają w nałogi?
"W dużej mierze odpowiadają za to czynniki środowiskowe, czyli to, co dzieje się w najbliższym otoczeniu tych dzieci. Nastolatki przyznają, że sięgają po substancje psychoaktywne albo z ciekawości albo dlatego, że nie radzą sobie ze stresem, z wyzwaniami, że czują się samotni, przeciążeni presją wywieraną przez osoby dorosłe, że nie odnajdują się w rzeczywistości, którą my dorośli im układamy" – stwierdziła konsultant krajowa w dziedzinie psychiatrii dzieci i młodzieży.
Prawie wszystko w rękach rodziców
Przyczyny są więc stare jak świat. Stare jak świat są też więc metody przeciwdziałania. Budowanie z dzieckiem relacji od najmłodszych lat, interesowanie się jego sprawami, zapewniane mu poczucia bezpieczeństwa, rozmowa, wspólne spędzanie czasu. "Gdy tego brakuje ryzyko wystąpienia uzależnienia jest dużo większe" – stwierdziła dr Lewandowska.
Z jej praktyki lekarskiej wynika też, że potrzebna jest również większa czujność rodziców i szybsze reagowanie na niepokojące zachowania dziecka. "Do naszej kliniki coraz częściej trafiają nastolatki z objawami ciężkiego uzależnienia, które mają trudności z chodzeniem do szkoły, z odżywaniem się, bo żyją tylko w przestrzeni wirtualnej. A każda próba odcięcia ich od technologii kończy się agresją. I niejednokrotnie dopiero wtedy rodzice sięgają po pomoc, a to już jest za późno" – stwierdziła dr Lewandowska, która na co dzień pracuje jako ordynator oddziału psychiatrycznego dla dzieci w Specjalistycznym Psychiatrycznym Zespole Opieki Zdrowotnej w Łodzi.