Spore komplikacje w szkołach wywołała tzw. ustawa Kamilka, która ma chronić dzieci przed przemocą. Wymaga ona m.in., by rodzice, którzy chcą jechać jako opiekunowie na wycieczkę klasową, mieli zaświadczenie o niekaralności. Teraz rząd wycofuje się z tego zapisu, do tego zniknie kilka innych restrykcji.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Znalezienie rodziców, którzy mają czas i ochotę pojechać w roli opiekunów na szkolną wycieczkę, zawsze było trudne. Ale od momentu, gdy weszła w życie ustawa nazywana "lex Kamilek", stało się to jeszcze trudniejsze. Bo oprócz czasu i ochoty rodzice muszą mieć jeszcze zaświadczenie o niekaralności. Efekt jest taki, że wiele szkół już zrezygnowało z wycieczek, bo nie są w stanie znaleźć wymaganej liczby opiekunów.
Koniec zaświadczeń dla rodziców
Na to, że przepisy tzw. ustawy Kamilka są zbyt rygorystyczne, nauczyciele i dyrektorzy szkół skarżyli się do MEN od początku roku szkolnego. Z kolei resort edukacji zgłosił te uwagi do Ministerstwa Sprawiedliwości, które odpowiada za wspomniane przepisy. Efekt jest taki, że ustawa zostanie zmieniona. O tym, co przewiduje nowelizacja, poinformowała wiceminister Zuzanna Rudzińska-Bluszcz na niedawnym posiedzeniu sejmowej Komisji do spraw Dzieci i Młodzieży.
Najważniejsza zmiana dotyczy właśnie tego, co tak komplikowało życie szkół, czyli obowiązku uzyskania zaświadczenia o niekaralności przez rodziców, którzy chcą wspomagać nauczycieli w wyjazdach na wycieczki szkolne czy choćby na basen. Ten wymóg zostanie zniesiony. Zaświadczenia o niekaralności nadal będą musieli przedstawiać odwiedzający szkoły czy przedszkola wolontariusze, ale oni zostaną zwolnieni z opłat. Teraz za wydanie zaświadczenia o niekaralności trzeba zapłacić w sądzie 30 złotych.
Zwolnieni nie tylko rodzice
To niejedyna zmiana. Nowelizacja ma też skończyć z sytuacjami, gdy niektóre osoby są sprawdzane dwa razy. Dotyczy to m.in. instruktorów, którzy pracują w klubach sportowych i szkołach. Teraz w obu tych miejscach muszą przedstawić dokument potwierdzający, że nie byli karani. Po zmianie nie będzie to już konieczne. Jeśli główny pracodawca dostał takie zaświadczenie, to do szkoły nie trzeba będzie już go przynosić.
Nie będą tego musieli robić też ludzie, których praca wymaga niekaralności, np. policjanci. Dziś funkcjonariusze drogówki, którzy odwiedzają szkoły czy przedszkola z pogadanką o przepisach drogowych, muszą wcześniej złożyć u dyrektora zaświadczenie o niekaralności, co jest po prostu absurdalne.
Wiceszefowa Ministerstwa Sprawiedliwości zapewniła, że nowelizacja tzw. ustawy Kamilka zostanie przyjęta bardzo szybko, więc można się spodziewać, że obowiązek przynoszenia zaświadczeń przez rodziców zostanie zniesiony jeszcze w tym roku. Zmiana nie byłaby jednak możliwa bez nacisków dyrektorów, nauczycieli i samych rodziców. Jeszcze we wrześniu, kiedy pojawiły się pierwsze głosy o tym, jak te przepisy komplikują życie, resort sprawiedliwości nie chciał nawet słyszeć o zmianach.
"W przypadku osoby, która opiekuje się dziećmi, nawet nieodpłatnie, na WF-ie, wycieczce, innym wyjeździe na takich zasadach jak nauczyciel, mamy do czynienia z działalnością związaną z opieką. Nie ma znaczenia, czy osoba ta jest rodzicem czy wolontariuszem" – wyjaśniali prawnicy Ministerstwa Sprawiedliwości. Na szczęście zmienili zdanie.