Ktoś, kto dobrowolnie rzucał studia, jeszcze kilkanaście lat temu uchodził za szaleńca. Dziś taka decyzja nikogo już nie dziwi. Z badań wynika, że w ostatnich latach naukę porzuciło aż 40 proc. studentów. Zjawisko jest na tyle niepokojące, że właśnie uruchomiono specjalny fundusz, który ma pomóc uczelniom zatamować odpływ studentów.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W połowie września media społecznościowe żyły decyzją Nataniela Brożnowicza, który postanowił po dwóch latach rzucić studia na Akademii Leona Koźmińskiego. Decyzją dla wielu zdumiewającą, bo chłopak świetnie się uczył, miał najwyższą średnią na roku i, jak sam podkreślał, "edukacja zawsze była fundamentem jego życia". Przyczyna była prosta. Brożnowicz jakiś czas temu założył serwis Maturalni.pl i teraz uznał, że rozwijanie tego dobrze prosperującego biznesu jest dla niego ważniejsze niż zdobycie dyplomu.
Studia coraz mniej potrzebne
Brożnowicz nie jest wyjątkiem, a raczej symbolem zmiany w podejściu młodzieży do studiowania. W młodym pokoleniu coraz bardziej powszechny jest pogląd, że wyższe wykształcenie nie jest potrzebne do rozwoju i zapewnienia sobie dobrej przyszłości. Wśród tegorocznych maturzystów tylko co drugi zadeklarował, że wybiera się na studia. Reszta chce się rozwijać i zdobywać doświadczenie zawodowe, ale bez studiowania.
Przekonani do sensowności zdobycia licencjatu czy tytułu magistra nie są też ci, którzy na studia się zdecydowali. Jak wynika z badań Ośrodka Przetwarzania Informacji, który przeanalizował dane z systemu POL-on, w latach 2012-2020 porzuciło studia ponad 1,3 miliona osób. Żeby lepiej uzmysłowić skalę tego zjawiska, trzeba powiedzieć, że to aż 40 proc. ogółu studentów w tym okresie.
Te alarmujące dane ujawniło właśnie Narodowe Centrum Badań i Rozwoju. Jest to związane ze startem programu, który ma pomóc uczelniom wyższym w powstrzymaniu odpływu studentów. Żeby powstrzymać odpływ, trzeba było znaleźć jego przyczynę.
Ta jest dość oczywista. "Studenci na ogół oczekują, że studia przygotują ich do przyszłej pracy oraz pomogą zdobyć kompetencje przydatne w życiu zawodowym. Po pewnym czasie niektórzy przeżywają jednak rozczarowanie. Zderzenie dużej ilości wiedzy teoretycznej z oczekiwaniem zajęć praktycznych szczególnie sprzyja drop-outowi na studiach pierwszego stopnia i jednolitych magisterskich, a brak przedmiotów specjalistycznych – na studiach drugiego stopnia" – czytamy w raporcie NBCR.
Uczelnie do liftingu
Oczekiwania studentów raczej się nie zmienią, więc zmienić się powinna oferta uczelni. Pomóc ma im w tym organizowany przez NBCR konkurs "Efektywne zarządzanie uczelnią w celu minimalizowania zjawiska drop-outu". Pula "nagród" wynosi aż 194 milionów zł. Te pieniądze zostaną rozdzielone między uczelnie, które przedstawią konkretne pomysły na to, jak zamierzają zatrzymać falę odejść studentów.
Pieniądze są spore, ale projekty też muszą być poważne. Organizatorzy konkursu chcą, żeby władze szkół wyższych naprawdę dobrze zastanowiły się nad tym, co u nich nie działa i co należy usprawnić, by studenci widzieli sens zrobienia dyplomu.
"Liczę na to, że konkurs zahamuje, a może nawet odwróci, trend przedwczesnego kończenia nauki w naszym kraju. Powodzenie całego przedsięwzięcia zależy od pracy analitycznej i koncepcyjnej, jaką mają do wykonania uczelnie, jeszcze zanim złożą wnioski o dofinansowanie zaplanowanych przez siebie działań. Mamy do dyspozycji poważne środki europejskie, wykorzystajmy je z jak największym pożytkiem" – stwierdził w komunikacie prasowym dyrektor Narodowego Centrum Badań i Rozwoju, Jerzy Małachowski.
Więcej praktyki, lepszy start
Z opisu konkursu wynika, że największe szanse na zdobycie pieniędzy mają uczelnie, które przedstawią pomysły na stworzenie lub usprawnienie biur pomagających studentom w zdobyciu pracy, poprawę współpracy z potencjalnymi pracodawcami czy zwiększenie liczby zajęć, dzięki którym studenci będą mogli wykorzystywać zdobytą wiedzę w praktyce.
Czy dzięki temu konkursowi polskie uczelnie staną się atrakcyjniejsze dla młodych ludzi? Biorąc pod uwagę deklaracje tegorocznych maturzystów, te 194 milionów złotych może się okazać niewystarczającą kwotą, by studiowanie znów cieszyło się prestiżem.
Źródło: NCBR, badanie "Skok w dorosłość" przeprowadzone wśród tegorocznych maturzystów na zlecenie Politechniki Wrocławskiej