Od kilku miesięcy policjanci, lekarze i ratownicy medyczni apelują o to, żeby w ciepłe dni nawet na chwilę nie zostawiać dziecka w samochodzie. Taka niefrasobliwość może bowiem skończyć się tragicznie. Kolejny apel w tej sprawie wystosowali właśnie funkcjonariusze z Komendy Powiatowej Policji w Nakle nad Notecią. To efekt dramatycznej interwencji, do której doszło w tym mieście.
Tym razem powodem niebezpiecznej sytuacji nie było świadome pozostawienie dziecka w aucie, ale drobny błąd, który może zdarzyć się każdemu. Kobieta zaparkowała auto, wysiadła z niego i zamknęła drzwi. Nie wyjęła jednak kluczyków ze stacyjki, więc centralny zamek natychmiast zamknął auto. W środku został dwuletni chłopiec. A na zewnątrz panował ponad trzydziestostopniowy upał.
Na szczęście kobieta miała przy sobie telefon i była świadoma tego, czym grozi zamknięcie dziecka w nagrzewającym się samochodzie. Dlatego poprosiła o pomoc przechodniów, wezwała też policję. Interwencja była błyskawiczna. "Z uwagi na wysokie temperatury, sięgające 30 stopni Celsjusza, liczyła się każda chwila. Zaledwie po kilku minutach na miejscu pojawili się policjanci" – wspominają policjanci z Nakła.
Funkcjonariusze najpierw chcieli wybić szybę, ostatecznie jednak skorzystali z innej metody. Nacisnęli na szybę dłońmi i ściągali ją w dół. "Po paru próbach udało się opuścić szybę i uwolnić zatrzaśniętego chłopczyka, który po chwilowej dezorientacji, w związku z tą sytuacją, zaczął się uśmiechać" – czytamy w relacji uczestniczących w akcji funkcjonariuszy.
Chłopcu nic się nie stało, był jedynie rozgrzany i spocony. Od chwili wezwania policji do uwolnienia malucha minęło niespełna 10 minut. To pokazuje, jak niebezpieczne jest zostawianie dziecka czy zwierzęcia w aucie, które w gorący dzień nagrzewa się naprawdę błyskawicznie.
Incydent z Nakła pokazuje też, że wystarczy chwila nieuwagi, pośpiech czy roztargnienie, by doprowadzić do bardzo groźnej sytuacji. Ktoś, komu nie zdarzyło się nigdy zostawić kluczyków w stacyjce, może nawet nie mieć świadomości, że w takim przypadku auto się zablokuje. Dlatego warto uczyć się na błędach innych i wyrobić w sobie taki nawyk: parkuję, wyłączam silnik, wyjmuję kluczyki i dopiero wysiadam. To pozwoli uniknąć niepotrzebnych nerwów, wydawania pieniędzy na fachowców od otwierania aut albo – jak w przypadku mieszkanki Nakła – narażenia dziecka na niebezpieczeństwo.