Szyderstwa, kpiny, gnębienie, depresja. Tego wszystkiego doświadczyła 13-letnia dziś córka słynnego rapera Popka. W wywiadzie dla Żurnalisty muzyk przyznał, że ten hejt spadł na nią z powodu jego wybryków, o których rozpisywały się media. Jego wyznanie powinni wziąć sobie do serca wszyscy ojcowie. Bo niewiele trzeba, by zatruć życie własnemu dziecku.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Reklamowana jako "spowiedź bez cenzury" rozmowa z Popkiem to rzecz dla ludzi o naprawdę mocnych nerwach. Raper ze szczegółami opowiedział bowiem Żurnaliście o swoich alkoholowych i narkotykowych wybrykach, zdradach, licznych spotkaniach z prostytutkami, którym "wypłakiwał się w rękaw", próbach samobójczych i upadku na samo dno. Ciężko się tego słucha. Większość tych zwierzeń można jednak skwitować komentarzem: "Gościu, sam to sobie zafundowałeś, poniosłeś konsekwencje własnych głupich wybryków".
"Moja córka nieraz płakała"
Tyle że przez wybryki Popka cierpiał nie tylko on. W najbardziej wstrząsającym dla mnie fragmencie rozmowy z Żurnalistą raper wyznał, że jego kontrowersyjny styl życia i liczne skandale mocno odbiły się na jego córce, 13- letniej dziś Julii. – Ostatnimi czasy moja córka przeżywała potworną depresję. Wszystko naraz. Bo to się rozlało moje gówno wszędzie, a jestem na tyle medialny, że wiedzą sąsiedzi, kim jestem. Dzieci, które się bawią z moimi dziećmi, wiedzą, kim jestem. Moja córka nieraz płakała – powiedział raper.
Ten fragment wywiadu powinien być lekturą obowiązkową dla każdego ojca. Bo on pokazuje, jak łatwo tata może zniszczyć życie własnemu dziecku, jak łatwo może narazić je na hejt. I wcale nie trzeba być lubiącym używki celebrytą z wytatuowaną twarzą i gałkami ocznymi, jak lider Gangu Albanii. Prosty przykład. Na moim osiedlu mieszka facet, który często wraca do domu w stanie wskazującym na spożycie i to spore. Jego chwiejne powroty nie uszły uwadze dzieciaków bawiących się na podwórku. I stały się powodem do szydzenia z jego kilkuletniego syna, które nieraz słyszał głupie docinki kolegów.
Do hejtu trzeba niewiele
Ów sąsiad nie jest sławny. O jego zachowaniu, mało w sumie skandalicznym, nie rozpisują się media. A mimo to jego syn, podobnie jak córka Popka, jest z powodu ojca szykanowany przez rówieśników. Raper we wspomnianym wywiadzie stwierdził, że długo nie zdawał sobie sprawy, jak swoimi poczynaniami krzywdzi bliskich – partnerkę i dwójkę dzieci. Podejrzewam, że mój sąsiad też nie jest świadomy tego, na co naraża swojego syna.
Właśnie dlatego wyznania Popka mogą być pouczające dla ojców. W pewnym momencie raper mówi bowiem, że gdy dowiedział się, co przez niego przeżywa jego dziecko, to zrozumiał, że "nie żyje już tylko dla siebie", że jego decyzje mają ogromny wpływ na to, co się dzieje z jego dziećmi. Można się śmiać, że 45-letni facet powinien takie rzeczy wiedzieć wcześniej. Ale on wcale nie jest wyjątkiem. Wielu z nas, dorosłych mężczyzn, takiej świadomości nie ma.
Jasne, na porównania do Popka można się oburzać. Można powiedzieć – ja nie ćpam, nie upijam się, nie zadaję się z prostytutkami, nie mam wydziaranej twarzy i nie nagrywam filmików, na których udaję stosunek z psem. No i super. Ale to może być za mało, żeby nie zrobić syfu w życiu własnego dziecka. Żeby zostać "lokalną gwiazdą" czy "osiedlowym celebrytą" wystarczy niewiele – ciągłe robienie awantur sąsiadom, chamskie zachowanie w lokalnym sklepie, kłótnie z partnerką na oczach innych czy – jak w przypadku mojego sąsiada – nieskrywany pociąg do alkoholu. Dzieci naprawdę widzą wszystko. I ze wszystkiego są w stanie zrobić pretekst do hejtu. Warto to sobie uświadomić wcześniej, niż zrobił to Popek.