Informację o tym, że 14-letnia Vivienne Jolie-Pitt, nie posługuje się już podwójnym nazwiskiem, podał "Daily Mirror". Autorzy tekstu zaznaczają, że nie jest wiadome, czy córka Brada Pitta i Angeliny Jolie dokonała zmiany nazwiska w urzędzie. Dowodem na to, że nie chce już nazywać się Pitt, jest lista nazwisk twórców musicalu "The Outsiders", który w kwietniu miał premierę na Broadwayu. Producentką tego spektaklu jest Angelina Jolie, a jej córka pracowała jako asystentka produkcji. Spostrzegawczy teatromani zauważyli, że wśród nazwisk członków ekipy widnieje Vivienne Jolie.
Być może to tylko błąd, ktoś po prostu źle zapisał nazwisko córki gwiazdorskiej pary. Jest to jednak mało prawdopodobne. A to dlatego, że kilka lat temu nazwiskiem Pitt przestała się posługiwać dwójka adoptowanych dzieci Jolie i Pitta – syn Maddox i córka Zahara. To oznacza, że z sześciorga dzieci najgorętszej niegdyś pary Hollywood aż troje porzuciło nazwisko ojca i chce nazywać się Jolie. I trzeba przyznać, że Brad zasłużył sobie na takie potraktowanie.
Grzechy Pitta zaczęły wychodzić na jaw w 2016 roku, tuż po tym, jak on i Angelina Jolie ogłosili, że się rozwodzą. Niedługo później aktor udzielił wywiadu, w którym przyznał, że ostatnie lata jego małżeństwa nie były sielanką. Pytany o plotki na temat jego uzależnień, przyznał, że sporo pił. – To prawda, topiłem smutki w alkoholu i regularnie paliłem marihuanę. Nie jestem z tego dumny i zrobię, co mogę, by to pokonać – stwierdził w rozmowie z magazynem "GQ". Dodał też, że w piciu był "zawodowcem" i "potrafił opić Rosjanina jego własną wódką". Zapewnił jednak, że mimo nałogu i kłótni z żoną na tym tle nie uciekał się do przemocy wobec niej ani dzieci. Inną wersję miała jednak Angelina.
Szczerość, z jaką Pitt opowiedział o swoich uzależnieniach w wywiadzie dla "GQ", nie była wynikiem jego nagłej potrzeby zwierzenia się z problemów. Aktor odpowiedział w ten sposób na zarzuty Jolie, która oskarżyła go o stosowanie przemocy fizycznej i psychicznej wobec niej i dzieci. Kroplą, która przelała czarę goryczy, miał być incydent na pokładzie samolotu, którym Jolie i Pitt z dziećmi wracali do Stanów z Francji. Podczas tego lotu pijany aktor miał uderzyć w twarz swojego syna Maddoxa, gdy ten stanął w obronie mamy. Sprawa była na tyle poważna, że zajęło się nią FBI.
Ostatecznie Pitt został oczyszczony z zarzutów i wątek rzekomego pobicia już nie wracał. Nie wiadomo więc, czy aktor uderzył syna, czy – jak twierdzili jego przyjaciele – "tylko" na niego nawrzeszczał. Wiadomo jednak, że od tamtej pory Maddox unika ojca i nie utrzymuje z nim żadnych kontaktów.
Najstarszy syn sławnego aktora był pierwszym, który się od niego odwrócił. Ale nie ostatnim. Choć zagraniczne media stale donosiły, że Brad zrozumiał swoje błędy, rzucił alkohol, a przede wszystkim nieustannie stara się walczyć o jak najlepszy kontakt z dziećmi, to niewiele z tego wynikło. A właściwie wiele, bo z czasem… zaczęły go unikać kolejne pociechy. Jego adoptowana córka Zahara poszła w ślady Maddoxa i przestała używać nazwiska Pitt.
Na taki krok nie zdecydował się Pax, ale on w inny sposób dał do zrozumienia, że z tatą mu nie po drodze. W 2020 roku opublikował w sieci życzenia z okazji Dnia Ojca, z których jasno wynikało, że Brada nienawidzi. Nazwał go bowiem "światowej sławy dupkiem" oraz "okropną i podłą osobą". Dodał też, że Brad zmienił życie swojej rodziny w piekło, a on i jego rodzeństwo nie chcą się z nim spotykać, bo się go boją. Wpis Paxa szybko zniknął z Instagrama, ale w sieci nic nie ginie i cały świat dowiedział się, że słaby kontakt gwiazdora z dziećmi to nie jest – jak utrzymywali zwolennicy Pitta – efekt wytrawnych manipulacji Angeliny Jolie.
Maddoxa, Zaharę i Paxa łączy jedno – wszyscy troje zostali adoptowani. I nie jest tajemnicą, że to był pomysł Angeliny Jolie. Maddoxa aktorka adoptowała zresztą jeszcze zanim związała się z Pittem, który go później uznał za swojego syna. Można by było więc postawić tezę, że Brad "odpuścił" kontakt z adoptowanymi dziećmi, a bardziej dba o relacje z tymi, które spłodził, czyli córką Shiloh oraz bliźniętami Vivienne i Knoxem. Ale ta teza właśnie się posypała, skoro Vivienne właśnie stwierdziła, że nie chce nosić nazwiska ojca.
Nie jest też tajemnicą, że gwiazdor nie najlepiej dogaduje się też z Shiloh, która przez lata uchodziła za jego ukochaną córeczkę. Zachodnie media donosiły jednak, że ich więź osłabła, bo aktor ma problem z zaakceptowaniem tego, że córka ubiera się jak chłopiec, chce, by zwracać się do niej męskim imieniem, a podobno rozważa też korektę płci. "Niestety, on nie pochwala jej zachowania ani ubioru i ma problemy z zaakceptowaniem jej takiej, jaką jest. Był wychowany w ultrakonserwatywnym środowisku baptystów i wbrew wcześniejszym zapewnieniom, transpłciowość Shiloh i jej męskie ubrania są dla niego czymś nienaturalnym" – pisał jakiś czas temu "Woman’s Day Australia".
Zaprzeczali temu znajomi aktora, ale jednocześnie twierdzili, że Brad ma do siebie pretensje, że nawet ukochanej córce poświęcał za mało czasu, bo dużo pracował. Żal dobrze świadczy o Bradzie. Ale powód tego żalu już nie. "Miałem za mało czasu, bo za dużo pracowałem" – to tłumaczenie można zaakceptować w przypadku pracownika, który drży o swoją posadę, a nie wziętego gwiazdora Hollywood, który nie tylko przebiera w propozycjach ról, ale ma też własną firmę producencką, więc te role rozdaje. Nic nie stało na przeszkodzie, by grał mniej.
Angelina tak zrobiła. Od czasu rozstania z Pittem występowała rzadko, bo – jak przyznała – chciała spędzać jak najwięcej czasu z dziećmi, które mocno przeżyły rozpad rodziny. Skoro ona mogła dostosować swój zawodowy harmonogram do potrzeb dzieci, to Brad też się mógł bardziej postarać, zamiast później narzekać.
Konkluzja z tej historii jest smutna. Okazuje się bowiem, że niezwykle utalentowany aktor, idol milionów ludzi na całym świecie, jako ojciec popełnił wszystkie możliwe błędy. Alkohol, narkotyki, awantury w domu, wychowywanie dzieci przy pomocy krzyku, a po rozstaniu z żoną nieudolne próby naprawiania zepsutych na własne życzenie relacji. Nawet jeśli przyjmiemy, że Angelina Jolie jest mistrzynią manipulacji i utrudniała Bradowi kontakt z dziećmi, to trzeba uczciwie przyznać, że on zrobił zdecydowanie za mało, by ten kontakt mieć.
Przez lata batalii sądowych z Jolie aktor miał też za mało argumentów, by przekonać sąd do zmiany decyzji o tym, że cała szóstka dzieci będzie mieszkała z matką. Dziś najstarsi z tej szóstki – Maddox i Pax – są już pełnoletni i sami decydują o tym, jak wyglądają ich kontakty z rodzicami. I Angelinę odwiedzają, a Brada widywać nie chcą. Niedawna decyzja Vivienne pozwala sądzić, że podobnie może być z innymi dziećmi Pitta.
Źródła: "People", "Woman’s Day Australia", "Vogue"
Czytaj także: https://dadhero.pl/287297,rozstanie-a-dziecko-jak-wziac-rozwod-i-nie-skrzywdzic-dziecka