Gdy są głodne, mają około 5 mm długości, ale gdy opiją się krwi, "rosną" do ponad centymetra. Ale to nie monstrualne rozmiary sprawiają, że kleszcze Hyalomma są niebezpieczne. Te pochodzące z Afryki pajęczaki mogą być nosicielami krymsko-kongijskiej gorączki krwotocznej, wirusa Zachodniego Nilu, wirusa wenezuelskiego zapalenia mózgu koni czy wirusa afrykańskiego pomoru koni. 1 cm długości. Niestety, dotarły już do Polski. Organizatorka akcji "Narodowe kleszczobranie" właśnie potwierdziła, że osobniki tego gatunku znaleziono pod Częstochową oraz w dwóch miejscach w Wielkopolsce.
Trzy pierwsze okazy
Akcja "Narodowe kleszczobranie" ruszyła wiosną. Zainicjowała ją prof. Anna Bajer, ekspertka od chorób pasożytniczych z Wydziału Biologii Uniwersytetu Warszawskiego. Była to reakcja na doniesienia, że w kilku krajach europejskich, m.in. w Niemczech i Słowacji, pojawiły się nieznane dotąd, a bardzo niebezpieczne kleszcze afrykańskie Hyalomma. Prof. Bajer chciała sprawdzić, czy dotarły one także do Polski, dlatego zaapelowała do mieszkańców naszego kraju o łapanie i przesyłanie do badania podejrzanie wyglądających kleszczy, znacznie większych niż rodzime gatunki.
Niestety, obawy badaczki i jej współpracowników się potwierdziły. – W końcu lipca dostaliśmy pierwszą przesyłkę z kleszczem Hyalomma! Został zebrany z konia z okolic Częstochowy – powiedziała prof. Bajer w rozmowie z PAP. Nie był to ostatni osobnik schwytany w Polsce. Niedługo później do naukowców trafiły kolejne dwa afrykańskie pajęczaki. Jeden został znaleziony pod Wronkami, a drugi w okolicach Barankowa w Wielkopolsce. Miejsca odkrycia kleszczy Hyalomma zostały naniesione na mapę na stronie akcji "Narodowe kleszczobranie".
Nosiciel śmiercionośnych wirusów
Trzy przypadki to niewiele jak na ponad 420 kleszczy przesłanych naukowcom z całej Polski. Niepokojący jest jednak sam fakt, że Hyalomma są już w naszym kraju. Te pajęczaki mogą być bowiem nosicielami kilku śmiertelnie groźnych dla człowieka patogenów, przede wszystkim wirusa krymsko-kongijskiej gorączki krwotocznej.
Jak sama nazwa wskazuje, wywołuje on gorączkę krwotoczną, na którą nie ma skutecznych leków. Efektem jest wysoka śmiertelność – w zależności od regionu umiera nawet do 60 proc. zarażonych tym wirusem. Niebezpieczne, zarówno dla ludzi, jak i zwierząt, są też inne bakterie i wirusy przenoszone przez kleszcze Hyalomma. To m.in.: riketsje, wirus Zachodniego Nilu, wirus wenezuelskiego zapalenia mózgu koni, wirus afrykańskiego pomoru koni.
Jak rozpoznać afrykańskie kleszcze?
Przede wszystkim po rozmiarze. Hyalomma są znacznie większe niż żyjące w Polsce gatunki kleszczy – mają ok. 5 mm długości, a po najedzeniu – nawet ponad centymetr. Kolejną ważną cechą są dość długie nogi, dzięki którym te pajęczaki poruszają się znacznie szybciej niż swojskie kleszcze. I niestety, potrafią wędrować za ofiarą. Wyróżnikiem nie jest kolor ciała, bo Hyalomma mogą być rude, brązowe, ale też czarne.
Jak się przed nimi bronić?
Przede wszystkim po powrocie ze spaceru po lesie, parku czy łące, należy dokładnie wytrzepać ubranie i obejrzeć całe ciało, a najlepiej wziąć prysznic i spłukać "nieproszonych gości", którzy nie zdążyli się jeszcze wbić w skórę. Jeśli znajdziemy takiego, który już się wbił, należy go ostrożnie usunąć. Nie wolno go smarować tłuszczem czy innymi specyfikami, tylko wyjąć ze skóry pęsetą lub specjalnymi przyrządami do usuwania kleszczy. Trzeba to robić powoli, bez szarpania czy wykręcania, aby nie rozerwać kleszcza, pozostawiając w skórze główkę, którą ciężką będzie wyjąć. Dopiero po usunięciu intruza ranę należy zdezynfekować.
Jeśli w miejscu, w którym był wbity kleszcz, pojawiają się obrzęki, zaczerwienienia czy inne nietypowe objawy, trzeba się zgłosić do lekarza. A jeśli znaleziony kleszcz jest podejrzanie duży, większy niż nasze rodzime gatunki, warto go wysłać do badania do Zakładu Eko-epidemiologii Chorób Pasożytniczych na Wydziale Biologii Uniwersytetu Warszawskiego. Wcześniej taki okaz należy jednak włożyć do plastikowej torebki i trzymać przez dobę w zamrażalniku. Do tej nietypowej przesyłki trzeba podać też dokładne informacje na temat miejsca znalezienia kleszcza.