Oboje z żoną nie zarabiamy za dużo. Mimo to odłożyliśmy trochę pieniędzy i wykupiliśmy wczasy w Chorwacji. Nasz syn cieszy się na ten wyjazd, ale chciałby też w sierpniu pojechać na obóz ze znajomymi z liceum. Nas na to nie stać i nie wiem, jak mu to powiedzieć, bo po prostu głupio mi, że nie jestem w stanie zafundować dziecku tego wyjazdu. Takim dylematem podzielił się na jednym z internetowych grup dla ojców pan Tomasz. W jego wpisie nie chodziło jednak o użalanie się nad sobą. Pytał innych, gdzie można wziąć najkorzystniejszą pożyczkę.
W odpowiedziach pojawiły się konkretne oferty banków i parabanków. Ale pojawiły się też pytania o to, ile lat ma syn pana Tomasza. A gdy się okazało, że wkrótce skończy 17 lat, padły pytania o to, dlaczego prawie pełnoletni chłopak nie może popracować przez pierwszy miesiąc wakacji, by zarobić sobie na ten sierpniowy wyjazd z kumplami. Z odpowiedzi ojca wynikało, że chłopak sam na to nie wpadł, a on nie chciał mu tego sugerować, bo musiałby przyznać się, że jest nieudacznikiem, który nie jest w stanie zaspokoić potrzeb swojego dziecka.
Podstawowym problemem w tej sytuacji, co zresztą uświadomili panu Tomaszowi członkowie forum, nie był brak pieniędzy, ale nieumiejętność rozmawiania z synem o pieniądzach. Powodów do uważania się za nieudacznika nie ma – wraz z żoną utrzymuje rodzinę, oboje odłożyli na rodzinny wyjazd za granicę, a to nie są małe koszty. Argument o niezaradności, nawet gdyby syn taki przytoczył, nie ma więc racji bytu. Przeciwnie, fakt, że rodzina jedzie do Chorwacji, jest dobrym wstępem do zachęcenia syna do tego, by zapracował na własny wyjazd. Trzeba tylko odpowiednio taką rozmowę przeprowadzić.
Na pewno nie należy jej zaczynać od tekstów typu "Nie stać nas" czy "Nie mam pieniędzy". To zawsze brzmi źle i może budzić w dziecku poczucie, że rodzice sobie nie radzą. Znacznie lepiej powiedzieć, że w tym momencie są inne wydatki, a budżet domowy nie jest z gumy. I po takim wstępie może się pojawić sugestia, że nastolatek może sobie zarobić na wyjazd, zwłaszcza że za chwilę zaczynają się wakacje, więc będzie miał sporo wolnego czasu.
Kluczowe jest jednak to, by była to właśnie zachęta, czyli wskazanie możliwości, a nie tworzenie przymusu. Odpadają argumenty w stylu: "Ja w twoim wieku to już dawno pracowałem i to nie tylko w wakacje". To były inne czasy, inne realia i nie ma sensu wyciągać takich "kombatanckich" wspomnień, które i tak na nastolatkach nie robią wrażenia. Dobrze jest za to powiedzieć, na co poszły te pierwsze zarobione pieniądze, jakie marzenie pozwoliły spełnić. To bowiem jest wskazówka, że własna kasa daje wolność decydowania o sobie i daje możliwość realizacji jakichś planów.
Więcej niż pieniądze
Warto też podczas takiej rozmowy wspomnieć o jeszcze jednej rzeczy. Decyzja o tym, by poświęcić część wakacji na pracę zarobkową, wzmacnia w nastolatku poczucie własnej wartości i sprawczości. Oczywiście na początku będzie mu ciężko, bo gdy jego rówieśnicy będą się dobrze bawić albo zwyczajnie leniuchować, on musi chodzić do pracy. Ale moment, gdy dostanie tę pierwszą wypłatę, niezależnie od tego, jak duża będzie to kwota, będzie bardzo przyjemny. Bo to będzie chwila zyskania świadomości, że nie byłem zdany na cudzą łaskę, nie musiałem nikogo prosić, mam, bo na to zapracowałem.
Praca, nie tylko wakacyjna, uczy też szacunku do pieniędzy. Samodzielnie zarobione pieniądze po prostu trudniej jest wydać, bo wiadomo, ile trzeba się było nastarać, by je mieć. A jako że w Polsce edukacja finansowa kuleje, taki miesiąc wakacji w robocie będzie dla nastolatka świetną szkołą zarządzania pieniędzmi.
Żeby skutecznie zachęcić młodego człowieka do wakacyjnego zarobkowania, można zrobić jeszcze jedną rzecz – podpytać znajomych, czy nie słyszeli o jakichś ofertach dorywczej pracy. Wtedy taką rozmowę można zacząć od hasła: "Kowalscy szukają kogoś do wychodzenia z psem na dwa tygodnie" czy "sąsiad Nowaków ma sad i szuka ludzi do zbierania owoców". Nawet jeśli nastolatek nie będzie zainteresowany tymi zajęciami, to zobaczy, że znalezienie pracy nie jest trudne, a możliwości zarabiania jest dużo i przy odrobinie wysiłku można znaleźć coś dla siebie.