Słyszysz czasem od kobiet, że się wymądrzasz? Być może stosujesz mansplaining 

Artur Grabarczyk

10 kwietnia 2024, 12:37 · 3 minuty czytania
To może być partnerka, siostra, sąsiadka, koleżanka z pracy. Słuchasz tego, co ona mówi i z każdą chwilą coraz bardziej czujesz, że musisz jej przerwać, wyprowadzić z błędu, wyjaśnić, jak jest naprawdę. W końcu to robisz. Nie dlatego, że jesteś ekspertem w danej dziedzinie, gruntownie zgłębiłeś poruszany temat. Robisz to, bo rozmawiasz z kobietą. Ta charakterystyczna dla wielu mężczyzn potrzeba wyjaśnia "słabszej płci", jak działa świat, to właśnie mansplaining.


Słyszysz czasem od kobiet, że się wymądrzasz? Być może stosujesz mansplaining 

Artur Grabarczyk
10 kwietnia 2024, 12:37 • 1 minuta czytania
To może być partnerka, siostra, sąsiadka, koleżanka z pracy. Słuchasz tego, co ona mówi i z każdą chwilą coraz bardziej czujesz, że musisz jej przerwać, wyprowadzić z błędu, wyjaśnić, jak jest naprawdę. W końcu to robisz. Nie dlatego, że jesteś ekspertem w danej dziedzinie, gruntownie zgłębiłeś poruszany temat. Robisz to, bo rozmawiasz z kobietą. Ta charakterystyczna dla wielu mężczyzn potrzeba wyjaśnia "słabszej płci", jak działa świat, to właśnie mansplaining.
Mansplaining stosują głównie mężczyźni, ale zdarza się to także kobietom. fot. Pexels/Timur Weber
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Doskonałą ilustracją tego, czym jest mansplaining jest historia powstania tego terminu, złożonego ze słów man (mężczyzna) oraz explain (wyjaśniać). Wymyśliła go amerykańska pisarka Rebecca Solnit po dość zabawnym spotkaniu z pewnym starszym mężczyzną. Pan, słysząc jej wypowiedź, zalecił jej przeczytanie pewnej książki, z której się wszystkiego dowie na ten temat i zaczął tę książkę referować. Co w ty zabawnego? Otóż autorką tej książki była… Solnit. Co więcej, szybko się okazało, że ów mężczyzna tej książki nawet nie czytał, znał jej treść z relacji innych osób. Solnit opisała to zdarzenie w eseju "Men Explains Things To Me" (w Polsce ukazał się w książce "Mężczyźni objaśniają mi świat"), a sam termin wszedł do słowników. 


Rozmowa, a nie przemowa

W przeciwieństwie do przygody, która zainspirowała pisarkę do zajęcia się tym zjawiskiem, sam mansplaining zabawny nie jest. Takie zachowania mężczyzn są bowiem dla kobiet poniżające. I trudno się dziwić. Wyobraź sobie, jak byś się czuł, gdybyś powiedział kumplowi, że kupiłeś sobie nową gitarę. A on by ci szybko wyjaśnił, że podjąłeś złą decyzję, bo ta marka jest kiepska, produkowane przez nią instrumenty mają kiepskie brzmienie i są nietrwałe, więc zmarnowałeś kasę. Kolega grać nie umie, sam gitary nie ma, ale czytał, słyszał i wie. Słabe, prawda? Tak samo słabo czuje się twoja partnerka, kiedy wchodzisz jej w słowo, by uzmysłowić jej, jak bardzo się myli, bo ty na ten temat słyszałeś to i przeczytałeś tamto. Jesteś zatem prawie ekspertem.

Dlaczego warto się nad sobą zastanowić i powstrzymywać swoją skłonność do mansplainingu? Po pierwsze dlatego, że takie zachowania są raniące. Choć tobie może się wydawać, że tylko "zwróciłeś uwagę" i "podzieliłeś się swoją wiedzą", to osoba, której zaserwowałeś swój "wykład", może czuć się poniżona. Ale warto się pilnować także dla własnego dobra. Mansplaining wchodzi bowiem w krew. Jeśli się przyzwyczaisz do swojej roli "wszechwiedzącego objaśniacza", który musi wszystko dokładnie wytłumaczyć każdemu, to w końcu się natniesz i zrobisz z siebie kompletnego idiotę. Bo się okaże, że pani, której na przyjęciu tłumaczysz, jak działa szczepionka, ma doktorat z immunologii. 

Jak tego uniknąć?

Co zatem robić, by zapanować nad skłonnością do mansplainingu? Przede wszystkim – nie przerywaj rozmówczyni. Nawet jeśli uważasz, że nie ma racji, to pozwól jej dokończyć. A kiedy już będziesz mógł zabrać głos, to zanim się odezwiesz, zwróć uwagę na mowę ciała. Nie przyjmuj pozycji dominującej: nie wstawaj, nie krzyżuj rąk na piersi, nie uderzaj pięścią w stół. A wypowiedzi nie zaczynaj od "Nie masz racji", "Bzdury opowiadasz", "Co ty gadasz?", "Dawno nie słyszałem czegoś równie głupiego". Lepiej zabrzmi: "To ciekawe, co mówisz, chociaż ja znam inną wersję, teorię, metodę". A już mistrzostwem świata będzie pytanie: "Chcesz znać moją opinię?". Mansplainera cechuje bowiem to, że wygłasza swoje tyrady, choć nikt go o to nie prosił.

A gdy już zaczniesz mówić, to pamiętaj, że nie jesteś księdzem głoszącym kazanie ani aktorem, który wyszedł na scenę, by wygłosić godzinny monolog. Powiedz tylko to, co wiesz na pewno, a jeśli coś tylko ci "obiło o uszy", to wprost przyznaj, że nie jesteś do końca pewien i sprawdź. Najlepiej w wiarygodnym źródle i razem ze swoją rozmówczynią. Taka rozmowa znacznie lepiej się potoczy i nikt nie będzie miał wrażenia, że został potraktowany jak głupek.

Czytaj także: https://dadhero.pl/288941,gaslighting-manipulacja-w-zwiazku-toksyczne-zdania-ktore-czasem-mowimy