Założenie rodziny przez wiele osób uznawane jest za naturalny etap w życiu. To krok, na który "powinien" zdecydować się każdy. Tymczasem nie każdy ma takie podejście. Niektórzy nie są gotowi lub mają inne plany na swoje życie. Historia Tomka zaskakuje.
Reklama.
Reklama.
"Piszę, by podzielić się swoją historią. By być może dodać otuchy mężczyznom, którzy są w sytuacji podobnej do tej, w jakiej ja byłem kilka lat temu. Wolność, swoboda, luz i podróże. O tym zawsze marzyłem. Wszystkie oszczędności wydawałem na poznawanie i odrywanie świata. Czułem, że żyję. Nie potrzebowałem niczego więcej.
A co z miłością?
Przelotne znajomości – owszem. Stabilne, długotrwałe związki – niechętnie. Wszystko zmieniło się w dniu, w którym poznałem Ankę. Nie wiem, jak to się stało, ale zawróciła mi w głowie. Po kilku spotkaniach poczułem, że to jest właśnie ta kobieta. Kobieta, z którą chciałbym spróbować być na poważnie. Było warto. Od niespełna trzech lat jesteśmy razem. Mamy wspólne pasje, cele życiowe, marzenia i pragnienia. No może oprócz jednego, bardzo istotnego.
Anka już kilka razy wspominała o dziecku, a ja szybko ucinałem rozmowę, kwitując, że nie jestem na to gotowy i nie wiem, czy w ogóle kiedykolwiek będę. Nie nalegała, szanowała moją decyzję. Mówiła, że rozumie. Bardzo byłem jej za to wdzięczny.
Zdarzyło się
Pojechaliśmy do Indii, wycieczka marzeń. Niesamowite widoki, wspaniała kultura, obłędne jedzenie. Do Polski wróciliśmy z mnóstwem przepięknych wspomnień i nową energią. Po niespełna miesiącu okazało się, że 'przywieźliśmy' ze sobą coś jeszcze. Ania była w ciąży. Szok, niedowierzanie. Jak to możliwe? Pamiętam moment, w którym się o tym dowiedziałem. Ściany zaczęły się walić, ziemia rozjechała się pomiędzy nogami.
Przyjąłem to na klatę, przecież nie miałem innego wyjścia. Choć starałem się tego nie pokazywać, ona wiedziała, czuła, że nie chcę być ojcem. Przecież nie taki plan miałem na swoje życie.
Daj już spokój
Ciąża minęła spokojne, bez żadnych komplikacji. Przy porodzie nie byłem, tak wspólnie ustaliliśmy. Czekałem na korytarzu. Kiedy było już po wszystkim, położna zawołała mnie do sali. Wziąłem malutką na ręce. Ładne, słodkie, urocze dziecko. Nic więcej. Żadnej miłości, żadnego większego uczucia. Nie poczułem nic. Po powrocie do domu dopiero się zaczęło. Płacz, kolki, ból brzucha. Potem wyrzynanie się zębów i nieprzespane noce. Ola dużo płakała, a ja prosiłem, by dała już spokój. Ile można. Opiekowałem się malutką, pomagałem Ance, ale nie będę ukrywał. Utwierdziłem się w przekonaniu, że rola ojca nie jest dla mnie.
Jejku! Co się dzieje!
Wspólne zabawy, spacery przybliżały nas do siebie nieco bardziej. Jednak nie była to relacja, o jakiej marzy dziecko czy rodzic. Kiedyś, podczas wspólnej zabawy w piaskownicy, stał się cud. Tak to rozpatruję, nie mam tutaj żadnego innego wytłumaczenia. Ola powiedziała do mnie po raz pierwszy 'tato'. Zamurowało mnie, wbiło w ziemię.
Po pierwsze byłem zaskoczony, że wymówiła to słowo, tak ładnie, głośno i wyraźnie. Po drugie nie mogłam uwierzyć w to, co się ze mną dzieje. W środku zrobiło mi się jakby
gorąco, a do oczu napłynęły łzy wzruszenia. Wziąłem ją na ręce i przytuliłem tak mocno, z takim uczuciem jak nigdy dotychczas. Poczułem, że to moja córka. Moja.
Nie wiedziałem do końca, co się dzieje, nie wiedziałem, jak to wszystko opisać. Ten jeden spacer do parku, ta jedna zabawa w piaskownicy zmieniła nasze życie. Z tygodnia na tydzień wszystko zmieniało się na lepsze. Teraz jesteśmy takim teamem, taką rodziną, której żaden wiatr czy huragan nie zburzy. Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego".