Ten facet żyje w trójkącie z gumowymi lalkami. Przedstawił je nawet swojej matce
Pewien Australijczyk znalazł dość niecodzienny sposób na poradzenie sobie z samotnością. W walce z trudami dnia codziennego pomagają mu... gumowe lalki.
Reklama.
Pewien Australijczyk znalazł dość niecodzienny sposób na poradzenie sobie z samotnością. W walce z trudami dnia codziennego pomagają mu... gumowe lalki.
Australijczyk kupił swoją pierwszą lalkę rok temu. Karina kosztowała go 3000 dolarów (ok. 13 tys. złotych). Do tego czasu nie miał fizycznego kontaktu z kobietą od dawna. Szukając w Internecie czegoś, co pomogłoby mu w stymulacji seksualnej, natknął się na zdjęcia lalek erotycznych i ogarnęła go fascynacja.
Pomimo całkowitego braku wiedzy na temat lalek erotycznych Australijczyk zdecydował się kliknął przycisk zamówienia. - Karina zmieniła moje życie na wiele sposobów – podkreśla mężczyzna na łamach serwisu Mamamii. - Moje emocje były w rozsypce po tym, jak była narzeczona zerwała ze mną w okrutny sposób.
Jak podkreśla Australijczyk - lalka stała się jego fizycznym towarzyszem, którego potrzebował. - Miałem w życiu o co dbać. Pomyślałem, że będzie to zabawne doświadczenie i potrzebowałem hobby, które oderwie mnie od izolacji. Powoli moje serce się otworzyło i odwróciłem uwagę od żalu po stracie byłej – dodaje.
Kiedy mężczyzna miał odwiedzić swoją matkę na święta, kupił kolejną lalkę. Lauren (bo tak nazywa się druga lalka) miała kosztować 2900 dolarów, ale dostał zniżkę i darmowe dodatki, ponieważ był stałym klientem.
W grudniu ubiegłego roku Rod i jego „partnerki” przebyli 1300-kilometrową podróż ze swojego domu w Nowej Południowej Walii do domu matki w Melbourne, aby mogli spędzić Boże Narodzenie z rodziną. -Zabrałem obie lalki 1300 km do domu. To był niezły widok, gdy siedziały w samochodzie – opowiada. - Wydawało się, że nikt się nie zorientował, ale jeśli ktoś byłby ciekawy, to wyjaśniłbym mu sytuację.
To było pierwsze spotkanie matki mężczyzny z lalkami i początkowo nie była pewna, co o tym myśleć. Potrzebowała trochę czasu, aby przyzwyczaić się do myśli, że jej syn przywiózł ze sobą takie towarzyszki.
Australijczyk robi wszystko dla swoich lalek - czyści je, kupuje im ubrania, ubiera, a nawet nakłada makijaż. Odkąd kupił Karinę zainteresował się nawet fotografią i spędził dużo czasu studiując ten temat oraz publikując własne zdjęcia na Instagramie. W mediach społecznościowych poznał wiele osób o podobnych zainteresowaniach, co pomogło mu podnieść się na duchu.
Pomimo relacji z gumowymi lalkami Australijczyk pozostaje również w kontakcie z prawdziwą kobietą. To Wietnamka, z którą zaczął czatować online na długo przed tym, jak kupił Karinę - jeszcze za czasów izolacji wywołanej pandemią.
Niedawno właściciel seks-lalek wybrał się nawet na dwumiesięczną wycieczkę do Wietnamu, aby odwiedzić swoją dziewczynę i... poprosił ją o rękę. Ta ku jego radości zgodziła się.