logo
Halloween na osiedlu i w mieście. Jak zaprosić sąsiadów do jego organizacji Fot. Charles Parker/Pexels
Reklama.

Dobrze znamy ten obrazek z amerykańskim filmów i seriali. Jako dzieci chłonęliśmy wizję, że ktoś może dać nam całą paczkę batoników i żelków tylko dlatego, że się przebraliśmy. No i kurczę! W tej Ameryce to wszyscy mają górę słodyczy w domach, a nie tylko czekoladę od święta, jak u nas.

Halloween w "małej Warszawie"

Z tej zazdrości, a może globalizacji trendów wzięła się organizacja Halloween na osiedlach dla młodych rodziców. Od kilku lat moja koleżanka mieszka na warszawskiej Białołęce i co roku chodzi z dzieciakami od domu do domu i zbiera cukierki do wiaderek w kształcie dyni.

- To chyba kwestia tego, że moi sąsiedzi są najlepsi na świecie. Co chwile organizujemy różne rzeczy. Latem sąsiedzkiego grilla, zimą w naszym bloku urządzamy Mikołajki. Halloween jest naturalną konsekwencją tej atmosfery - mówi Michalina.

Jak zaczęli? Bardzo prosto. - Ktoś wrzucił post na grupę sąsiedzką, co inni myślą o organizacji Halloween? Posypały się głosy, że bardzo chętnie. Zaraz potem pełno było propozycji, żeby stroić korytarze. Oczywiście nie zabrakło mam, które pisały, że ich dziecko ma alergię na orzechy, czy ograniczają cukier. Mogło się skończyć dramatem - śmieje się Miśka, ale dodaje, że dlatego wymogiem jest obecność rodzica przy dziecku w czasie "chodzenia po domach", aby uniknąć drażliwych sytuacji.

Marcin mieszka pod Warszawą. - To taka "mała Warszawa", bo wszyscy w sumie pracują w mieście albo zdalnie i związani są ze stolicą. Sama wioska jest taką "doklejką" do większej mieściny - wyjaśnia. - Zostaliśmy wciągnięci w Halloween zaraz po przeprowadzce. Umówmy się, w okolicy jest 20 domów, wszyscy się znamy. Dzieci sąsiadów to moje dzieci, moje dzieci ciągle przesiadują u sąsiadów.

Jak mówi, przy pierwszy Halloween obawiał się, czy "wypada" wyłudzać słodycze, ale wszyscy nowi znajomi okazali się bardzo sympatyczni, choć rozczarowani, że Marcin za nikogo się nie przebrał. - Powiem ci, że jest coś dziwnego w zobaczeniu swojej sąsiadki przebranej za starą wiedźmę albo sąsiada, których otwiera ci drzwi w stroju Freda Flinstona z bosymi stopami - wspomina Marcin.

logo

Niemniej zachęca wszystkich do organizacji takich wydarzeń w swoich "małych ojczyznach". - Dzięki temu od razu wiesz, z kim masz podobne poczucie humoru i ma szansę zostać twoim ulubionym sąsiadem - puszcza oko Marcin. I dodaje, że "robi to dla dzieci", które są bardzo podekscytowane możliwością zebrania nieograniczonej liczby słodyczy i pobawienia się w domach kolegów, przebrani za superbohaterów.

- Umówmy się, największym plusem organizacji Halloween z dzieciakami jest to, że jak już zasną, to samemu można dobrać się do ich wiaderka ze słodyczami - śmieje się Marcin. - Dzięki Halloween dokładnie wiem, który z sąsiadów daje dzieciom cukierki z galaretką. Tego nie lubimy.

Jak zorganizować Halloween na swoim osiedlu?

Zapytałam moich znajomych, jakie mają rady dla rodziców, którzy chcieliby zorganizować Halloween na swoich osiedlach czy w swoich miejscowościach po raz pierwszy. Oto kilka z nich (oprócz darowania sobie cukierków z galaretką):

  • wrzuć post na grupę na Facebooku lub pogadaj z rodzicami w przedszkolnej/szkolnej szatni,
  • powieś ogłoszenie na klatce, że chcesz coś zorganizować,
  • niech mieszkania/domy, które chcą wziąć udział w Halloween mają na drzwiach straszną nakleję, by nie pukać do drzwi ludzi, którzy nie chcą brać udziału w zabawie,
  • nie kupuj cukierków i słodyczy, które są szkodliwe dla zdrowia ("jawbreakery", megakwaśne gumy do żucia, okrągłe cukierki, którymi można się zakrztusić),
  • poproś sąsiadów, by zamknęli psy na czas wizyty dzieci,
  • przebierzcie się całą rodziną,
  • nie bierz pod skrzydła więcej niż swoje dzieci, chyba że masz do pomocy drugiego rodzica,
  • uprzedzaj o alergiach i chorobach,
  • oczyść umysł i otwórz się na widok sąsiadów w najdziwniejszych strojach,
  • nie chodźcie po domach po godz. 21.00 (każdy chce mieć wolne),
  • nie wyjadaj dziecku większej ilości słodyczy z wiaderka, niż mógłby zauważyć.
  • Miśka i Marcin mówią jednogłośnie, że Halloween organizowane wśród sąsiadów to spajająca lokalność impreza. Choć zawsze znajdzie się jakiś "smerf Maruda", to jednak w większości przypadków bawią się po prostu wyśmienicie ze swoimi dzieciakami. A maluchy zachwycone są możliwością straszenia nieznajomych żelkowymi wampirzymi zębami.

    Czytaj także: