Co piąty Polak wychowywał się w rodzinie, w której dominował tradycyjny model męskości, w którym ojciec był rzadko obecny fizycznie i emocjonalnie. Młodzi ojcowie chcą się zmienić i nie powielać tego wzorca. Jak deklarują, są ojcami wspierającymi i troskliwymi, ale nie brakuje i tych, którzy oceniają się jako stanowczych.
Reklama.
Reklama.
My Manly Way to raport, który bacznie obserwuje zmieniające się na naszych oczach modele tradycyjnej męskości. Tym razem marka Bulldog, która jest autorem badań, przyjrzała się ojcostwu. Wyniki ankiet, w której mężczyźni oceniali siebie jako tatusiów, mogą zaskoczyć. Oczywiście na plus.
Czy model męskości i ojcostwa wynosimy z domu rodzinnego?
W dalszym ciągu pokutuje przekonanie, że bardziej istotne jest, aby inni bali się mężczyzny, niż go szanowali, a bycie agresywnym jest niezbędne do budowania męskiego autorytetu. Takich odpowiedzi udzielił jednak jedynie co dziesiąty badany.
W znakomitej większości zarówno kobiety, jak i mężczyźni są zgodni co do tego, że mężczyzna powinien przede wszystkim szanować innych oraz akceptować siebie. Znacząco różni się jednak ocena potrzeby większej otwartości mężczyzn na rozmowę o ich uczuciach:
Zdaniem 73 proc. kobiet i 59 proc. mężczyzn, powinni oni więcej mówić o swoich emocjach.
9 proc. kobiet uznaje męski płacz za niestosowny.
17 proc. mężczyzn zgadza sie ze stwierdzeniem, że „prawdziwi mężczyźni nie płaczą”.
Mężczyźni próbują wzorować swoją męską postawę na często zmiennych i sprzecznych oczekiwaniach. Efekt tego jest druzgoczący: poczucie ciągłej niepewności, bezradności, niemożności sprostania oczekiwaniom.
- Jednocześnie w dalszym ciągu istnieją takie strefy, które dla mężczyzn są zakazane – nazywa się je szklaną podłogą. Na przykład zupełną zmianę ról w ekonomii rodziny. Teoretycznie jest to możliwe, lecz mężczyźni, którzy się na taką ścieżkę decydują narażeni są na różnego rodzaju negatywne reakcje – twierdzi Jacek Masłowski, psychoterapeuta i filozof.
Twardoskóry, ale z sercem…
Nic więc dziwnego, że współcześni mężczyźni są zagubieni, odczuwają presję otoczenia i szukają swojej drogi do męskości. Podobne rozterki mają w kwestii ojcostwa. Jedni kultywują tradycyjny wzorzec, który wynieśli z domu, jednak wielu z nich w przeciwieństwie do niego wybiera zaangażowane ojcostwo.
Jednocześnie mężczyźni (46 proc.) uważają, że powinni uczyć chłopców bycia twardym i odpornym i rzadziej są skłonni do bezwzględnej akceptacji wyborów życiowych dzieci (70 proc.). Ponadto 40. proc. z nich uważa, że to mężczyźni powinni być głównym źródłem utrzymania rodziny.
Czego powinien uczyć ojciec?
- Gdybym miał odpowiedzieć na to pytanie jeszcze trzy lata temu prawdopodobnie podpowiedziałbym, aby ojcowie podejmowali pracę nad sobą w kierunku serca, pokazując tym samym swoim synom dobry dla nich kierunek, a jednocześnie wyrażając w ten sposób zgodę na podążanie za jego podszeptami. I pewnie dziś nadal nie rezygnowałbym z tego kierunku - podpowiada Jacek Masłowski.
- Jednak będąc uczestnikiem życia w obecnym, rozchwianym świecie naprawdę zastanawiam się, czy bycie twardym i silnym mężczyzną rzeczywiście nie jest już nikomu do niczego potrzebne… A w związku z tym, warto synów uczyć zarówno drogi do serca, ale też twardej skóry. I jeszcze jednego, tego, co jest, póki co, dla mężczyzn najtrudniejsze – umiejętności adekwatnego sięgania po oba te komponenty – dodaje terapeuta.
Lepsze ojcostwo
Co ciekawe, współcześni ojcowie uważają się przede wszystkim za rodziców:
wspierających (52 proc.),
troskliwych (46 proc.),
wyrozumiałych (41 proc.),
emocjonalnie niedostępnych (7 proc.),
surowych dla dzieci ( 6 proc.),
tolerancyjnych (34 proc.).
Kobiety natomiast uznawały, że mężczyźni cześciej są surowi i niedostępni, niż chcieliby to przyznać. Mężczyźni chcą być wspierającymi, wyrozumiałymi i troskliwymi ojcami, co odbiega od tradycyjnego modelu męskości.
Wynika to z przynajmniej kilku aspektów. Pierwszym z nich jest tradycyjny model ojcostwa, który stanowi antywzorzec. Nieobecny, przemocowy, wymagający, kastrujący. Taki ojciec mocno poranił swojego syna, swoje dzieci. To często są rany psychiczne. Współcześnie ojcowie, mając niejako w pamięci własne cierpienie wynikające z takiej „jakości” ojcostwa, dokonują inwersji.
- Pozwala to na rzeczywiste wspieranie, otaczanie troską swoich dzieci, ale także, w czasie realizacji takiego ojcostwa wielu mężczyzn w pewnym sensie łagodzi własne rany z minionego już okresu własnego dzieciństwa. Inną sprawą jest też to, że w przeświadczeniu wielu mężczyzn tak bardziej czuła postawa pozwala na unikanie błędów, które popełnili ich ojcowie, a których popełnienia współcześnie mężczyźni szczególnie się obawiają. Kolejnym aspektem jest także gratyfikacja społeczna wynikająca z takiego sposobu postępowania wobec dzieci – podsumowuje Jacek Masłowski.