Gdy myślę o relacji insektów z dziećmi, zawsze przypomina mi się sytuacja z ZOO, gdy mój mąż zachwycał się słoniem i starał się zainteresować nim kilkulatkę. Jego córka, która ledwo wystawała za ogrodzenia, powiedziała: "O, mrówka" i spędziła resztę pobytu na obserwacji małego owada oraz jego wędrówki do mrowiska.
Dlaczego dzieci kochają robaki?
Dzieci przychodzą na świat bez strachu. David Rakison, profesor psychologii z Carnegie Mellon University, który bada wczesny rozwój niemowląt, mówił dla portalu Fatherly, że bobasy nie mają zakodowanego strachu, po prostu szybko uczą się bać. Według niektórych badań dzieci do 3. roku życia w zasadzie nie mają oporów przed kontaktem z "groźnymi" stworzeniami. Ewolucyjnie trzymają dystans, jeśli wyczują zagrożenie, ale lęk nie tłumi ich ciekawości.
A owady są bardzo łatwo dostępne, niezależnie od miejsca zamieszkania malucha. Biedronki, komary, mrówki, kowale bezskrzydłe, nawet osy, na których widok rodzice wpadają w panikę, rozbudzają chęć obserwacji u dzieci. W dodatku insekty łatwo chwycić i przyjrzeć się im z bliska. Ta łatwość w otrzymywaniu materiału badawczego prosi o wykorzystanie.
Tym bardziej że jest w czym wybierać. Szacuje się, że na świecie jest 5,5 miliona gatunków owadów, a liczba pojedynczych osobników może przekroczyć 10 tryliardów.
Ze względu na brak uprzedzeń są idealnymi badaczami społeczności, metamorfozy oraz cyku życiowego owadów. Przyglądają się jej różnorodności, nie oceniając jej. To rodzice w ZOO w galerii z owadami, krzyczą: "Zobacz, jaki ten okropny!". W ten sposób zrywają naturalny kontakt pomiędzy karaczanami a dziećmi.
Co daje dzieciom fascynacja owadami?
Jednym z największych plusów niezakłóconej miłości dzieci do robaków jest nauka dbania o środowisko oraz rozumienia dzikiej natury.
Badania przeprowadzone w USA, Norwegii, Chinach i Japonii pokazały, że dzieci, które w młodym wieku doświadczają wielokrotnej interakcji z przyrodą, rozwijają pozytywne nastawienie do zwierząt i środowiska.
Na przykładzie owadów można wyjaśnić nie tylko "skąd się biorą dzieci?", ale także zwrócić uwagę na zmiany klimatyczne, powiązać wielość insektów z jakością gleby, w której rośnie obiad, a nawet nauczyć ich geografii na podstawie wędrówki motyli monarchów.
Na postawie opieki nad owadami można uczyć dzieci empatii. I nie chodzi o adoptowanie pszczół, choć to zawsze warto robić, ale o przekazanie, że zabijanie niektórych owadów jest szkodliwe dla środowiska, a nawet nas samych.
Można podać przykład biedronek, które zajadają się mszycami i w ten sposób ratują domowe i ogrodowe rośliny przed szkodnikami. Albo dżdżownice, które wyglądają na mocno podejrzane osobniki, gdy wynurzają się z gleby po deszczu, a są niezbędne do napowietrzania i robienia tuneli w glebie, która dzięki ich pracy się użyźnia.
Nie depcz owadów!
Przede wszystkim też na przykładzie małego owada można uczyć o sprawianiu bólu. Dzieci często rozdeptują insekty, uważają to za dobrą zabawę. To dobry moment, żeby przypomnieć o tym, że każde żywe stworzenie ma układ nerwowy i bycie zgniecionym nie jest dla niego przyjemnie. Ta nauka szacunku dla małych i dużych stworzeń jest bardzo potrzebna.
"Zachowanie dzieci i ich rodziców również wskazuje na istnienie społecznego przyzwolenia na niszczenie owadów. Dziecko wie, że męczenie kota czy psa jest złe, ale wolno mu zupełnie bezkarnie zabić np. mrówkę" - mówił na konferencji Paweł Mazurkiewicz z Pracowni Etologii Zakładu Neurofizjologii Instytutu Biologii Doświadczalnej im. M. Nenckiego PAN.
Powszechnie uważa się, że owady nie odczuwają bólu, bo często mimo zgniecenia, oderwania kończyn czy skrzydełek, pozostają niewzruszone. Tymczasem możecie nie wiedzieć, ale nawet mrówki dają sobie buziaki. A więc, czy chcecie mieć na sumieniu złamane małe owadzie serduszko, które czeka na powrót ukochanej do mrowiska?