logo
Nierówne traktowanie ojców w rodzicielstwie. Jak z tym walczyć? Fot. Pexels
Reklama.

Byliśmy niedawno w poradni psychologicznej. Psycholog zadawała nam pytania dotyczące zachowania dziecka, jego ulubionych zabaw i produktów spożywczych.

Gdy mój mąż o czymś opowiadał, prowadząca rozmowę pytała mnie, czy potwierdzam to, co mówi mój partner. W odwrotnej sytuacji nikt nie pytał go, czy zgadza się ze mną. Z założenia "miałam rację".

Dlaczego? Jestem matką.

Rozejrzyjcie się, ile małych oznak deprecjonowania ojca jako rodzica spotykacie. Nie tylko u lekarzy w przychodniach, ale i licząc przewijaki ustawiane tylko w damskiej toalecie, brak kabin dla ojca z córką, którzy chcą skorzystać z łazienki, ale są niemile widziani i po męskiej, i kobiecej stronie.

Albo w rodzinach, gdy o stan noworodka pyta się tylko matkę, na opakowaniach jedzenia dla niemowląt są głównie matki, w reklamach leków na gorączkę też.

A jeszcze przecież nasz język obliguje ojców do "pomagania" w domu, a nie bycia pełnoprawnym członkiem ogniska domowego. Jakby ojciec zawsze przebywał w mieszkaniu na tymczasowej przepustce.

- Nie jestem ani idealnym mężem, ani ojcem. Zdarzało mi się zostać dłużej w pracy i wykonać kolejne 50 niepotrzebnych telefonów, żeby nie wracać do domu i słuchać krzyków i płaczu dziecka, ale pozostaję rodzicem zaangażowanym i wychowującym dzieci na równi z moją partnerką - mówił w wywiadzie dla dadHero.pl Łukasz Dominiak, twórca profilu "Who's your daddy".

Internet roi się od grup wsparcia dla matek. Dla kobiet. Tych męskich zakątków internetu, w których mogliby się dzielić swoimi doświadczeniami rodzicielskimi, jest nadal zbyt mało.

W filmie "Ojcostwo" z Kevinem Hartem jest taka scena, gdy idzie on do grupy wsparcia dla młodych rodziców, by poradzić się, jak walczyć z kolką u niemowlęcia. Na wejściu słyszy, że to grupa "dla mam". Musi tłumaczyć, że przecież też jest młodym rodzicem i też potrzebuje wsparcia.

Można zapytać, czy to sprawka tego, że kobiety są bardziej zorganizowane i społecznie zaangażowane niż mężczyźni? Jeśli by tak było, warto przestać napinać mięśnie (chyba że ramię na nosidle) i zacząć szczerze ze sobą rozmawiać.

Gdy idziemy na wizytę do "dzieciatych znajomych", mój i inni mężowie rozwlekle potrafią opowiadać o dokonaniach swoich dzieci. A więc nie jest to im temat zupełnie obojętny i obcy.

Twórca grupy "Lepszy tata - ojcowskie inspiracje", Tomasz Smaczny, tak opisywał jej rozwój: "Coraz więcej ojców chce być aktywnych, podejmować decyzje i mieć wpływ na wychowanie dziecka. Oczywiście w dyskusjach w grupie przeważają wątki techniczne - jaki fotelik wybrać, jak zbudować huśtawkę - ale widzę też większą liczbę rozmów o emocjach, o spokojnym radzeniu sobie z buntem dzieci, o współpracy czy o sposobach budowania dobrej relacji z maluchem".

Mąż mojej kuzynki powiedział niedawno, że nie ma zamiaru rozwijać swojej firmy, zawiesza ją na trzy lata. Brał multum projektów przed narodzinami córki, by teraz móc poświęcić jej jak najwięcej czasu, być z nią w tym okresie budowania bliskości z rodzicami.

Rodzicami, nie tylko matką.

Mnie, moje koleżanki, moje siostry denerwuje zakładanie, że ja muszę wiedzieć wszystko: znać pesel dziecka, daty szczepień, dni otwarte w przedszkolach, okresy przeziębień, nazwy leków do inhalacji.

Chciałybyśmy oddać trochę tej wiedzy w zamian na równe traktowanie, które oznacza także dla mężczyzn sprawiedliwe oddanie im zasług.

Z jednej strony mam wrażenie, że przyzwyczailiśmy się do tego, że "matka wie lepiej". Zwykle to kobiety spędzały więcej czasu w domu, szczególnie ze względu na ogromną różnicę płac, choć oczywiście także przez uwarunkowania społeczne.

Teraz nie musi tak być. Ojciec jest i pozostaje drugim pełnoprawnym rodzicem. Ma takie same troski jak matka, takie same oczekiwania i takie same dni totalnego wycieńczenia, gdy pragnie tylko zabaw na leżąco i otulenia kocykiem.

Na kobietach ciąży ogromna presja bycia idealną żoną i matką, ale ojcowie także mają się z czym mierzyć. Wierzę w to, że wywalczą dla siebie miejsce w panteonie rodziców, jeśli tylko dostatecznie głośno będą dumnie krzyczeć, że tacierzyństwo to nie dodatek do życia, a jego esencja.

Czytaj także: