Każdy rodzic to robi. Stoi, dręczy siebie oraz dziecko, aby z podłogi zniknęły wszystkie zabawki. Ilu z nich się to udaje? Frustracja przychodzi o wiele wcześniej niż porządek. A wystarczy wpleść w rozmowę z dzieckiem to jedno zdanie.
Reklama.
Reklama.
Moje dziecko urządza codziennie w swoim pokoju "warsztat samochodowy". Wygląda to mniej więcej tak, że tuż przy drzwiach rozsypane są klocki Lego oraz resoraki.
Na pewno wiedzieliście takie stacje naprawy pojazdów, które zapełnione są samochodami oczekującymi na dotyk czułej ręki mechanika, a wokół parkingu stoją opony, części innych aut i pełno rzeczy niewiadomego przeznaczenia. Wszystkie części są potrzebne do naprawy samochodów, wszystkie autka wymagają naprawy.
Tak samo wgląda wejście do pokoju mojego dziecka. Wieczorem nie wiadomo za co się zabrać, żeby chociaż trochę to uprzątnąć, by w środku nocy nikt nie został ranny w przypadku wyjścia do toalety.
Dlaczego dzieci niechętnie sprzątają swoje zabawki?
Przeszłam kilka etapów prób wymuszenia na synu uprzątnięcia tego bałaganu. Gdy już chciałam machnąć ręką i pogodzić się z tym, że tak najwyraźniej ma być, a z genami bałaganiarza nie wygram, wpadła mi w oko rada z jednego z amerykańskich serwisów parentingowych.
Brzmiała mniej więcej tak: Nie rozkazuj, pomóż.
Wiele mówi się o tym, że dzieci obserwują rodziców i naśladują ich zachowania. Jeśli przeniesiemy to kwestię porządkowania pokoju, dziecko słucha, jak rodzic wydaje komendę: "Posprzątaj". Naturalną odpowiedzią dla niego wydaje się "tak" lub "nie" (to drugie częściej).
Jednak ani ze strony rodzica, ani dziecka nie nadchodzi żadne konkretne działanie. Co więcej, rodzic, zamiast pokazać, jak sprzątać, dalej stoi i rozkazuje lub przechodzi do gróźb: "Jak nie posprzątasz, nie obejrzysz bajki!".
Dzieci, które nie wybiegają zbyt daleko myślami w przyszłość, po takim komunikacie mówią: "Spoko, ale teraz mogę się bawić".
Rzucenie się i sprzątanie pokoju dziecięcego przez samego rodzica, również nie przyniesie efektów. Bo jakie miałoby przynieść? W ten sposób dziecko uczy się, że im dłużej zwleka, tym szybciej problem sam się rozwiązuje.
Sprzątanie zabawek: to pytanie zachęci dziecko
Zamiast wybierać jedną z dwóch dróg: frustracji na dziecko lub samodzielnego sprzątania, kieruj się trzecim rozwiązaniem.
Zaproponuj dziecku pomoc. Pytanie: "Czy chcesz, abym pomógł ci w sprzątaniu zabawek?", gwarantuje natychmiastowy efekt.
Psycholodzy wskazują, że uczynienie z dziecka pomocnika to najbardziej skuteczna forma jego aktywizacji. Dlatego dzieci uwielbiają gotowanie z rodzicami lub zapraszają rodzica do współuczestniczenia w zabawie jako członka swojej grupy.
Oczywiście w przypadku sprzątania ręka w rękę z rodzicem dziecko zacznie sprzątać zabawki, ale porządki nie będą trwały dwie chwile. Wie to także każdy dorosły, który choć raz próbował uporządkować szufladę w biurku. Jakimś trafem byle spinacz potrafi go rozproszyć.
Niemniej przykład idzie z góry: rodzic sprząta, więc ja też mogę to zrobić. Sprzątamy razem, jesteśmy wspólnikami, pomagamy sobie nawzajem.
Oprócz oczywistego efektu, jakim jest uprzątnięty pokój, praca dzieckiem wzmacnia jego poczucie przynależności do rodziny i więź z rodzicem.
Warsztat mojego syna co rano otwiera swoje podwoje i rozlewa się na pół pokoju, niemiej wieczorem wszyscy pracownicy kończą wachtę i wracają do swoich domów w pudełkach do segregacji.