Bohaterowie bajek, to temat rzeka, każdy ma ulubionego. Zwykle jest nim urodzony zwycięzca. Strażak Sam, Chase z Psiego Patrolu czy Miłka z Gigantozaura. Każde dziecko chce być jak oni, sprytni, zaradni, wyciągający innych z kłopotów. Ale żeby mieli szansę zostać superbohaterami, potrzebni są oni: bohaterowie generujący kłopoty.
Generujący kłopoty bohaterowie są nieomal w każdej bajce. I dobrze!
Tło dla godnych pochwały pozytywnych bohaterów doskonale uczy, jak bardzo ludzie się od siebie różnią.
Każdy z nich udowadnia, że zasługuje na sympatię i na to, aby mu pomóc.
Urodzeni, by wpadać w kłopoty
Gdyby w Pontypandy nie mieszkał Norman Price, Strażak Sam mógłby udać się na emeryturę, a przynajmniej skrócić etat o połowę, bo większość odcinków opiera się na naprawianiu szkód wywołanych przez tego chłopaka. Kiedyś mój kilkuletni syn, oglądając tę bajkę, stwierdził, że w zasadzie odizolowanie Normana rozwiązałoby większość kłopotów głównego bohatera i znacząco podniosłoby bezpieczeństwo mieszkańców okolicy.
Oczywiście można mieć pewne wątpliwości, czy to aby całkiem normalne, że sześciolatek chodzi sam po okolicy, wywołuje pożary i powoduje wypadki, ale jednak to bajka. Więc jego matki nie pozbawiajmy jeszcze praw rodzicielskich.
Jednak nie jeden Norman generuje kłopoty. Zajrzyjmy do Zatoki Przygód. Tam aż roi się od osób, które wyjątkowo kochają kłopoty. Pani Burmistrz, Kapitan Turbot z kuzynem i Pan Porter z wnuczkiem Alexem, każde z nich to zwiastun kłopotów, aż dziw, że Ryder jeszcze odbiera od nich telefon.
Choć wiadomo, że jeśli na wyświetlaczu jest twarz pani burmistrz, to najpewniej usłyszymy, że zaraz coś się zawali. Pan Porter na pewno gdzieś utknął, albo coś zgubił, lub kogoś, bo i wnuczka nie zawsze upilnuje, a Turbot, choć jest doświadczonym żeglarzem, pewnikiem wpłynął na mieliznę lub nie może wydostać się z objęć ośmiornicy.
Podobnie jak Blaze, który zawsze rusza na pomoc Crusher, choć ten to akurat paskuda, bo nie dość, że ciągle wpada w kłopoty, to jeszcze zazwyczaj robi to, kiedy próbuje nieuczciwie wygrać. Jednak główny bohater pokazuje za każdym razem, że bardzo wierzy w resocjalizację.
Takie postacie są w każdej bajce. Warto wspomnieć choćby o Czupurze, który ciągle wchodzi pod nogi Giganto, którego podziwia i niewiedzieć czemu mięsożerny idol jeszcze go nie zjadł, Zac z Shimmer i Shine, który daje się wkręcić we wszystkie bzdury, jakie usłyszy, przez co zaczyna się przytulać do żywego smoka, wierząc, że to realistyczny pluszak, Ważniak w Smerfach i wielu, wielu innych.
Po co są takie postacie
Poza tym, że oczywiście nie byłoby bez nich żadnej akcji, a wszystkie bajki miałyby fabułę skomplikowaną niczym Świnka Peppa, to jest jeszcze jeden powód. Pokazują, że każdy ma jakieś słabości. Nawet ktoś na stanowisku burmistrza, czy pozornie wielki i niepokonany, jak Crusher. Każdy czasem potrzebuje pomocy i nie powinien się tego wstydzić.
A poza tym każda z tych postaci, które są tak nieporadne, da się lubić, nie tylko widzowi, ale też ma przyjaciół, którzy ruszają mu zawsze na pomoc. A kiedy zagrożenie mija, razem świętują sukces. Warto zwrócić uwagę dziecka na tych drugoplanowych bohaterów. Porozmawiać nie tylko o tym, że każdy zasługuje na pomoc, ale też poprosić dziecko, aby wskazało, co jego zdaniem wywołało falę kłopotów.
Postacie, które pozornie stanowią tylko tło dla głównych bohaterów, sprawiają, że bajki żyją, pokazują różnorodność, z którą przecież spotykamy się także w realnym świecie. A to zawsze piękna lekcja tolerancji. Zanim więc przewrócicie następnym razem oczyma, gdy na ekranie pojawi się Norman Price czy Alex Porter, zastanówcie się, o czym byłaby ta bajka bez nich?