To nie jest tekst o tym, jak zająć dzieci, by nie przeszkadzały. To materiał o tym, co sprawia rodzicom prawdziwą przyjemność, nawet gdy one są w pobliżu.
"Siadam, zakładam słuchawki, mówię dzieciom, że tata ma ważne spotkanie i gram".
"Biorę sobie jeden dzień wolny w miesiącu i chodzę po ZUS-ach i urzędach".
"Włączam dzieciom bajki swojego dzieciństwa. Niby dla nich, ale tak naprawdę tylko ja je oglądam".
Szukałam podpowiedzi, jak odpocząć od dzieci, gdy dzieci są w domu. Okazuje się jednak, że większość materiałów dotyczy uspokajania dzieci lub powstrzymywania się od krzyku na nie. A gdzie są w tym rodzice? Czy oni nie mają prawa posiedzieć w samotności?
Zapytałam zatem innych rodziców, takich z życia, a nie z internetu, by dowiedzieć się, jak odpoczywają od dzieci, gdy one są w pobliżu.
Wszyscy najpierw mówili, że zupełnie nie mają czasu dla siebie. Dopiero po chwili zaczęli mówić, że podstępnie wykradają dla siebie kilka chwil, godzin czy nawet cały dzień.
Niektóre z tych sposobów na pierwszy rzut oka nie wydają się relaksujące, ale pomyślcie - robicie coś, a nikt nie łapie was wtedy za kostkę ani nie wydziera się w drugim pokoju. No raj!
Paweł - trójka dzieci
By odpocząć gram w gry na TTS lub Vasalu. Umawiam się zwykle z ludźmi ze Stanów Zjednoczonych. Ze względu na różnicę czasu pory grania potrafią mi wypaść w ciągu dnia.
Siadam, zakładam słuchawki, mówię dzieciom, że tata ma ważne spotkanie i gram. Rozmawiamy tylko po angielsku, więc moje dzieci myślą, że to naprawdę poważna rozmowa.
Tymoteusz - dwójka dzieci
Wstaję rano i chodzę na ryby. Być może dla kogoś pobudka o 5 rano nie brzmi jak relaks, ale wiem, że moje wszystkie dziewczyny smacznie śpią, a ja mam naprawdę czas dla siebie.
Zamiast kręcić się po domu w oczekiwaniu na wybuch hałasu, wychodzę nad Kanał Żerański, siadam i rozkoszuję się ciszą. Jasne, że nic jeszcze nie złowiłem, ale przecież nie o to chodzi.
Ignacy - dwójka dzieci
Uwielbiam załatwiać sprawy na mieście. Biorę sobie jeden dzień wolny w miesiącu i chodzę po ZUS-ach, urzędach, na zakupy specjalne czy do lekarza.
Nie irytują mnie kolejki, nie drażnią obcesowi urzędnicy. Cieszę się czasem, który spędzam poza domem. A potem wracam w glorii, bo nic z "ważnych spraw" już nade mną nie wisi.
Michał - dwójka dzieci Wychodzę z psem. Nie wiem, czemu rodzice czasem zrzucają ten obowiązek na dzieci. Uwielbiam spacerować z naszym psem. Nigdy nie zabieram ze sobą telefonu. Trochę po to, żeby nie zaglądać, a trochę, żeby nikt nie mógł mnie namierzyć.
Agata - trójka dzieci
Włączam bajki swojego dzieciństwa. Niby dla dzieci, ale stare animacje nie mają tak wartkiej akcji, jak te współczesne, więc moje dzieci szybko się nudzą i idą zając swoimi sprawami. A ja nadrabiam "Dumbo", "Pocahontas" czy "Herkulesa".
Gdy przychodzą do mnie i pytają, czy się z nimi pobawię albo dam im jeść, przypominam im, że chcieli oglądać bajkę, więc ja wypełniam ich obowiązek. Czy to dobra metoda wychowawcza? Chwila relaksu warta jest tego rodzicielskiego błędu.
Łukasz - dwójka dzieci
Zdradzę to, co chyba wszyscy już wiedzą. Gdy tylko mam dość hałasu w mieszkaniu, zamykam się w toalecie. Każde 20 minut wyrwane w tej sposób, są dla mnie relaksem.
Zdarzyło mi się siedzieć i dłużej np. dopóki po godzinie ktoś nie zapukał za potrzebą.