Trzecia w nocy. Budzisz się i nagła gonitwa myśli, nie umiesz ich uciszyć. Analizujesz to co wydarzyło się tydzień, miesiąc temu. Ciężko sobie z tym poradzić, zwłaszcza, że nie są to raczej przyjemne wspomnienia. W takim momencie, kiedy wydaje ci się, że twój mózg powinien odpoczywać, on cię dręczy? Koniecznie czytaj dalej!
Niekorzystne zdjęcie, nagranie naszego głosu czy nieudany dowcip, te rzeczy potrafią nas dręczyć miesiącami
Mózg korzystając z wolnej od myśli chwili, stara się uchronić cię przed podobnymi wpadkami w przyszłości
Dręczące myśli można jednak odpędzić, oto proste triki
W ważnych momentach oceniamy się surowo!
Jeśli twój mózg daje ci znać w środku nocy, że właśnie wymyślił ciętą ripostę, której mogłeś użyć w czasie pierwszego spotkania z przyszłym teściem (4 lata temu), nie martw się, to zupełnie normalnie. Wynika to z tego, że każdy z nas chce myśleć o sobie dobrze i zdaniem psychologa jest to naturalny mechanizm obronny. Jeśli natomiast te myśli są uporczywe i nie dają nam spokoju, mówimy o ruminacjach.
Pocieszające jest to, że miewa je zdecydowana większość społeczeństwa. Niestety im ważniejszej dla nas sytuacji dotyczą, tym bardziej są uporczywe. Naturalnym jest więc, że parkingowej sprzeczki, w której dałeś się pokonać na argumenty, nie będziesz rozpatrywać tak długo, jak prezentacji w pracy, od której zależał twój awans.
- Ta druga sytuacja, nawet jeśli piastujesz teraz wyższe stanowisko, będzie do ciebie wracać częściej, bo ma znacznie wyższą rangę. Nawet jeśli jedyną wpadką było zabawne przejęzyczenie — mówi psycholog Magdalena Kietlińska z gabinetu Logos i dodaje, że wynika to z faktu, iż najłatwiej zapamiętujemy sytuacje, które miały mocne obciążenie emocjonalne. Częściej wracamy do historii, w których byliśmy bardziej zestresowani, baliśmy się, ale też tam, gdzie byliśmy bardzo szczęśliwi.
Nie pamiętamy, co jedliśmy na śniadanie w dniu ślubu, ale sama ceremonia raczej nie jest trudna do odtworzenia. Jedzenie nie niesie ze sobą zwykle dużego ładunku emocjonalnego. Ale wylanie czerwonego barszczu na suknię ślubną siostry już tak.
Brak zajęcia sprzyja samobiczowaniu
Nasz mózg uwolniony od zajęć intelektualnych, kiedy np. czekamy w kolejce w sklepie czy próbujemy zasnąć i nasze myśli błądzą swobodnie, przechodzi w tryb ,,the fold mode" (z ang. stan spoczynku). To pozwala na swobodne błądzenie myśli, które zwykle niestety uciekają do naszych porażek, niepowodzeń. Tak, jak byśmy podświadomie szukali rozwiązania, żeby następnym razem w podobnej sytuacji lepiej sobie poradzić.
Zdaniem ekspertów, jest to swoista autoterapia. Walka o własne ego. Każdego dnia znajdujemy w swoim otoczeniu osoby, które w naszym mniemaniu radzą sobie lepiej w różnych sytuacjach. To naturalne tworzenie wzorca. Dzieje się tak, zwykle na poziomie czegoś, o czym myślimy, że należałoby w sobie zmienić. Rozpoczynamy porównywanie się, szukając wyjścia, żeby być w czymś lepszym.
Usilne odganianie tych myśli powoduje, że wracają do nas po raz kolejny. W ten sposób nasz ,,system operacyjny" próbuje usunąć usterkę. Np. jeśli od dłuższego czasu panujesz zmianę fryzury, od razu zauważysz, że znajomy jest świetnie ostrzyżony, ale zignorujesz fakt, że przytył dziesięć kilogramów. Bo twój mózg podsuwa ci pomysł, jak się ostrzyc.
Postrzeganie siebie
Mamy pewien obraz siebie, jesteśmy przyzwyczajeni do swojego głosu, który słyszymy nieco inaczej, niż otaczający nas ludzie. Spojrzenie z ich perspektywy nie zawsze nas krzepi. Lepiej niż inni wyłapujemy na zdjęciach własne dziwne miny, zatrzymaną w kadrze mimikę w czasie rozmowy, postrzegamy często, jako coś żenującego, bo przywykliśmy siebie krytykować.
Ilona Kotlewska z Instytutu Psychologii Uniwersytetu Jagiellońskiego mówi w rozmowie z Radiem Naukowym, że o ile jesteśmy w stanie pogodzić się ze swoim wyglądem, bo lustra są wszechobecne, tak nagrania głosu zwykle nas szokują. Bo dzięki naszej anatomii, zupełnie inaczej słyszymy się, kiedy mówimy, a inaczej odsłuchując nagrania.
Zdecydowanie przewagę mają tu nad zwykłym śmiertelnikiem aktorzy, dziennikarze radiowi, politycy czy... influencerki. Czyli, krótko mówiąc, ludzie, którzy są częściej nagrywani i mają okazję osłuchać się ze sobą.
Jeśli dręczą Cię uporczywe myśli, warto znaleźć sobie inne zajęcie.
W 2007 roku kanadyjscy naukowcy w grupie Adama Andersona przeprowadzili badanie. Zaprosili kilkanaście osób na kurs medytacji, polegał on na skupieniu się na technikach oddychania. Na początku badania ta grupa musiała wypełnić ankietę, w której pytano o jakość ich życia o to, czy i jak często oceniają się negatywnie i jak często walczą z wewnętrznym krytykiem. W badaniu brała udział także grupa kontrolna, która nie medytowała.
Po dwóch miesiącach, osoby, które medytowały, zauważyły znaczną poprawę samopoczucia. Ich wewnętrzny krytyk nie odzywał się tak często. Znacznie lepiej radziły sobie z wewnętrznym stresem. Zauważyli, że kurs medytacji pomógł im znaleźć sposób na odpędzanie „szwendających się myśli". Czyli upraszczając, mózgu podsuwającego rozwiązania po fakcie.
Włącz płaty czołowe
Prostym trikiem jest uciszenie ciała migdałowatego, które włącza się, kiedy nie myślimy analitycznie, jest powtarzanie tabliczki mnożenia, albo dodawanie w myślach dużych liczb. Ten prosty zabieg pomaga uruchomić płat czołowy, który jest odpowiedzialny za analityczne i logiczne myślenie, a to nasz mózg taktuje, jako priorytet. I cudownie pozwala zapomnieć o nietrafionym dowcipie, który nikogo nie rozbawił.
Nie bez powodu w bajkach liczą owce przed snem. Chodzi o oszukanie ciała migdałowatego. „Och jesteś taki zajęty, liczysz, to ja, twój mózg, poczekam na lepszy moment z przeanalizowaniem tej klasówki z geografii z drugiej klasy liceum".