"No i gdzie to położyłaś?". To pytanie jak echo odbija się każdego dnia w naszym domu. Nie położyłam nigdzie, po prostu ty mężczyzno jak ZWYKLE nie potrafisz niczego znaleźć. Oceniająco? Jak najbardziej, bo gubienie rzeczy mężczyźni najwyraźniej mają w genach.
"Czy wiesz, gdzie leży...?" to pytanie pada nader często z męskich ust.
To, że mężczyźni mają problem ze znalezieniem różnych rzeczy w domu to nie tyle stereotyp, co zależność genetyczna.
Kobiety lepiej widzą kolory oraz mają szerszy zakres widzenia, mężczyźni lepiej widzą poruszające się przedmioty.
Niestety ketchup w lodówce się nie przemieszcza. Choć wielu facetów powiedziałoby inaczej.
Dobra, przyznam się, że ja ostatnio zgubiłam w naszym domu 800-stronicową książkę o budownictwie wielopoziomowym. Nieważne. Taki przypadek zdarza się mi raz do roku.
Tymczasem mój mąż powtarza pytanie "Gdzie to jest?" jak mantrę. Kogo bym nie zapytała, faceci po prostu są odporni na wiedzę dotyczącą lokalizacji przedmiotów codziennego użytku w domu. Nawet mój kolega redakcyjny pierwszy raz w życiu zgodził się ze mną, że tak po prostu jest.
Dlatego ja teraz zadaję to pytanie wam, panowie. Czemu nie potraficie zapamiętać, gdzie odłożyliście klucze do samochodu, tę ważną kartkę albo bluzę dla dziecka?
Niemal co miesiąc odgrażam się mojemu mężowi, że wydrukuję dla niego plan osiedla i powieszę przy drzwiach wejściowych, aby zaraz po przyjściu mógł zaznaczyć, gdzie zaparkował auto.
Kolejny taki plan przydałby się na drzwiach szafy, bo jakimś cudem wszystkie piżamy dla dzieci i ich ubrania znikają w tajemniczych okolicznościach, gdy tylko ojciec otworzy jej drzwi.
"Zobacz sama, nie ma!". Na pewno widzicie w wyobraźni moją minę, tak bardzo podobną do min waszych partnerek, gdy zgrabnym ruchem ręki PO PROSTU wyjmuję niemożliwą do znalezienia rzecz.
"Położyłem tutaj fakturę, nie widziałaś jej?". Nie widziałam. "Wczoraj spakowałem sobie do torby ładowarkę, a dzisiaj jej nie ma. Na pewno jej nie brałaś?". Nie brałam.
"Poupychałaś te ubrania dla dzieci i nie mogę znaleźć drugiej rękawiczki!". Nie upychałam. Spadła ci koło stopy, gdy nurkowałeś w szafie, przeklinając dzień, w którym poprosiłeś o wspólne zamieszkanie.
Masz to pod nosem
Na szczęście z tej niezaradności jest w stanie wybronić was nauka.
Kobiety genetycznie mają zaprogramowane lepsze widzenie kolorów, dlatego dostrzegą kolorową krowę na opakowaniu masła szybciej niż mężczyzna.
Ponadto mają również szersze widzenie peryferyjne. Przez wieki czuwania nad gniazdem domowym i wypatrywania zagrożeń dla dzieci, ich mózgi wypracowały system, który zapewnia im co najmniej 45-stopniowy kąt wyraźnego widzenia z każdej strony. Równie dokładnie widzą to, co znajduje się nad i pod ich nosem.
Mężczyźni są lepsi w śledzeniu szybko poruszających się obiektów.
A to w prostym rachunku sprawia, że nieruchomy ketchup z lodówki jest dla nich po prostu niewidoczny.
Biologia swoje, ale nigdy nie jest za późno na naukę koncentracji i ćwiczenie pamięci. Składanie statków z "Gwiezdnych Wojen", malowanie figurek Warhammera czy sklejanie modeli maszyn vintage - to wszystko działa.
Czy potrzebujesz dodatkowej zachęty? Hobby, które zapewnia stały dopływ nowych gadżetów i zadowolona partnerka, która przestała przewracać oczami na kolejne "czy widziałaś...?".