Wszyscy kochamy sanki. Od najmłodszych lat. Jest to rozrywka, która łączy pokolenia. Co widać zresztą na większości warszawskich górek, na których tak samo chętnie zjeżdżają dorośli, jak i ich pociechy. Niestety wiele osób nie uświadamia sobie, że nieodpowiedzialne zachowanie, nieuwaga w połączeniu ze zwyczajnym brakiem szczęścia może doprowadzić do tragedii.
W związku z tym na wszystkich warszawskich górkach zjawiły się tłumy saneczkarzy.
Brak przygotowania i pomyślunku doprowadził do kilku wypadków ciągu ostatnich kilku dni.
W sobotę, 16 stycznia, na Górce Szczęśliwickiej doszło do wypadku, w wyniku którego zmarł 12-letni chłopiec.
Większość górek saneczkowych w Warszawie nie jest w żadnym stopniu przystosowana do tego rodzaju zabawy.
Czy sanki w Warszawie są bezpieczne?
zaledwie kilka dni temu 12-letni chłopiec zjeżdżający z wysokiej Górki Szczęśliwickiej na Ochocie uderzył głową o ławkę. Mimo długiej reanimacji chłopiec zmarł. Zaledwie dzień później w tym samym miejscu doszło do kolejnego wypadku. Tym razem kilkuletnia dziewczynka uderzyła o metalową barierkę i została zabrana przez karetkę do szpitala.
Karolina Gałecka, rzeczniczka prasowa Urzędu m.st. Warszawy podkreśliła, że miejsce, w którym doszło do wypadku, nie jest wyznaczonym przez miasto do uprawiania sportów zimowych. A w związku z tym miasto nie planuje wprowadzić żadnej kontroli zarówno w tym, jak i w innych popularnych miejscach do zjeżdżania.
Postanowiłem więc odwiedzić kilka z najpopularniejszych parków w Warszawie, które przyciągają fanów saneczkarstwa i zobaczyć, z jakim ryzykiem może się wiązać zabawa w śniegu. Niestety – większość popularnych górek w Warszawie nie jest przystosowane do bezpiecznej jazdy.
Otoczone drzewami, śmietnikami i ławkami zagrażają bezpieczeństwu zjeżdżających. Dodajmy do tego brak superwizji i osób, które mogłyby dbać o zdrowie osób korzystających z górek i tragedia, do której doszło, nie powinna niestety nikogo szokować.
Górka na Podzamczu
Miejsce, które sam odwiedziłem z dwójką moich dzieci w ten weekend. Przechodząc koło śmietników, które znajdują się w pobliżu górki, można było zauważyć dziesiątki połamanych sanek. Zjazd z tej górki jest niebezpieczny z dwóch powodów. Oprócz drzew i ławek, które się znajdują w wielu miejscach otaczających park fontann, dodatkowo pod koniec zjazdu znajduje się chodnik, niewidoczny pod przykrytym śniegiem.
W momencie wjazdu na wystających krawędziach chodnika łatwo jest stracić panowanie nad sankami i się wywrócić. Do tego widziałem kilka osób, których sanki łamały się w momencie kontaktu z chodnikiem. Mój syn był zresztą jedną z nich. Na szczęście do tragedii nie doszło. Ale zdarty naskórek z palców i obita pupa to nadal niezbyt przyjemne przeżycie dla dziecka.
Skarpa w Parku Praskim
W tym miejscu prawie niemożliwe jest odnalezienie naprawdę bezpiecznej ścieżki. Cała skarpa jest wypełniona drzewami, a na dole znajduje się wiele ławek. Dodajmy do tego przykryty śniegiem chodnik, a tuż za nim ścieżkę rowerową, do której można dojechać, zjeżdżając, z co bardziej stromych części skarpy.
Problemem jest również bliskość ulicy, ponieważ zjeżdżamy tak naprawdę z chodnika, który idzie wzdłuż trasy WZ. Zjazdy w Parku Praskim są tak naprawdę odpowiednie jedynie dla mniejszych dzieci, gdy wybieramy krótsze zjazdy. Dla starszaków, którzy chcą pędzić bez umiaru, jest to miejsce ryzykowne i całkowicie nieprzystosowane do ich bezpieczeństwa.
Górka w Parku im. Józefa Polińskiego
Nie jest to miejsce, które cieszy się wielką sławą wśród Warszawiaków. A szkoda. Sztucznie stworzona górka jest tak przygotowana, że wokół nie ma żadnych ławek, drzew ani krzewów. Niemożliwe też jest dojechanie do chodnika, który znajduje się daleko od trasy zjazdu.
Być może nie jest to najbardziej stroma górka w Warszawie, ale jest na tyle wysoka, że zapewnia długi spokojny zjazd, w którego trakcie nie musimy się martwić bezpieczeństwem. Należy jedynie zwracać uwagę na inne osoby korzystające z górki.
Górka Szczęśliwicka
Miejsce, w którym doszło do tragedii, szybko zostało zmienione na potrzeby bezpieczeństwa dzieci. Bardzo stroma górka dotąd była otoczona ławkami. Po wydarzeniach ostatniego weekendu Urząd Dzielnicy Ochota zdecydował się podjąć kroki mające na celu zapewnienie bezpieczeństwa dzieciom.
Na razie zniknęły wszystkie ławki w okolicy, w której doszło do wypadku. Kolejnym krokiem ma być zamontowanie zapór z siatek. Takich samych, jakie znajdują się tuż obok, na terenie ośrodka sportu. Rzeczniczka pasowa Urzędu Dzielnicy Monika Beuth-Lutyk podkreśla jednak, że górka ta nadal nie może być postrzegana jako miejsce przeznaczone do zjeżdżania na sankach.
Górka w Parku Moczydło
Chyba największa górka w Warszawie, która zawsze przyciąga tłumy. Tak zresztą było również w ten weekend. Na social mediach można było znaleźć dziesiątki zdjęć, które pokazywały kolejki do zjazdu czasami nawet na kilkadziesiąt osób. I chociaż okolica zjazdu jest być może bezpieczna, ponieważ brakuje tam zarówno drzew, jak i ławek, to tłumy powodują, że ryzyko wypadku wzrasta.
Zwłaszcza że podobnie jak w każdym tego typu miejscu, nie spotkamy tam nikogo, kto dbałby o porządek. Właśnie to powoduje, że w Moczydle nie jest niestety wcale bezpiecznie i wystarczy chwila nieuwagi rodziców, aby doszło do zderzenia.
Skarpa na Cytadeli
Duża część skarpy w Cytadeli jest odgrodzona w taki sposób, aby zwierzęta i owady tam żyjące nie traciły swojego domu. Niestety często nie jest to wystarczający sposób na powstrzymanie przed zjazdami fanów saneczkarstwa. Nie pomaga również fakt, że w każdej topce dziennikarskiej miejsc, w których warto zjeżdżać, znajduje się park, który tak naprawdę nie ma zbyt wielu zjazdów.
Oczywiście wysoka skarpa być może zapewniłaby dużo radości bez ryzyka, gdyby nie wszechobecne drzewa i ławki. Dodatkowo przez większość cytadeli płynie kanałek, w który można łatwo wpaść, jeśli odpowiednio wcześnie nie wyhamujemy. I chociaż nie musimy się bać, że zmokniemy, to jest on wystarczająco głęboki, abyśmy mogli doznać kontuzji, wjeżdżając w niego przy dużej prędkości.
Górki w Parku Sowińskiego i Parku Szymańskiego
Małe zjazdy dla maluchów, które przy odpowiedniej opiece rodziców nie powinny niczym grozić. W Parku Sowińskiego znajduje się niestety na mini stokach sporo drzew, które powodują, że ilość „tras” jest ograniczona. Jednak jest to miejsce, które młodsze dzieci chętnie odwiedzą.
Podobnie się ma sprawa w parku po drugiej stronie ulicy. Tam jednak przy najpopularniejszej górce nie znajdziemy drzew ani ławek. Jest to miejsce, które zapewne dla starszych dzieci może nie być ekscytujące, zwłaszcza jeśli wcześniej zjeżdżały z większych górek, ale młodsze dzieci będą się na pewno wspaniale bawiły. I bez większego ryzyka.
Czy miasto planuje zacząć działać?
Pierwsze ruchy ku zapewnieniu bezpieczeństwa saneczkarzom wykonał już Urząd Dzielnicy Ochota. Jednak jak widać po powyższych górkach – niemalże żadna z nich nie spełnia tak naprawdę norm bezpieczeństwa.
Są to dzikie miejsca, w których bez odpowiedniego nadzoru może dojść do tragedii. Zima w Warszawie to naprawdę rzecz w ostatnich latach rzadka i krótkotrwała. Czy tak bardzo kosztowne i problematyczne byłoby przygotowanie górek na potrzeby zabawy?
Mateusz Witczyński, rzecznik prasowy Urzędu Dzielnicy Wola, wyjaśnia, że choć tragedia, do której doszło na Górce Szczęśliwickiej, jest bardzo nieszczęśliwym wypadkiem, to Urząd traktuje ją bardzo poważnie. – Jesteśmy w trakcie tworzenia poradnika, w którym chcemy wyjaśnić, jak bezpiecznie bawić się w tego typu sytuacjach – odpowiada na moje pytanie o plany na najbliższy czas. Podkreśla jednak, że niestety w dużej mierze bezpieczeństwo zjeżdżających zależy od nich samych.
Na Woli znajdują się trzy z wyżej wymienionych górek, w tym ta najpopularniejsza, często przepełniona, którą znajdziemy w parku Moczydło.
Rzecznik dodaje, że Urząd planuje zrobić przegląd najpopularniejszych górek, które znajdują się w dzielnicy. – Jeśli zobaczymy, że jesteśmy w stanie podjąć kroki, które zminimalizują ryzyko w tych miejscach, na pewno je podejmiemy – wyjaśnia Witczyński. – Trzeba jednak mieć świadomość, że znalezienie wszystkich tego typu jest niemalże niemożliwe.
– Oczywiście chcielibyśmy wyeliminować takie sytuacje. Niestety przeszkody takie jak choćby drzewa bardzo często są w bliskości tego typu miejsc – podkreśla, że bez współpracy z użytkownikami nie da się zapewnić im bezpieczeństwa. – Infrastruktura to jedynie pochodna parków, to nie są oficjalne miejsca zjazdowe stworzone z pełnią zasad bezpieczeństwa.
– Traktujemy to bardzo poważnie. Jednak bez współpracy z użytkownikami, bez ich zrozumienia, że warto wybrać odpowiednią trasę i prędkość, nie będziemy w stanie zapewnić im bezpieczeństwa – kończy.
Jak zapewnić bezpieczeństwo dziecku na sankach?
Odpowiedź na to wydaje się banalna. Musimy pamiętać, aby dziecko w trakcie zabawy nosiło kask, grube rękawiczki, jak i wybierać odpowiednie dla niego górki, które nie są zbyt wysokie i strome. Jednak najważniejsze jest dawanie im dobrego przykładu.
W trakcie moich kilku wyjść na sanki z dziećmi spotkałem kilkunastu ojców, którzy z uśmiechem na ustach brali sanki, rozpędzali się z nimi biegiem, a potem lecieli na łeb na szyję bez żadnego pomyślunku i oczywiście bez kasku. Zachowując się w ten sposób, uczymy głupoty nie tylko swoje dzieci, ale również dajemy przykład innym maluchom obecnym na górce.
Dlatego najpierw musimy sami sobie uświadomić, że sanki są mimo wszystko niebezpieczną rozrywką. Trudno je opanować, nie da się ich prosto prowadzić i bez mądrego z nich korzystania w każdej chwili może dojść do wypadku.