Jaś Kapela, popularny polski pisarz i felietonista, napisał w zeszłym tygodniu tekst o tym, że jego pies Hummus jest weganinem. Jaś wyjaśnia, że podjął taką decyzją, ponieważ "producenci kłamią", "mięso jest słabej jakości" i "ludzie nie chcą jeść karmy dla psów". Czy jest w tym chociaż jedno ziarno prawdy?
Nie istnieją badania, które potwierdzałyby przewagę diety wegetariańskiej nad mięsną u zwierząt.
Chociaż istnieją pojedyncze przykłady pozytywnego wpływu rezygnacji z mięsa przy karmieniu psów, nie ma naukowych podstaw, aby uznać, że tego typu działanie jest odpowiednie.
Większość wegetariańskich karm dla zwierząt, nie jest tak naprawdę wegetariańska i znajdują się w niej ślady mięsa.
Czy pies może być wege?
Kapela już na początku tekstu informuje, że przestawienie jego psa na dietę bezmięsną nie jest złe, ponieważ Hummus jeszcze niedawno żył w schronisku Radysy. A tam przecież miał gorzej. Jest to argumentacja dosyć niskich lotów. To tak jakby stwierdzić, że jeśli bije się swojego psa tylko trochę, to w sumie jest dobrze, bo poprzedni właściciel lał go bardziej.
Jaś Kapela dosyć mocno podkreśla, że rynek karm dla zwierząt to szalenie intratny biznes, a co za tym idzie, twórcy karm nie chcą, abyśmy kupowali wegańskie wersje jedzenia dla piesków. Wskazuje, że za tworzeniem karm stoi lobby mięsne, które nie chce pozwolić na wegańskie wersje tego typu pożywienia. Wyjaśnia, że firmy, którym zależy tylko na zysku, wolą sprzedawać marne mięso niż jakościowe wege produkty.
Jest to o tyle dziwne myślenie, że wydawać by się mogło, że kapitalistyczne firmy wykorzystają każdą okazję do zarobku. Jeśli byłyby przesłanki do produkcji wegetariańskich karm, na pewno chętnie by zarobiły kasę na tej modzie.
Marna jakość karm dla zwierząt
Kapela podkreśla, że wiele firm oferuje naszym zwierzętom mięso bardzo wątpliwej jakości, sugerując w ten sposób, że karmy wegańskie i wegetariańskie są lepsze.
Magdalena Wit i Justyna Wiśniewska, dwie studentki należące do Koła Naukowego Medyków Weterynaryjnych SGGW, przeprowadziły pod kierunkiem prof. Piotra Ostaszewskiego, przegląd badań w zakresie żywienia kotów karmami bezmięsnymi. Jednym z wniosków, do jakich doszły badaczki to fakt, że jakość karm wegetariańskich nie jest wcale wysoka.
Część z nich nie pokrywa zapotrzebowania zwierząt na m.in. potas, taurynę, witaminy z grupy B, wapń, fosfor czy retinol. Inna analiza wykazała, że karmy reklamowane jako wege wcale takie nie były i stwierdzano w nich obecność zwierzęcego DNA.
Julia Sroka, lekarz weterynarii, wyjaśnia mi, że w dyskusji na temat karm wegetariańskich nic nie jest czarno białe. – Różne zwierzęta mają różne potrzeby żywieniowe i chociaż w sieci na pewno można znaleźć przykłady psów, które dobrze radzą sobie bez produktów zwierzęcych, nie powinno się zakładać, że tego typu dieta będzie dobra również dla twojego zwierzaka.
Foliarstwo w świecie psiej karmy
Interesujące są też próby obalenia przez felietonistę badań naukowych przeprowadzonych przez Amerykańską Agencję ds. Żywności i Leków na temat związków między dietą a przypadkami chorób serca u psów. Chociaż badania przeprowadzone przez FDA jednoznacznie wskazują, że karmy, które w większości składają się z warzyw strączkowych i ziemniaków, mogą powodować u psów kadiomiopatię rostrzeniową, Jaś pyta "ale czy na pewno?".
Wskazuje przy tym artykuł z "Journal of Animal Science", którego tytułu niestety nie podaje. Trudno więc się do niego odnieść. Jednak w "JoAS" znajdziemy również analizę wegetariańskich karm dla zwierząt, która potwierdza, że chociaż znajdziemy wiele przykładów zwierząt świetnie sobie radzących na bezmięsnej diecie (Jaś sam wspomina o psach wyścigowych), to te przykłady nie spełniają naukowych standardów, które mogłyby być wykorzystane jako potwierdzenie tezy, że dieta wegańska to idealny wybór dla twojego pieska.
W tym samym tekście (Vegetarian versus Meat-Based Diets for Companion Animals) naukowcy podkreślą, że wybierając zarówno dietę wegetariańską, jak i mięsną musimy liczyć się z tym, że nasze zwierzę może mieć problemy zdrowotne.
Teoretycznie możliwe
Kapela wspomina również wypowiedź Danielle Dos Santos, której wydźwięk w oryginale jest zgoła inny niż ten przedstawiony przez Jasia. Twierdzi on, że szefowa Brytyjskiego Stowarzyszenia Weterynarzy uznała psią wegańską dietę za możliwą, ale niełatwą. Jednak słowa Dos Santos nie brzmią wcale tak pozytywnie, jak udowadnia Kapela.
— Teoretycznie możliwe jest przestawienie psa na dietę wegetariańską — powiedziała Dos Santos. — Ale o wiele łatwiej jest to zrobić źle niż dobrze — po czym dodała, że tego typu decyzję trzeba podjąć pod nadzorem dietetyka przeszkolonego w weterynarii.
Zwłaszcza to ostatnie stwierdzenie bawi, po tym, jak Jaś przez cały artykuł wyjaśnia, że on sam zdecydował, iż jego pies nie będzie jadł mięsa i woli mu piec ciasteczka z dyni, niż dawać odpowiednio dobraną karmę.
Wydawać by się mogło to oczywiste, ale zwierzęta są różne i trzeba wybierać dietę odpowiednią dla nich, a nie odpowiednią dla etyki właściciela. Julia Sroka wyjaśnia, że często znalezienie odpowiedniej karmy jest bardzo trudnym tematem. Zawężanie możliwości doboru odpowiedniego jedzenia w związku z niechęcią właściciela, nie jest najlepszym rozwiązaniem.
Mój kot to weganin je mięso raz dziennie
Jaś Kapela podaje jako przykład tego, że można wegańsko karmić zwierzęta, koty prof. Andrzeja Elżanowskiego, który wyjaśnia, że od 20 lat karmi je dietą wegańską. "Od wielu lat żyję we wspaniałym towarzystwie kotów, które karmię głównie wegańskimi chrupkami Ami Cat" mówi Jasiowi naukowiec.
Po czym dodaje, że jego koty jedzą też mięso. Codziennie. Jest to jeden z najbardziej fascynujących przykładów diety wegańskiej, o jakich słyszałem. Ostatnie lata moi znajomi przekonują mnie do tego, abym całkowicie zrezygnował z mięsa. Okazuje się, że aby być weganinem, nie trzeba ograniczyć go do zera. Wystarczy jeść je raz dziennie, wieczorami. Jak koty.
Sroka wyjaśnia, że tego typu przykład pokazuje, że oczywiście można ograniczać spożycie mięsnej karmy przez twoje zwierzę. – Jednak nadal nie jest to całkowita rezygnacja ze spożycia mięsa – podkreśla. Przykład profesora Elżanowskiego działa jako potwierdzenie tezy osób, z którymi Jaś Kapela chce się kłócić.
Badania nie istnieją
Jaś w swoim tekście przyznaje, że nie ma badań, które potwierdzałyby, że dieta roślinna dla zwierząt była bezpiecznym sposobem ich żywienia. Ale jak wyjaśnia, ponieważ żyjemy w czasach katastrofy klimatycznej, możemy na wszelki wypadek męczyć nasze koty i psy, no bo robimy też dużo gorsze rzeczy.
Jestem pewien, że każdy weterynarz na świecie cieszyłby się, gdyby dieta wegańska była idealnym rozwiązaniem dla naszych zwierzaków. W końcu zajęli się swoim fachem, ponieważ kochają zwierzęta, a przez lata nauki musieli oglądać niejedno.
Każdy weterynarz miał okazję spędzić trochę czasu w fabrykach, ubojniach i mleczarniach o co najmniej wątpliwych zasadach etycznych. Dziwi więc, że mimo tych wszystkich obrzydliwych rzeczy, które widzieli na własne oczy, nadal wyjaśniają, że zwierzęta powinny jeść zbilansowaną dietę, która głównie opiera się na mięsie.
Wiem, że Jaś Kapela napisał książkę o tym, jak traktowane i męczone są zwierzęta w trakcie produkcji mięsa i produktów zwierzęcych. Jednak Jaś zapomina, że na świecie są tysiące weterynarzy, którzy, aby zdobyć swój tytuł, musieli spędzić odpowiedni czas w takich samych fabrykach i mają stuprocentową świadomość tego, co przeżywają zwierzęta.
I nadal postawieni przed wyborem czy lepiej, aby piesek jadł mięsko czy nie, wybierają opcję numer jeden.
Po pierwsze, nie szkodzić
W niektórych tematach warto czasami przestać się odzywać. Jaś Kapela w swoim tekście pokazał się jako typowy chłopek-roztropek, który przeczytał w internecie badania, których nie zrozumiał i doszedł do wniosków, które miał już wcześniej. A wystarczyło spytać kogoś, kto faktycznie się na tym zna, zamiast starać się udawać specjalistę.
— Sprawa jest prosta, lekarze weterynarii chcą pomagać zwierzętom – wyjaśnia Sroka i dodaje – Jeśli będziemy w stanie pomóc psu, zmieniając jego nawyki żywieniową i pozbywając się produktów zwierzęcych z jego diety, to tak zrobimy. Jednak najpierw warto mieć pewność, że takie działanie nie będzie miało negatywnego wpływu na zdrowie zwierzęcia. A tej, przynajmniej na razie, nie mamy.