Pandemia koronawirusa zmieniła nie tylko świat medyczny, nasz system pracy i rodzicielstwo. Zadziałała także na nasze przyjaźnie. W wypadku mężczyzn jeszcze nigdy nie czuli oni takiej potrzeby rozmowy o emocjach jak w tym roku.
Przejrzyj listę swoich znajomych na Facebooku. Ilu z nich mógłbyś uznać za swoich bliskich znajomych? Do ilu mógłbyś napisać: "Źle mi ze sobą. Potrzebuję porady".
– Nie wiem, czy jest to sprawka pandemii, wieku czy tego, że miałem kryzys, ale prawdą jest, że jak nigdy wcześniej otworzyłem się przed moimi kumplami – mówi Łukasz, 38-letni analityk bankowy z Warszawy, ojciec, rozwodnik.
Zauważył, że spędzając czas w domu, dzieląc go pomiędzy pracę i obowiązki rodzinne, kilka przyjaźni się rozjechało. – Zmęczony wiadomościami o koronie wolałem zamknąć laptopa po południu, niż wypisywać do znajomych kolejne wiadomości i powtarzać small talkowy schemat o ilości zakażeń – tłumaczy Łukasz.
Przyjaciel potrzebny od zaraz
Z czasem jego nastawienie do rozmów z innymi się zmieniło. Ile można kręcić się w kółko z tymi samymi osobami – współpracownicy online i rodzina. Zaczął odzywać się do swoich starych znajomych, których uznawał za prawdziwych przyjaciół. Odkrył, że z niektórymi z nich nie miał kontaktu od wielu miesięcy.
– Zaskoczenie. Ogromne zaskoczenie. Niektórzy awansowali, przeprowadzali się do innych miast czy zmieniali pracę albo byli w trakcie rozwodu – wylicza. – A ja nic nie wiedziałem. To mało "przyjacielskie" z mojej, ale i ich strony.
Relacje sportowe
Geofrey L. Greif z Uniwersytetu Maryland i autor książki o męskiej przyjaźni "Buddy System: understanding Male Friendships" cytowany przez Washington Post mówi, że "męskie przyjaźnie są często zakorzenione w interakcjach „ramię w ramię”, takich jak oglądanie meczu piłki nożnej lub granie w gry wideo, podczas gdy interakcje kobiet są bardziej bezpośrednie, takie jak picie kawy lub spotkanie przy lampce wina".
Według przeprowadzonej przez niego ankiety, aż 80 procent biorących w niej udział zadeklarowało, że najczęściej spotykają się z kolegami, grając lub oglądając rozgrywki sportowe.
– Zgodziłbym się z tym. Wśród moich znajomych większość to relacje z pracy, aktualnej lub poprzedniej, oraz goście, z którymi od czasu do czasu spotykamy się na meczu w irlandzkim pubie – tłumaczy Łukasz. – Znaczy, spotykaliśmy się, bo wszystko zamknięte.
Rozrywka w internecie
Mówi, że wielu nowych znajomych poznał na Discordzie i Twitchu, na którym gra w online'owa wersję swojej ulubionej gry figurkowej. Nie potrafi jeszcze powiedzieć, czy te przyjaźnie są silne.
– To międzynarodowa grupa. Niesamowite, że umawiasz się na mecz z facetem z Kanady czy Hiszpanii, rozmawiacie o pandemii, tym, co dzieje się w waszych krajach, ale też często o tym, jak ty albo on znosisz izolację – mówi Łukasz.
– To, że za każdym razem kończyłem rozmowę w grze czy na Messengerze słowami "Zdrowia" jest dla mnie pewnym wskaźnikiem, że przeszliśmy na inny poziom relacji, intymności. Mam wrażenie, że do tej pory "zdrowia" życzyło się tylko w rodzinie. Teraz ten zwrot zastąpił "dzień dobry".
Coś za coś jednak. Jak dowodzą badania z Uniwersytetu z Belfastu, media społecznościowe zaspokajają potrzeby społeczne, ale jakość relacji pozostawia wiele do życzenia.
Nowe stare przyjaźnie
Teraz Paweł stara się pilnować, aby być na bieżąco z wiadomościami od swoich przyjaciół. A i oni piszą do niego.
– Był taki wieczór po terapii, gdy czułem się fatalnie. W ogóle cały tydzień miałem do dupy. Myślałem, że jestem sam. Mój przyjaciel zadzwonił do mnie o północy i zapytał, czy wszystko gra, bo się nie odzywałem od rana. Zabrzmię jak buła, ale zrobiło mi się ciepło na sercu – mówi Łukasz.
– Przeżyłem z nim wiele, imprezowaliśmy na studiach, pracowaliśmy przez jakiś czas razem, rozwodziliśmy się w podobnym czasie. Dopiero teraz uderzyło we mnie, że nigdy nie rozmawialiśmy o emocjach. To pandemia sprawiła, że zaczęliśmy się o siebie martwić – wyznaje.
Niemniej tym, czego brakuje w pandemicznych relacjach, jest dotyk. I nawet najczulszy touchpad czy idealna jakość obrazu na Zoomie go nie zastąpi.