Ten tekst jest dla ludzi z mojego pokolenia. Rozdartych pomiędzy katolickim wychowaniem a prawdą o zakłamaniu Kościoła, którą wszyscy musimy teraz przyjąć. Tych, którzy chcieli zadowolić rodziców, posyłając dzieci na lekcje religii, urządzając chrzciny i I Komunię w eleganckich restauracjach. Tych, którzy jeszcze z przyzwyczajenia nosili na szyjach "krzyżyki".
Czy chciałbyś mieć w swojej rodzinie kobiety, które biorą udział w Strajku Kobiet? Czy chciałbyś mieć w twojej grupie społecznej "alfonsów" lub nieodpowiedzialnych ojców?
To pytania z religii udostępnione przez jedną z matek na profilu blogerki MumMe. Tak, dobrze czytacie. Ojcowie popierający swoje partnerki biorące udział w protestach to alfonsi i nieodpowiedzialni ojcowie.
Katechezę można wydrukować i wkleić do zeszytu, aby dziecko zapamiętało, że ich ojciec jest zdrajcą tradycyjnych wartości i sutenerem.
Pedofilia na co dzień
Przez Polskę przetacza się kolejna burza światopoglądowa. A może inaczej trwa ona od 2016 roku, gdy Ordo Iuris pierwszy raz chciało położyć łapę na wolności Polek.
Od tego czasu obejrzeliśmy dwa filmy braci Sekielskich o pedofilii w Kościele. Dzięki nim upadł wizerunek kapelana Solidarności Henryka Jankowskiego. Wczoraj pojawiła się wiadomość o śmierci księdza Eugeniusza Makulskiego, budowniczego bazyliki w Licheniu, który był bohaterem "Tylko nie mów nikomu".
Muszę przyznać, że osobiście długo ociągałam się z obejrzeniem obu etiud Sekielskich. Wydawało mi się, że nie zniosę tego psychicznie, jako matka. Gdy się odważyłam, byłam w szoku. Historie ofiar, tak bardzo przypominały to, co mówiło się w parafiach małych wiosek, w których się wychowywałam. Mój ksiądz ze szkoły średniej odszedł, bo wdał się w romans z dziewczyną z Oazy.
Wczoraj obejrzałam z moim mężem "Don Stanislao" na TVN-ie. Tym, co oboje wypowiedzieliśmy jednocześnie po zakończonym seansie, było: "Chłopcy nigdy już nie pójdą do kościoła, ani na religię". Starsza córka od jakiegoś czasu uczęszcza na etykę.
Wzorowi parafianie
Jednak byliśmy do tej pory wzorowymi parafianami kościoła przy ul. Czerniakowskiej. Podobało nam się tam, bo na mszach na organach grała żwawa siostra zakonna, która nie pozwoliła staruszkom zawodzić w czasie śpiewania pieśni.
Za chrzest naszych chłopców zapłaciliśmy tylko 300 złotych, a nie 800 jak w mojej rodzinnej parafii pod Wyszkowem. Zawsze wrzucaliśmy papierki na tacę, by w pewnym stopniu oczyścić swoje sumienia z tego, że chodzimy do kościoła co drugą niedzielę, a nie w każdą.
Jednak dwie rzeczy kładą cień na naszej "przyjaznej" relacji z Kościołem. Tuż przed chrzcinami siostra zakonna, która przeprowadzała z nami rozmowę, szczególnie zapalczywie namawiała mojego męża na rozwód kościelny z pierwszą żoną. Było to dla nas szokiem, bo z tego związku jest dziecko. Nie było mowy o przesłankach, które uprawniałyby nas do tego "pobożnego" czynu.
Druga wydarzyła się w tym roku w czasie kolędy świątecznej. Ksiądz, który nas odwiedził, koniecznie chciał "uśmiercić" matkę córki mojego męża. Nie był w stanie pojąć, że jako rodzina po rozwodzie przyjmujemy wizyty duszpasterskie. W jego mniemaniu prawdopodobnie robimy sobie z Kościoła jaja, chcąc uczestniczyć w życiu parafii, będąc grzesznikami.
Płakałam po Wojtyle
Jesteśmy rodziną katolicką jak większość w tym kraju. Chcieliśmy utrzymać relacje z Kościołem, bo a nuż naszym dzieciom przydadzą się w przyszłości sakramenty. Poza tym wychowywano nas w przekonaniu, że jak "trwoga to do Boga", a on pomoże.
Gdy moja babcia dowiedziała się, że chodzę na protesty, powiedziała, że najwyraźniej marzy mi się zabijanie dzieci. Mój brat wysłał mi SMS z pytaniem, czy brałam udział w tym marszu "lewactwa i LGBT".
Aktualna dyskusja wokół zaangażowania kard. Stanisława Dziwisza w tuszowanie afer pedofilskich na całym świecie jest dla Kościoła w Polsce największym zagrożeniem. Upadają ikony. Nie te z filmów Sekielskich, bo większość ludzi mogła pomyśleć po ich obejrzeniu, że ich to nie dotyczy, "to gdzieś w Polsce te pedofile".
Tymczasem Jan Paweł II, który przecież nie był idiotą, musiał wiedzieć, co dzieje się za zamkniętymi bramami Watykanu. A kilku pokoleniom dzieci wtłaczane jest na lekcjach religii, że "wielkim Polakiem był".
Sama pamiętam, że płakałam w gimnazjum na apelu ku czci Karola Wojtyły. Nie, nie tęskniłam za nim. Raczej atmosfera w domu, mediach i lekcjach z historii i religii, wskazywały na to, że należy zapłakać.
Dosyć!
Po wszystkim, co wydarzyło się w tym kraju w ostatnich miesiącach - wyrok Trybunału Konstytucyjnego, Strajk Kobiet, zachowanie nacjonalistów w czasie Marszu Niepodległości i kolejnych odsłonach hipokryzji Kościoła Katolickiego w Polsce, zostaje mi jedno.
Chciałabym przeprosić moją mamę, ale chrzest był ostatnim sakramentem, jakie przyjęły moje dzieci. Nie wystawię ich na żer instytucji pedofilskiej. Za bardzo je kocham.