Druga fala COVID-19 przetacza się przez świat. Nie tylko polska edukacja jest na schyłku paniki i niewydolności. Zapytałam nauczycieli z kilku krajów na świecie, jak wyglądał u nich powrót do szkół. Nie mają dobrych wieści.
Sigrid Girtler pracuje w szkole podstawowej we Wiedniu.
– W przeciwieństwie do wielu krajów Austria normalnie otworzyła wszystkie szkoły. Każdy musi nosić maskę na korytarzach, ale nie w klasie. Uczniowie powinni zachować dystans od siebie, ale w rzeczywistości to nie działa. Nadal możemy wyjeżdżać na wycieczki i uczestniczyć w zebraniach pracowników. Nie boję się o swoje zdrowie w szkole. Bardziej przeraża mnie myśl, że złapię COVID na ulicy i zarażę moich rodziców i dziadków.
Anne Levón, nauczycielka w finlandzkiej szkole podstawowej. Jak mówi. nie ma obowiązku noszenia maseczek, ale unikają mieszania klas, jeśli nie jest to konieczne.
– Kilka szkół prowadzi zdalne nauczanie przez kilka tygodni, a w niektórych miastach dorosłym mówi się, aby używali masek podczas wychodzenia poza szkołę (wizyty w bibliotece, pływanie) - tłumaczy Anne. – Szkoła zapewnia maski dla nauczycieli i asystentów. Wszystkie spotkania z dorosłymi, którzy nie pracują w szkole (rodzice, terapeuci), powinny odbywać się w miarę możliwości online.
W jej szkole uczniowie mają wydzielone obszary na dziedzińcu szkolnym, aby różne klasy nie mieszały się podczas przerw. Spotkania pracowników w większych grupach odbywają się online.
– W tej chwili się nie boję, ale martwię się i czasami czuję się obciążona niemożnością wpływu na sytuację - wyznaje.
Rumunia
Nicoleta Stanciu pracuje w podstawówce w małym mieście, Braiłi. Rok szkolny rozpoczął się tam 14 września. Miasto znajduje się w żółtej strefie epidemicznej. Jej uczniowie funkcjonują w trybie rotacyjnym.
– Połowa uczniów przychodzi do szkoły na dwa tygodnie, pozostali zostają w domu i mają lekcje online. Wszyscy nauczyciele i uczniowie noszą maski, których nie zapewnia szkoła ani rząd. Uczniowie nie zmieniają klas, na razie mają wychowanie fizyczne na boisku, bo pogoda dopisuje – mówi Nicoleta.
W jej szkole były dwa przypadki zachorowania na COVID-19 (nauczyciel i uczeń). Wszyscy uczniowie, którzy mieli z nimi kontakt zostali wysłani na zdalne nauczanie.
– Trochę się boimy, bo jest blisko 3 tysiące przypadków w kraju i możliwe, że wszystkie szkoły powinny być w czerwonej strefie, czyli cała szkoła online. Mam nadzieję, że wszyscy będziemy zdrowi!
Armenia
Gayane Mayilyan uczy języka rosyjskiego. Wczoraj szkoły zostały zamknięte z powodu drugiej fali koronawirusa. Jak mówi, przerwę nazwano dwutygodniowymi "wakacjami". – Przestrzegaliśmy wszystkich zasad, aby zachować bezpieczeństwo, ale teraz wszystkie szkoły są zamknięte i nie wiemy, co przyniosą kolejne dwa tygodnie - martwi się.
Serbia
Biljana Pavlovic tłumaczy, że w ich kraju postawiono na krótsze lekcje, aby dzieci nie były przywiązane do komputerów. Trwają 30, zamiast 45 minut. Wszyscy noszą maski, przy wejściu do szkoły jest bariera dezynfekująca i mierzona jest temperatura.
– Jak zwykle zaczęliśmy szkołę 1 września. Ale zajęcia są podzielone na dwie grupy, które chodzą do szkoły na zmianę, które codziennie się zmieniają. Dzieci, które nie chodzą do szkoły, oglądają lekcje telewizyjne i wykonują zadania na platformie Edmodo (zgodnie z wyborem naszej szkoły każda szkoła ma swobodę wyboru platformy internetowej).
Tajwan
Megan Chia-Chen Wu razem ze swoimi uczniami już w czasie pierwszej fali koronawirusa aktywnie włączyła się w aktywizację swoich uczniów w przestrzeganie reżimu sanitarnego. Nagrała nawet z nimi filmik, na którym tłumaczy wraz z uczniami, jak radzą sobie z nauczaniem w czasie pandemii.
Choć chwali swój kraj za szybko podjęte kroki w zakresie bezpieczeństwa w lutym, zaczyna się martwić sytuacją na świecie.
– Mamy kilka przypadków zachorowań, które przyleciały do nas z zagranicy. Od dawna za to nie ma transmisji w kraju. Nikt nie wprowadza kwarantanny na dużą skalę. Szkoła została otwarta jak zwykle. Nadal prowadzimy normalne życie, ale nie wiem, jak długo to potrwa. Traktujemy pandemię poważnie i wzajemnie pilnujemy, aby ludzie nosili maski w miejscach publicznych.
Turcja
Bikem Akbay Koçyiğit mówi, że tureccy nauczyciele zaczynają stawać twarzą w twarz z uczniami. W szkołach i na uczelniach prowadzone jest jednak nadal nauczanie hybrydowe. – Każda grupa przychodzi do szkoły dwa razy w tygodniu, aby nabrać dystansu społecznego. Środa to dzień wolny od dezynfekcji szkół. Wszyscy ludzie i studenci noszą maski. W klasach i w niektórych punktach szkół są środki dezynfekujące. Ponieważ dwudniowa edukacja to za mało dla programu nauczania, kontynuowano również zajęcia online. Inne klasy zaczną naukę krok po kroku.