Co pamiętasz ze swoich lekcji WOS-u? Niewiele. Pewnie były nudne i trzeba było co tydzień odpowiadać na ocenę z trójpodziału władzy. Myślisz, że teraz dzieciaki żyją w ciekawych czasach, gdy ich głos staje się coraz bardziej słyszalny? Mogą chodzić na demonstracje od lewa do prawa, wypowiadać się w Internecie, ogłaszać akcję obywatelskie w social-mediach.
Proszę Państwa, proszę odpowiedzieć. Komu bardziej zależy na dobru dzieci w tym kraju? Działaczom pro-life wystawiającym krwawe ciężarówki pod szkołami, radykałom tłukącym w mediach o "ideologii LGBT", edukatorom seksualnym, którzy chcą wreszcie postawić stop nieletnim ciążom czy ekologom straszącym, że nasze dzieci są największymi przegranymi w historii dziejów, bo nie dożyją starości w zatrutym świecie.
Prawicowe portale gromią, że histeria związana z wyborem Czarnka na szefa MEN to fałszywa obrona dzieci. Że lewica nie posługuje się językiem tolerancji, że środowiska radykalne mogą być jedynymi obrońcami tradycyjnych wartości rodzinnych. W domyśle: oni robią wszystko dla dzieci. Chcą je chronić przed szkodliwymi "ideologiami", jednocześnie wyciągają małoletnich na swoje sztandary. Podając dzieci do kamery na marszach ku obronie rodziny i krzycząc "oto, kogo krzywdzicie", nie widząc w tym swojej manipulacji.
Każda strona uważa, że to ona jest "tą dobrą". Moim zdaniem jest ogromna różnica pomiędzy edukacją seksualną a odmawianiem normalności osobom LGBT, jednak obie strony mają za uszami. Bo liczy się nie tylko, co mówimy do dzieci, ale również forma. Wciąganie dzieci w konflikty, których nie rozumieją, językiem, który może je wystraszyć, może spowodować ogromne szkody w ich psychice.
Nastoletnią twarzą buntu stała się Greta Thunberg. Postulaty miała słuszne, rozkochała w sobie świat i Leonardo DiCaprio. Jednak ówczesna 14-latka, która została wystawiona na ocenę publiczną, musiała mierzyć się z hejtem.
Wyciągnięto jej zespół Aspergera, pół świata sprawdzało, czy nie jest dzieckiem z płodowym syndromem alkoholowym FAS, grzebano w jej drzewie genealogicznym. Wszystko po to, by ją umniejszyć, kazać jej zwątpić w siebie, zagłuszyć głos sumienia pokolenia, którym była.
Moim zdaniem to o wiele za dużo jak na 14-latkę.
Dziwimy się, że nikt nie zauważył, że 12-letnia Zuzia byłą ofiarą zaszczucia przez rówieśników, że uciekła w samobójstwo. Zarzucamy szkole i rodzicom, że nie zauważyli. Tymczasem zachęcamy kolejne dzieci, żeby głośno mówiły o poglądach swoich rodziców. Wspierały postulaty, których być może jeszcze nie rozumieją.
To samo dzieje się z dziećmi "prawej strony" zaciąganymi przez starych na Marsz Niepodległości. Słuchających cały dzień "Polska dla Polaków" i innych nienawistnych haseł. Potem oglądają siebie w wiadomościach, które nazywają ich i ich rodziców chuliganami i neonaziolami. Odpowiedzą agresją na agresję.
Polityka dopadnie nasze dzieci. Dopada je już, teraz gdy są prześladowane w szkołach, gdy pytają przy obiedzie "a czemu dziadek nienawidzi "pisiorów"?", "mamo, kto to jest gej?". W tej sprawie niezbędna jest otwarta rozmowa z najmłodszymi. Jednak rozmawiajmy o sprawach publicznych i obywatelskich, nie partyjnych. Damy w ten sposób dzieciom narzędzia do zrozumienia i wybrania w przyszłości swojej strony.
Każdy rodzic nastolatka wie, że nic nie wie. Dzieci w tym wieku to prawdziwy rollercoaster emocji, z którym one same nie potrafią sobie poradzić. Rodzice też rozkładają wtedy ręce. Podsuwanie im radykalnych poglądów być może da chwilowy i fałszywy efekt zbudowania tożsamości, tylko czy znów nie chcemy, aby nasze dziecko patrzyło na świat tylko przez nasze okulary?
Super Zings niezgody
Anna Maria Żukowska, działaczka Sojuszu Lewicy Demokratycznej rzuciła na antenie Polsat News do Przemysława Czarnka "trzymaj się z dala od moich dzieci". Odpowiedziała w ten agresywny sposób na zaproszenie nowego szefa MEN, który proponował jej córce i swojemu synowi wspólną zabawę Super Zingsami.
Najpierw pomyślałam, że w sumie czemu nie? Czemu Żukowska chce zabronić swojej córce zabawy? Nie tego dzieci pragną najbardziej?
Jeśli chcemy wychować dzieci na świadomych obywateli, nie możemy zamykać ich w swoich bańkach światopoglądowych. Dotarło do mnie jednak, że jest to kolejne wciąganie dzieci w politykę, wysługując się nimi jak tarczą obronną.
Pani Żukowska też nie dała skończyć Czarnkowi jego wypowiedzi. Wyszła na agresorkę. Jednak zaproszenie ministra było jedynie śliskim zabiegiem PR-owym, mającym ocieplić jego wizerunek. W tym wątku powinny pojawić się też wszystkie dzieci niedawnych kandydatów na prezydenta. Dzieci Morawieckiego z ustawki z "Super Expressem" i dorosła już, a jednak nadal uważana za dziecko, Kinga Duda, która tolerancyjnym komentarzem na wiecu wyborczym ojca.
Być może w powyższym wypadku, mała tęczowa figurka Super Zingsa mogłaby być międzypokoleniowym symbolem dialogu, ale równie dobrze mogłaby nią być wspólna wizyta dzieci Czarnka i Żukowskiej w przedszkolu lub ośrodku terapeutycznym, w którym dzieci otwarcie mówią o swoich problemach z tożsamością płciową.
Rozmawiajmy z dziećmi o tym, co dzieje się wokół nas, ale pamiętajmy, że to dzieci, a świat nie jest czarno-biały. Sami też spójrzmy krytycznie na własne poglądy. Czemu myślę tak, a nie inaczej, jakich argumentów używam w dyskusjach, jak często mówię, że ktoś jest "głupi" dla zasady. Nie bądź Piontkowskim i nie rzucaj barbarzyńskim językiem, szczególnie w obecności dzieci.
Może przyda się też zakurzony podręcznik z Wiedzy o społeczeństwie.