Sformułowanie "toksyczna męskość" dla wielu osób jest nadal czymś całkowicie niezrozumiałym. W świecie, w którym wszystko jest czarno-białe, ludzie odbierają je, jako atak na mężczyzn. Jest to oczywiście błędne rozumowanie, które w dużym stopniu doprowadza, że dyskusja traci na głębi, na którą zasługuje.
Toksyczna męskość nie oznacza, że każdy przejaw naszej męskości jest czymś złym. Jest rezultatem przywilejów, jakimi mężczyźni mogli cieszyć przez tysiąclecia kosztem kobiet.
Najprościej mówiąc, bycie "męskim mężczyzną" daje człowiekowi pewien status społeczny, podczas gdy bycie "kobiecym" obniża go. W przypadku mężczyzn stwarza to presję, aby zachowywać się jak najbardziej męsko i odrzucać wszystko, co kobiece, z obawy przed utratą statusu faceta.
Powoduje to, że pozytywne cechy zakodowane w męskości, takie jak asertywność, gdy nie są łagodzone przez cechy żeńskie, takie jak kooperatywność czy troska mogą stać się toksyczne. W takich sytuacjach asertywność zamienia się w agresję i dominację, stoicyzm i umiejętność powściągania emocji przemieniają się w niezdolność do przetwarzania emocji i nadmierne opieranie swoich uczuć na złości.
Gniew, dominacja nad innymi, niezdolność do przetwarzania emocji, przywiązanie do ścisłych ról płciowych — to przykłady symptomów wywołujących tego rodzaju toksyczne zachowania, które mieszczą się pod parasolem "toksycznej męskości". Musimy więc zrozumieć, że toksyczna męskość nie jest atakiem na cechy mężczyzn. Jest to sposób opisania sytuacji, w których mężczyźni starają się zrobić wszystko, aby nie pozwolić sobie na przejawy kobiecości.
Zrezygnuj z kobiety w sobie
Presja odrzucania kobiecych cech powoduje, że te męskie, które z natury są pozytywne, zostają zmienione w niebezpieczne ekstrema i doprowadzają do toksyczności.
Gdy pisałem kilka miesięcy temu o wychowywaniu dzieci gender neutral, nie byłem do końca świadom tego, o czym będę pisał. Tak jak w wypadku dyskusji o toksycznej męskości, tak właśnie rezygnacja z heteronormatywnego wychowania dzieci jest dla wielu osób niezrozumiała. Fakty są jednak takie, że w obu wypadkach chodzi po prostu o docenianie w dziecku tego, kim naprawdę jest, a nie próba zamknięcia go w ryzach oczekiwań, które ma do niego społeczeństwo.
Toksyczność w wychowaniu wielu rodziców opiera się na ich oczekiwaniach w stosunku do syna, jak i córki. Nie ma nic złego w nauczaniu waszego 6-latka, że powinien być twardy i pewny siebie. Jeśli tylko umiemy mu wyjaśnić, że bycie pewnym siebie nie oznacza patrzenia na innych z góry i oceniania ich przez zero jedynkowy pryzmat płci.
Wasze dziecko może być odważne i nie mazać się, jeśli tylko nauczymy je, że w płaczu nie ma nic złego. Że emocje są ważne i trzeba je pielęgnować, aby samemu można było się rozwijać i stawać lepszym człowiekiem.
Toksyczna męskość wpływa również na kobiety
Zresztą co jest bardzo ważne, toksyczna męskość nie jest tylko problemem facetów. Często odbija się również na kobietach, które przez podobny pryzmat postrzegają osoby innej płci. Oczekują od nich określonych cech. Nie godzą się na płaczliwość czy zbytnią otwartość, czy też nie rozpoznają, że niektóre problematyczne zachowania partnerów czy bliskich są objawami problemów, które głęboko tłumimy w sobie. U wielu kobiet występuje również wewnętrzny mizoginizm, gdyż postrzegają potencjalnych partnerów przez pryzmat właśnie oczekiwań, jakie społeczeństwo im narzuca.
Dlatego, gdy rozmawiamy o toksycznej męskości przez pryzmat dzieci, musimy uświadomić sobie kilka prostych rzeczy. "Toksyczna męskość" to tylko uproszczenie, które ułatwia wielu osobom dyskusję na temat problemów, z jakimi muszą mierzyć się obie płcie. Nie ma sensu zawieszać się na tym sformułowaniu, ponieważ w ten sposób gubimy szerszy kontekst.
Naszym celem jako rodziców nie jest wychowanie dobrego ojca, męża, żony i matki. Naszym celem jest wychowanie dobrego człowieka. Jego płeć nie powinna mieć znaczenia. Powinniśmy spojrzeć na nasze pociechy i pomyśleć, że chcemy, aby były pewne siebie, empatyczne, starające się osiągnąć wyżyny, ale bez krzywdzenia innych, troskliwe, ale zarazem umiejące zadbać o własny komfort i bezpieczeństwo.
Nie chcemy powielać stereotypów. Chcemy wychowywać ludzi, którzy w przyszłości będą szczęśliwi. Nie będą zbyt dumni, aby prosić o pomoc albo zbyt zawstydzeni, aby zająć się samymi sobą, gdy poczują taką potrzebę. Dlatego więc nie bójmy się po prostu zrywać z zasadami, które nam wpajano. Bo najprościej rzecz ujmując, dziewczynki powinny grać w piłkę, a chłopcy zapisać się na balet, jeżeli mają ochotę to robić. W dzisiejszych czasach nikt nie ma prawa nas ograniczać. Zwłaszcza jeśli możemy osiągnąć dzięki temu szczęście.