Z pewnością istnieje lista rzeczy standardowych, o których marzy każdy facet. Jest na niej sportowy zegarek, konsola do gier i scyzoryk. Pewniaki do kupienia przez kobiety na każdą okazję dla swojego mężczyzny. Dusza męża potrafi jednak skrywać inne pragnienia.
Niedawno przybiegł do mnie mój mąż, podniecony jak uczniak, mówiąc, że jego współpracownik kupił sobie motocykl. Stwierdził, że kolega spełnił ostateczne marzenie każdego mężczyzny i zapytał, czy on też może.
Tak, nie ma prawa jazdy, nigdy nie siedział na motorze, a z obcowania z maszynami na dwóch kółkach, to obejrzał kilka odcinków "Synów Anarchii". Jednak od kilku dni prowadzi monolog o kupnie ścigacza.
Genialnych pomysłów mężczyźni mają bez liku. Czasem potrafią zaskoczyć swoje partnerki, wyskakując z niecodziennymi zakupami jak królik z kapelusza.
Motocykl
– Ten temat ciągle wraca. Mój mąż chce mieć motocykl i koniec. Ja jestem przerażona, bardzo boję się wypadków. Długo nawet nie chciałam o tym słyszeć, ale moje argumenty rozbiły się, gdy tłumacząc mu, że motor to śmierć na kółkach, spadłam z dziecięcej trampoliny – śmieje się Marta.
Irokez
– Wiem ze zdjęć, że na studiach mój mąż lubił eksperymentować ze swoim wyglądem. Gdy się poznaliśmy, był już statecznym facetem z korpo, w gładkich koszulach i dobrze wystylizowanymi włosami. Ostatnio naszło go, że chciałby coś zmienić w swoim wyglądzie, mianowicie zapuścić włosy, ufarbować na czerwono i postawić sobie irokeza – mówi Gosia – Do tej pory nie jestem pewna czy żartował.
Tatuaż na głowie
– Oboje z moim facetem jesteśmy zakochani w tatuażach. Ze względu na pracę robimy je w miejscach niewidocznych. Mój mężczyzna zaskoczył mnie ostatnio, pytając, czy mógłby sobie zrobić tatuaż na głowie. Zawsze goli głowę do skóry, więc byłam w szoku. Tym bardziej że jest PR-owcem, często pracującym dla administracji publicznej – mówi Ania.
Maszynka do kręconych frytek
– Mój facet miał pewien okres, w którym gorąco namawiał mnie do kupienia maszynki do robienia kręconych frytek. I nie takiej za 50 złotych z serwisu aukcyjnego, ale profesjonalnej za 3 tysiące złotych – dziwi się Iwona.
Perkusja
– Mam nadwrażliwość dźwiękową. Mój mąż nic sobie z tego nie robił, tylko kupił perkusję. Elektryczną, więc efekt jest mniejszy, niż z żywymi talerzami, ale ja i tak słyszę, jak bębni – mówi Iza.
Surowy beton w łazience
– Planowaliśmy z mężem remont. Wspólnie szukaliśmy rozwiązań dla małego pomieszczenia. Mój mąż jest grafikiem i fajnie bawił się w projektowanie łazienki. Gdy przedstawił mi projekt, oniemiałam. Łazienka była szara, pełna gołych rur i metalową umywalką. Bardziej przypominała kibel na autostradzie niż moje wymarzone miejsce relaksu. Powiedziałam "nie!" – opowiada Kasia.