Oczywiście, że LARP–iarze są trochę dziwni – przyznaje Michał. LARP–em zajmuje się od jakichś 15 lat, ale nadal nie dziwi go, że niektórzy uważają takich jak on za "freaków". No bo jak inaczej określić ludzi, którzy biegają po parkach w strojach wiedźminów, orków i krasnoludów?
LARP to skrót od określenia Live Action Role Playing. Niektórzy porównują tę rozrywkę do teatru improwizowanego. Każdy uczestnik zabawy tworzy swoją postać, wymyśla jej historię, osobowość, określa rzeczy, które kocha i których nienawidzi, a następnie wciela się w nią na określony przez mistrzów gry czas.
Każda postać może mieć określone umiejętności. Kupuje się je za pomocą punktów kreacji, które zdobywają gracze. Generalna zasada: im dłużej grasz daną postacią, tym jest ona silniejsza.
Jest utrudnienie: gracze muszą wykonać to, co przypisali swojej postaci. – Jeśli jesteś mistrzem miecza, powinieneś umieć nim władać, bo walki odbywają się naprawdę – tłumaczy Michał. .
Dlatego gracze nie mogą mieć na przykład umiejętności latania. Pytam Michała o magów i zaklęcia. Wyjaśnia, że zaklęcia istnieją w LARP–ie, ale trzeba mieć możliwość zaprezentowania ich w grze.
– Jeśli twoja specjalność to rzucanie kulą ognia, w grze też czymś rzucasz. To może być piłka albo woreczek ryżu – odpowiada.
Mój rozmówca podkreśla, że w LARP-ie nie chodzi o to, aby wygrać, a o to, aby się dobrze bawić. Przyznaje też, że wiele osób, które dopiero zaczynają interesować się tym tematem, na początku przeżywają głównie frustracje, bo większość rozgrywki są martwi. Ktoś, kto pracuje nad swoją postacią od lat, z łatwością "zabija" debiutantów.
– Ludzie często zaczynają grać z myślą, że LARP to głównie walka, ale tak naprawdę chodzi o całą resztę – tłumaczy Michał. Wyjaśnia, że często organizowane są wydarzenia, podczas których najważniejsze są nie umiejętności, a wyrównywanie szans graczy.
– Wtedy nie ma magii, wszyscy mają trzy punkty życia, chyba że używają zbroi – tłumaczy Michał. – Każda część pancerza może przyjąć określoną liczbę uderzeń, zanim zostanie "zniszczona".
Czary mary, nie żyjesz
Przygotowanie LARP–owego wydarzenia wymaga wielu godzin pracy. Scenariusze tworzone przez mistrzów gry liczą po kilkaset stron. W trakcie weekendu spędzonego na graniu może dochodzić do wydarzeń takich jak wezwanie demona, zaślubiny księcia czy atak na zamek.
– Nigdy nie wiesz, jak zareagują gracze, dlatego musisz mieć przygotowane dziesiątki opcji na to, co może się wydarzyć – tłumaczy Michał. Pytam, czy ktoś może zostać królem. – Każdy, ale jeśli nie masz poddanych oraz rycerzy będzie to mało realistyczna gra – wyjaśnia.
Dopytuję o to, co się dzieje, gdy któraś z postaci umiera. Mój rozmówca wyjaśnia, że wszystko zależy od wydarzenia, w którym bierze się udział. Czasem śmierć jest permanentna, ale gracze mogą wrócić do rozgrywki z nową postacią. W innych sytuacjach postać musi odczekać określony czas, aby powrócić do rozgrywki.
– Zdarzają się kontrowersje – dodaje. Gracze "zapominają" o liczeniu swoich obrażeń albo zostają magicznie wyleczeni. Michał wyjaśnia jednak, że ludziom przede wszystkim zależy na dobrej zabawie, a wygrana nie jest konieczna w LARP–ie.
Nikt nie sprawdza, czy gracze mówią prawdę, choćby o doświadczeniu swoich postaci. – Możesz oszukiwać, jeśli chcesz, ale wtedy marnujesz czas, bo nie na tym polega przyjemność z tej zabawy – wyjaśnia Michał.
– Zdarzało się, że ludzie starali się udawać graczy bardziej doświadczonych, ale łatwo poznać czy ktoś wie, co robi, czy nie. Gdy widzisz, że ktoś ściemnia, to ludzie przestają traktować tę osobę poważnie. Traci na tym tylko ten, kto oszukuje – tłumaczy.
– W LARP–ie bardzo ważną rolę pełnią NPC–e. – To kontrolowane przez opowieść postacie, które odgrywają role nadane im przez mistrzów gry. W przeciwieństwie do pełnoprawnych graczy muszą trzymać się scenariusza i mogą wcielać się w cywili, rozdających zadania graczom albo nieumarłych napadających na zamek o 5 nad ranem – opowiada Michał.
Zerwać ze wstydem
Pytam Michała, czy jego dzieci biorą udział w LARP–owych spotkaniach. – Oczywiście – odpowiada. – Moje dzieci bawią się w LARP–a od najmłodszych lat.
On sam wspomina czasy, gdy biegał z braćmi po lesie z drewnianymi kijami, udając rycerzy. Dla jego synów to idealna rozrywka, ale nie biorą jeszcze udziału w głównych wydarzeniach. – Są na razie za młodzi, ale często przychodzą osoby, którzy zajmują się dzieciakami w trakcie eventów. Wtedy one biorą udział we własnych przygodach.
– Trudno o większą radochę dla dzieci niż bieganie i udawanie walki z potworami – opowiada Michał. – Czasami na wydarzeniach pojawiają się dorośli z dziećmi, które namówiły swoich rodziców do zabawy w LARP. Na początku patrzą na nas, jak na dziwaków, ale po pewnym czasie bawią się tak dobrze, jak my – opowiada Michał.
Wyjaśnia też, że gdy nie ma wokół nikogo, kto mógłby cię oceniać, udawanie rycerza to po prostu świetna zabawa. – Znam sporo ludzi, którzy zdecydowali się na LARP, ponieważ grali w "Wiedźmina" i chcieli przekonać się, jak wygląda świat podobny do tego z gry – mówi Michał.
- Dorośli lubią opowiadać, że są smutni, bo zatracili w sobie swoje wewnętrzne dziecko. LARP pozwala ci do niego wrócić. Możesz uwolnić się od ograniczeń i po prostu dobrze się bawić – podkreśla mój rozmówca.
Dodaje też, że jeśli dobrze poszukać, każdy znajdzie dla siebie LARP, który może go zainteresować. W Polsce można między innymi trafić do Hogwartu, stać się wampirem albo wiedźminem.
– Wiadomo, że większość z nas to nerdy i geeki. Jednak gdy przestajesz się przejmować tym, jak jesteś postrzegany, zaczynasz się po prostu dobrze bawić – mówi Michał.