Jestem Polakiem – stwierdza Tomek. Prosi jednak, abym nie używał jego prawdziwego imienia. Jego ojciec przyjechał pod koniec lat 80. z Zimbabwe do Polski na studia medyczne. Tutaj poznał matkę Tomka, z którą miał potem dwoje dzieci. Ich związek rozpadł się dość szybko i matka Tomka z dwójką chłopców wróciła do Polski.
Tomek tak naprawdę nie miał nigdy kontaktu z ojcem. Dlatego, chociaż spędził pierwsze 3 lata życia w Zimbabwe, nie czuje żadnego związku z tym krajem.
– Jestem Polakiem, mówię po polsku, uczyłem się i studiowałem w Polsce, tutaj mam dom, rodzinę. Jedyne co mnie odróżnia od większości Polaków to mój kolor skóry – mówi.
"Twoja matka puściła się z czarnym"
Dorastanie w Polsce nie było łatwe. Dzieci, które czytały w szkole wierszyk "Murzynek Bambo", powtarzały mu co chwilę, że to o nim. Kojarzył się ludziom z głodem i brakiem wody w Afryce.
Wszyscy patrzyli na niego przez pryzmat tego, co widzieli w telewizji, nie rozumiejąc, że dla niego tamten świat jest równie obcy, jak i dla nich. – Wielu rodziców obgadywało moją matkę, że "puściła się" z czarnym – dodaje Tomek.
Wiedział o tym, ponieważ dzieci powtarzają to, co usłyszą w domu. Nawet ludzie, którzy byli niby postępowi, nie rozumieli, że pewne zachowania są po prostu złe i krzywdzą Polaków takich jak on.
– Dzieciaki mają to do siebie, że śmieją się z tego, co inne – stwierdza Tomek. – To nie ich wina, ale efekt wychowania w świecie, w którym zwraca się uwagę na atrybuty fizyczne. Z tego powodu odmienność wytyka się w Polsce palcem.
Przyznaje, że od najmłodszych lat nie mógł poczuć się częścią wspólnoty. Z radością recytował wierszyki o Polsce i o polskiej niepodległości, ale miał wrażenie, że tak naprawdę jedynie udaje, że stanowi część tego kraju. – Miałem poczucie, że nigdzie nie przynależę – przyznaje.
"Jesteś czarny, więc grasz w kosza"
W liceum pojawiły się nowe problemy. Jego rówieśnicy traktowali go niemalże jak zwierzątko w zoo. Byli nim zafascynowani, nie dlatego, że był ciekawy jako człowiek, ale dlatego, że był tak odmienny.
– Wiele osób nie rozumie, że rasizm nie zawsze przybiera postać agresji słownej albo fizycznej. Rasizm polega na szufladkowaniu w związku z tym, jaki jesteś – mówi Tomek.
– Pamiętam pierwsze zajęcia WF-u, na których graliśmy w kosza. Wszyscy chcieli być ze mną w drużynie – wspomina. Nigdy nie był typem sportowca, całkiem nieźle pływał, ale gry zespołowe zawsze były mu obojętne.
– Założyli, że ponieważ jestem czarny, jestem drugim Jordanem. Z jednej strony śmieszy cię to, ale ludzie muszą sobie uświadomić, że myśląc w ten sposób, powielają idiotyczne i głupie stereotypy – opowiada.
– W pewnym momencie już nie wiesz, czy ktoś jest po prostu chamem, bo jest źle wychowany, czy jest chamem dla ciebie, ponieważ podświadomie, albo nie, ma problem z kolorem twojej skóry.
Męczą go tysiące pytań, na które musi odpowiadać. Męczą go ludzie, którzy chcą dotknąć jego włosów. Najbardziej jednak złoszczą go osoby pytające, gdzie tak dobrze nauczył się polskiego. Tak samo, jak ci, którzy pytają, skąd pochodzi. Gdy odpowiada, że z Warszawy, nie wierzą i dopytują, skąd przyjechał.
– Są takie drobne irytujące sytuacje, gdy idziesz ulicą, a nastolatek pyta cię o godzinę po angielsku – mówi Tomek. Właśnie takie zdarzenia powodują, że czuje się oderwany od własnej narodowości i sądzi, że nigdy w stu procentach nie będzie czuł się częścią Polski.
Nie dlatego, że nie chce, ale dlatego, że ludzie cały czas przypominają mu, że jest inny. – Często nie mają złych zamiarów, ale to jest właśnie najgorsze – gdy z ludzi wychodzą rasistowskie zachowania w zwyczajnych sytuacjach.
"Wielu osobom nie podam już ręki"
Wielokrotnie był atakowany na ulicach. Słyszał wyzwiska, dochodziło do rękoczynów. Dwukrotnie zdarzyło się, że napastnicy wyciągnęli nóż, ale na szczęście Tomek zdążył uciec.
– Byłem przerażony – wspomina. Jego zdaniem w ostatnim czasie jest gorzej, a po śmierci George’a Floyda stało się wręcz tragicznie. Tomek mówi jednak, że woli przejawy agresji, od ludzi, którzy sądzą, że nie są rasistami, a w wielu sytuacjach wychodzi z nich stereotypowe myślenie o rasie.
– Wiele osób usunąłem ze znajomych i wielu osobom nie podam więcej ręki – przyznaje. Na jego facebookowym "wallu" w ostatnich dniach uaktywnili się rasiści.
Internet zawsze był dla niego nieprzyjemnym miejscem. – Ludzie w sieci lubią wyklinać innych. Nie boją się konsekwencji – przyznaje.
Szokuje go całkowity brak zrozumienia protestów w USA w polskich mediach i wśród ludzi, którzy wydawali mu się rozsądni. – Miałem niskie oczekiwania w stosunku do Polaków, ale i tak jakimś cudem udało im się mnie rozczarować – stwierdza Tomek.
– Znam wiele osób, które, zapytane o rasizm, powiedzą, że nie jest w Polsce źle, zwłaszcza wśród młodych ludzi. Gówno prawda. Na każdej imprezie, na każdym spotkaniu, znajdzie się człowiek, który rzuci niby zabawny komentarz o Murzynku Bambo czy o Kanye Weście – dodaje.
Cieszy się, że w ostatnich latach czarni Polacy zaczęli tworzyć własną kulturę. – Brakuje tutaj kogoś na miarę Jamesa Baldwina i Paula Beatty’ego – mówi Tomek. Na szczęście ludzie tak samo zagubieni, jak on mogą szukać wsparcia wśród coraz większej grupy Polaków pochodzenia afrykańskiego.
– Nie należę do niego, ale wiem, że istnieje stowarzyszenie, które odpowiada za przygotowywanie konferencji poświęconych rasizmowi, spotkania z dziećmi i nauczanie, jak skutecznie walczyć z rasizmem w Polsce.
– Jestem Polakiem – powtarza Tomek, po raz kolejny podczas naszej rozmowy. – Chciałbym, aby Polska odwzajemniła w końcu moje uczucia do niej.