Matka miała 17 lat, gdy się urodziłem. Ojciec był młodszy o kilka miesięcy – mówi Michał. Jego nastoletni rodzice zrezygnowali z nauki, by stworzyć rodzinę. Bezskutecznie. Rozstali się, gdy Michał miał dwa lata.
10 tysięcy – mniej więcej tyle nastolatek w Polsce każdego roku rodzi dzieci. Jest to najczęściej efekt braku edukacji seksualnej. Młode dziewczyny boją się pytać o rady rodziców, nie czują się komfortowo w rozmowie z lekarzem.
Gdy w końcu rodzą dzieci, są stygmatyzowane przez otoczenie jako "puszczalskie", bezmyślne dziewczyny, które zmarnowały sobie życie.
Jestem bardziej dojrzały niż moja matka
Gdy ojciec Michała się wyprowadził, wrócili z matką do jej domu rodzinnego. W pewnym momencie jego matka poddała się i zostawiła syna z babcią.
– Byliśmy dość biedni. Moja babcia ciągle była w pracy, byle tylko zapewnić mi sensowne życie – wspomina. Gdy był młody, nie doceniał tego, jak bardzo poświęcała się dla niego.
– Nie rozumiałem, czemu inne dzieciaki mają pełne lodówki, czemu w ich domach jest osobny pokój dla gości i dlaczego ich rodzice mają czas na zabawę.
Babcia Michała pracowała na dwie, czasem trzy zmiany, czasu na zabawę z wnukiem nie było. Jego matka wpadała dosyć często. Zawsze ją faworyzował, a babcię winił za to, że nie ma tak wygodnego życia, jak koledzy z klasy.
– Gdy masz młodą, fajną mamę, jesteś z niej dumny. Z czasem uświadamiasz sobie, że ta kobieta stanęła emocjonalnie w miejscu – stwierdza Michał. Jego zdaniem to, że straciła dużą części młodości, wywołał u niej stagnację Dogadują się, ale Michał czasami czuje, że jest bardziej poważnym człowiekiem niż ona.
Gdy urodziło mu się dziecko, Michał poczuł, że jego unikatowe doświadczenie, a więc wychowywanie się w tak nietypowej rodzinie, pomaga mu być lepszym ojcem.
– Staram się wszystko wyważyć, być obecny, gdy tylko mogę i robić wszystko, aby zapewnić godne życie mojej córce. Na razie mi się to udaje.
Gdy twój ojciec wygląda jak maturzysta
– Moi rodzice byli tak różni, jak to możliwe – przyznaje Kamil. Jego ojciec pochodził ze szczęśliwego, dobrego domu, za to matka wychowywała się w patologii. Gdy zaszła w ciąże miała 15 lat, ojciec był starszy o dwa lata.
Rodzice taty Michała zmarli kilka miesięcy po jego narodzinach, więc nastoletnia rodzina musiała radzić sobie sama.
– Byliśmy biedni jak mysz kościelna. Nigdy nie byłem na wakacjach, na urodziny mogłem zaprosić jedną osobę do kina i to był mój prezent, ale za to czułem się kochany.
Kamil przyznaje, że trochę czasu zajęło mu zrozumienie, jak młodzi są jego rodzice. – Połapałem się, dopiero gdy poszedłem do podstawówki połączonej z liceum. Zorientowałem się, że moi rodzice bardziej przypominają maturzystów, niż nauczycieli.
– Gdy masz szczęście i dobrych rodziców, tak jak ja, po prostu zakładasz, że wszyscy ojcowie i matki są młodzi – mówi Kamil. W przedszkolu był przekonany, że większość rodziców jego kolegów to tak naprawdę dziadkowie.
W niektórych aspektach było mu łatwiej w życiu, w innych trudniej. – Mój ojciec był strasznie zajarany grami komputerowymi. Dla innych dzieci to był szok, dużo wiedział o najnowszych tytułach, podczas ich rodzice wiedzieli tylko, że gry powinny być zabronione.
Z drugiej strony musiał sobie radzić w domu “zawiedzionych nadziei”, jak go określa. – Oczywiście, że nie byłem planowanym dzieckiem. Mimo to kochali mnie, nadal zresztą mnie kochają, ale zdarzały się momenty, że czułem na sobie presję.
Czasami wydawało mu się, że musi być idealnym dzieckiem, aby zasłużyć na to, co dla niego poświęcili. – Nigdy tego nie mówili, ale czułem, że muszę się bardziej starać – mówi.
Dzisiaj Kamil ma 30 lat i cały czas zachowuje świetny kontakt z rodzicami. Zauważa też coraz więcej pozytywów tego, że byli tak młodzi, gdy przyszedł na świat. – Mało, który trzydziestolatek może pójść na kosza z tatą. Mój ojciec daje radę grać i nie łapie zadyszki po 5 minutach – śmieje się.
Nie byłem wymarzonym dzieckiem
– Moja matka w ogóle nie była gotowa na macierzyństwo – stwierdza Karol. Gdy się urodził, miała 17 lat. Nigdy nie poznał ojca, ale tak naprawdę nie zna też zbyt dobrze kobiety, która go urodziła. – Wychowała mnie babcia – mówi.
Jego matka była pewną siebie nastolatką, która chciała się wyszumieć. Bycie matką uważała za ograniczenie, a jej rodzice nie chcieli stawać na drodze szczęścia jedynej córki.
– Po prostu nie była na to gotowa – przyznaje Karol. – Gdy dorosła do posiadania dziecka, zaszła w ciąże po raz drugi. Próbowała w ten sposób naprawić własne błędy. Mój brat jest jej wymarzonym dzieckiem. Ja nie.
Karol nie jest w bliskich relacjach z matką. Od lat chodzi na terapię, próbuje poradzić sobie z problemami: poczuciem odrzucenia, zaniżoną samooceną i depresją. – Kiedyś marzyłem o tym, aby mieć dzieci, ale wydaje mi się, że mój bagaż psychiczny mógłby być dla nich obciążeniem.
Jego żona ma świadomość tego, jak wyglądało dzieciństwo Karola i nie naciska na założenie rodziny. On w rozmowie ze mną wspomina jednak, że niedługo chciałby spróbować.
– Z jednej strony boję się, z drugiej mam ochotę pokazać, że, nawet gdy twój świat nie jest idealny, możesz być dobrym rodzicem. Nie ma znaczenia, ile masz lat, jak bogaty jesteś ani czy planowałeś ojcostwo.