Przyznanie się do tego, że ktoś żałuje posiadania dzieci, nie jest łatwe. Powody mogą być bardzo różne. Niektórzy żałują tego, jak dziecko wpłynęło na ich karierę zawodową, inni nie radzą sobie z tym, że ojcostwo zniszczyło pielęgnowany przez lata związek. Jeszcze inni nie potrafią się pogodzić z tym, z kim "wpadli".
To są bardzo trudne rozmowy. Zazwyczaj o założeniu rodziny ludzie opowiadają z radością, ale dla niektórych to ciężar i porażka życiowa.
Stało się, zostali ojcami wbrew swej woli. Nie ma w tym winy dziecka, ono ma pełne prawo do szczęśliwego życia, ale co z rodzicami i ich prawem do szczęścia?
O wielu rzeczach dotyczących ojcostwa ciężko się rozmawia, ale o rozczarowaniu związanym z posiadaniem dzieci w szczególny sposób.
Mężczyźni nie lubią mówić o swoich emocjach, a w takiej rozmowie one muszą się pojawić. Konfrontacja ze skrywanymi przez lata przemyśleniami może być bardzo bolesna.
Te rozmowy nie są po to, by kogoś rozgrzeszać czy tłumaczyć. Każdy człowiek ma swój bagaż doświadczeń, z którymi musi się zmierzyć. Trzeba ponosić konsekwencje swoich decyzji, na tym polega dorosłość. To jednak próba wysłuchania tych, którzy od dawna prowadzą tego rodzaju rozmowy sami ze sobą.
Piotr
– Nie widziałem swojego syna od czterech lat – przyznaje. – To był przypadek, nie chciałem w ogóle mieć dzieci. Nie mogę nawet o nim myśleć, bo od razu jestem wk... na siebie i zirytowany faktem, że to dziecko jest na świecie.
Piotr mówi, że nienawidzi matki swojego syna. Obwinia ją za to, co się stało. Według niego tylko wrodzony narcyzm powstrzymał ją przed aborcją. Wiedziała od początku, że oboje nie nadają się do bycia rodzicami. On musiał radzić sobie z byciem antyspołecznym, ona przez lata walczyła z depresją.
– 40% tego, co zarabiam, oddaję na dziecko – przyznaje Piotr. Ma kłopot z tym, żeby przeżyć za resztę pieniędzy. Często wraca do rodziców i śpi u nich na kanapie.
– Nigdy nie lubiłem ludzi, ale byłem na tyle głupi, że zaryzykowałem. Teraz mam przesrane – mówi.
Jego rodzice rozumieją decyzję syna, chociaż chcieliby być blisko swojego wnuka, powstrzymują się przed ingerowaniem w życie ich obojga.
Wiedzą, że syn cierpi przez sytuację, w której jest i zmaga się z narastającą depresją. – Szczerze mówiąc nie stać mnie na psychoterapeutę. Jestem wrakiem człowieka, który spieprzył sobie życie, bo przespał się z kimś, komu zaufał.
Co ma do przekazania innym? – Jeśli czujecie, że nie nadajecie się na rodziców, po prostu z tego zrezygnujcie. Tu nie ma miejsca na eksperymenty. KJeśli coś spieprzycie, zapłaci za to ktoś jeszcze oprócz ciebie.
Michał
– Mam trójkę dzieci. Najmłodsze ma 5 lat, najstarsze 11. Gdybym mógł wynaleźć maszynę czasu, nie zastanawiałbym się nawet pięć sekund nad tym, co z nią zrobić.
Jak mówi, kocha swoje dzieci, bycie ojcem sprawia mu wiele radości, ale przy ilości pracy stresu, ograniczeń i pieniędzy, które to go kosztuje, gdyby mógł zrezygnować
z roli ojca, zrobiłby to.
Michał dzisiaj przyznaje, że gdyby był świadomy, jak bardzo dzieci wpłyną na jego życie, nigdy by się na nie zdecydował. Zamiast tego wiódłby zdrowe i przyjemne życie bez większych trosk.
– Jestem świadom, że muszę się opiekować moimi dziećmi. Kocham je, ale nie czuję, aby ta relacja była warta wszystkiego, co muszę dla nich poświęcić.
– Wydaje mi się, że jestem dobrym ojcem. Jedyne co jest u mnie nie tak, to fakt, że nie chciałbym nim być, ale moje dzieci nie mają o tym pojęcia i nie dowiedzą się.
Według moich rozmówców najbardziej męczące jest przekonanie ludzi, że ich opinia na temat dzieci się zmieni.
– Jestem ojcem już tak długo, że nie rozumiem, dlaczego miałbym nie mieć prawa żałować straconych lat? Bo może mój syn sprawi, że będę dumny jako 50 lat? – mówi Michał.
Twierdzi, że wolałby sam osiągnąć to, co jego dziecko, tyle że 20 lat wcześniej. – Zamiast wydawać na jego naukę, mógłbym zainwestować w siebie. Dlaczego ludzie uważają, że lepszym uczuciem jest patrzenie, jak twoje dziecko zdobywa szczyty?
Andrzej
– Każdy czasami żałuje tego, że jest rodzicem – mówi. – Każdemu się zdarzają momenty, gdy myślą "Boże, gdyby ich nie było, świat byłby łatwiejszy”. Ja jednak nie jestem tym typem człowieka.
Andrzej był "childfree" i nie planował tego zmienić. Był ze swoją dziewczyną od dwóch lat, ona brała pigułki, on zakładał prezerwatywę, ale mimo to jakimś cudem zaszła w ciążę.
– Nadal nie pojmuję, jak mogła mi to zrobić – denerwuje się. Jego dziewczyna, nie mówiąc mu o tym, przestała brać pigułki antykoncepcyjne, zdarzało się jej go upijać i przekonywać, żeby rezygnował z kondoma.
– Byłem wściekły. Gdy się dowiedziałem, co zrobiła, zwymiotowałem. Myślałem, że ją rozerwę na strzępy.
Syn Andrzeja ma teraz 3 lata. Matka jego dziecka zniknęła i zostawiła ich samych. – Miała problemy psychiczne. Trafiła do placówki i chyba nadal tam przebywa. Straciła prawa rodzicielskie, więc sam wychowuję syna.
– A to, że moje życie będzie gorsze? No będzie. Nic na to nie poradzę. Stara się ułożyć swoje życie. – Nie zmienia to faktu, że znalazłem się w sytuacji, w której nigdy nie chciałem być – mówi.
"Mam wielu przyjaciół, którzy nie chcą mieć dzieci świadomie. Zawsze im powtarzam, aby się nie łamali tylko dlatego, że ludzie wokół nich sugerują, że to dobra decyzja".
Każdemu się zdarzają momenty gdy myślą “boże, gdyby ich nie było świat byłby łatwiejszy”.
"Jestem umówiony na zabieg wazektomii. Nie chce znowu ryzykować. Kocham mojego syna, to nie jego wina, że przyszedł na świat. Nie mogę go tym obarczać. Mogę zrobić wszystko, co w mojej mocy, aby był szczęśliwym dzieckiem".