Koronawirus atakuje nie tylko nasze ciała, ale też nasze umysły. Zamknięci w mieszkaniach codziennie próbujemy żonglować - z jednej strony dzieci, praca i rozrywka, z drugiej nasze związki i nasze lęki.
Dzieci nie mogą spalać nadmiaru energii na placach zabaw. Dorośli próbują radzić sobie ze stresem związanym z obawami o pracę. Od tego, jak sobie poradzimy w tym okresie, zależy czy nie czeka nas kolejna pandemia - tym razem w postaci rozpadu wielu związków.
Wybuchy gniewu u ludzi w tak trudnej sytuacji teraz to całkowicie normalna reakcja, zwłaszcza gdy tak wiele stresujących myśli atakuje człowieka.
Co, jeśli gniew zaczyna przejmować kontrolę, a do tego gromadzi się w nas i nie znajduje ujścia? Czy można się go pozbyć w zdrowy sposób, gdy przez 24 godziny na dobę jesteśmy zamknięci w czterech ścianach?
Naucz się kontrolować złość
W normalnych warunkach wybuchy złości mogą prowadzić do złych emocji w rodzinie. Krzyk, przekleństwa, gwałtowne reakcje czy częstsze sięganie po używki to nic dobrego. Jednak ostatnich tygodni nie da się określić mianem normalnych.
Zdaniem amerykańskich badaczy rodzice kłócą się ze swoimi dziećmi średnio ponad 2000 razy w roku. Oczywiście te konflikty mają różne natężenie.
Czasami chodzi tylko o to, aby dziecko posprzątało pokój, czasami jest to poważna sprzeczka. Gdy jesteśmy zamknięci w domach podczas kwarantanny, napięcie rośnie, bo przechodzimy coś, na co nikt z nas nie był przygotowany.
Podnoszenie głosu na dzieci w błahych sytuacjach może wpływać negatywnie na relację z nimi, a także prowadzić do sytuacji, w której zaczną nas ignorować wtedy, gdy będziemy przekazać im coś naprawdę istotnego.
Dlatego musimy nauczyć się kontrolować złość. Musimy umieć pokazać dzieciom jak w zdrowy sposób regulować emocje.
Ryzyko napadów złości wzrasta, gdy jesteśmy zmuszeni do przebywania z kimś przez dłuższy okres. Z tego powodu nie tylko jesteśmy gotowi podnosić głos na dzieci, to może również oznaczać, że zaatakujemy słownie partnera czy partnerkę. Aktualne wydarzenia mogą mieć znaczący wpływ na związki i sytuację w rodzinach.
Jak znaleźć ujście złości?
Regularne spotkania z osobami spoza rodziny pozwalają nam na co dzień regulować poczucie izolacji, które mogłoby nas przytłaczać, gdybyśmy jedynie siedzieli w domu.
Nawet rodzice, którzy kryją w sobie złość, mają swoje codzienne sposoby na to, jak rozładować napięcie. Najprostszy przykład to sport, idealny antydepresant. Wprowadzony w Polsce zakaz spacerów po lesie czy biegania, to prosta droga do tego, by mieć niebawem kolejną epidemię, tym razem depresji.
Specjaliści są zgodni - siedząc w domu, nie da się wyluzować, zwłaszcza gdy dzieci są obok. Dlatego pandemia może prowadzić do częstszych wybuchów złości i irytacji, a to może przełożyć się na nadużywanie alkoholu czy narkotyków.
Nadchodzi fala rozwodów
Przykładem mogą być Chiny. Prawnicy rozwodowi z Państwa Środka donoszą, że liczba wniesionych spraw rozwodowych znacząco wzrosła. Par chętnych do tego, by się rozstać jest tak wiele, że trzeba zapisywać się na listę oczekujących.
Większość z nas jest niecierpliwa, bo taki też jest świat, w którym dotąd żyliśmy. W czasie kwarantanny łatwo tę irytację przerzucić na bliskich.
Według badań połowa naszej życiowej złości jest ukierunkowana w stronę najbliższych. Dlatego nikogo nie powinno dziwić, że gdy nie jesteśmy w stanie rozładować emocji w zdrowy sposób, w końcu wylewa się ona członków rodziny.
Wielu rodziców dziękuje Bogu za edukację online. Dzięki temu w ciągu dnia mogą liczyć na trochę spokoju. Jednak fakt, że rodzice w obecnej sytuacji nie są w stanie pokierować nauką swoich dzieci, wiele osób doprowadza z równowagi. Efekt? Kolejne kłótnie.
Gdy reagujemy złością, zwiększamy ryzyko, że w przyszłości ta złość coraz częściej będzie pojawiać się w naszym zachowaniu. Trzeba spróbować być wyrozumiałym dla najbliższych.
Nie jest to łatwe, ale jeśli pogodzimy się z tym, że w trakcie kwarantanny mamy prawo być poirytowani, postaramy się kontrolować nasze impulsy. Być może dzięki temu wyjdziemy z tej całej tragedii mocniejsi.