Miałeś plany. Chciałeś startować w zawodach, brać udział w biegach, albo imprezach triathlonowych. Poświęciłeś na to mnóstwo czasu i wysiłku. Teraz musisz zrezygnować, bo przyszedł koronawirus. No właśnie, musisz?
Crossfit. Siłka. Boks. MMA. Squash. Wspinaczka. Pływanie. Mam kontynuować? Chyba nie trzeba. Dla każdego, kto uprawia jakiś sport, jest jasne, że sprawy niespodziewanie bardzo się skomplikowały.
Pandemia nie tylko spowodowała, że odwołane zostały mecze wszystkich lig w Polsce. Pokrzyżowała też plany ambitnym amatorom uprawiającym sport.
Jeśli masz w domu jakiś sprzęt do ćwiczeń, pół biedy. Nie w każdym przypadku ćwiczenia w domu będą wyjściem z sytuacji. Jeśli trenujesz triathlon, nie popływasz w wannie. Jeśli trenujesz sporty walki, nie będziesz trenował z partnerką czy z dziećmi. Jeśli biegasz maratony, nie pobiegasz po mieszkaniu. Jak sobie radzić?
Trening biegowy w czasie epidemii
Teoretycznie najłatwiej mają biegacze. To sport jednoosobowy, więc podczas treningu ograniczamy ryzyko zakażenia, wystarczy wybrać odludne miejsce. Biegacze natomiast narzekają na przesunięcie lub odwołanie imprez biegowych, do których przygotowywali się przez całą zimę.
Artur ma w czerwcu biec maraton na Spitsbergenie. Koronawirus pokrzyżował mu plany treningowe, ale nadal wierzy, że bieg się odbędzie, więc nie modyfikował swojego treningu. – Nie odpuszczam – mówi – Zmniejszyłem intensywność w trakcie wybiegań, tak żeby szczyt formy nie przyszedł zbyt szybko, bo tak zalecił mi trener – tłumaczy.
– Nie biegam w masce, ręce myję po każdym treningu, ale robiłem tak zawsze. Co do unikania ludzi... – zastanawia się – I wcześniej, i teraz biegam głównie sam, ale to wynika z tego, że mam plan ułożony pod maraton i nie jest łatwo zgrać treningi z innymi osobami.
Jedynie dłuższe, niedzielne wybiegania robię co jakiś czas z innymi biegaczami – tłumaczy. Treningi siłowe zawsze robił w domu.
– Jeszcze niedawno przygotowywałem się do zawodów, które miały odbyć się w kwietniu w Grecji, ale w obecnej sytuacji nastawiam się na swój inauguracyjny start na początku czerwca – wyjaśnia Łukasz Sagan, ultramaratończyk.
– To będą zawody na dystansie ponad 300 km. Zobaczym,y jak sytuacja będzie się rozwijać, do kiedy to potrwa kwarantanna i czy nie będzie trzeba przesunąć rozpoczęcia sezonu – martwi się.
Na razie Łukasz wybrał nadrabianie książkowych zaległości, ale to nie oznacza, że zrezygnował z treningów. Biega, ale spokojniej.
– Bez paniki i szaleństw – mówi – zwykle trenowałem w pojedynkę, więc niewiele się zmieniło pod tym względem.
Jednoosobowe sporty walki
Rafał Kawulak trenuje brazylijskie jiu-jitsu. Do tej pory jego tydzień wypełniony był aktywnościami. Miał cztery razy w tygodniu trening na sali, w tym sparingi.
Pozostałe dni spędzał na siłowni i uzupełniał rozciąganiem. – Czasem też joga, ale rzadko, bo mi się nie chce – śmieje się.
– Teraz trenuję niedużo, głównie na własnej masie ciała. Nie mam w domu ani miejsca, ani warunków na trening. Kawalerkę dzielę z psem, Wilkiem, a muszę w niej jeszcze pracować. Dość mocno ogranicza to moje możliwości treningu – wyjaśnia.
– Na sparingi się nie umawiam, bo w dobie epidemii byłby to idiotyzm. Włosi tak robili i teraz mają najgorszą sytuację w Europie – mówi Rafał.
Przymusowa kwarantanna to dla niego czas roztrenowania. – Jiu-jitsu nie da się trenować samodzielnie w domu. Można oglądać filmy instruktażowe i to jedyne, co ma sens.
– Treningiem na własnej masie ciała nie zastąpię sztangi, to też niemożliwe bez sprzętu. Trenuję zazwyczaj na bardzo dużej intensywności – duży ciężar, i mała objętość – mało powtórzeń.
– Trening na własnej masie ciała to z kolei głównie izometria i duża objętość. Wiem, co mówię, jestem trenerem – tłumaczy Rafał.
Będę robił pompki
Piotr miał w planach pracę nad sylwetką. Przed nadejściem epidemii kupił suplementy, kreatynę i białko, zaczął też chodzić na siłownię co drugi dzień.
– Robiłem full body workout. Wolałem wszystko trochę zmęczyć na każdym treningu, niż skupiać się na poszczególnych częściach ciała — mówi Piotr.
– Ostatni raz byłem na siłowni w ubiegły piątek, a w nocy z soboty na niedzielę pozamykano wszystko w całym kraju – mówi Piotr.
Nie ma dużo sprzętu w domu, którym mógłby zastąpić ćwiczenia na maszynach. – Mam tylko gumę i uchwyty do pompek. Kiedyś miałem ławeczkę skośną, ale sprzedałem, bo przecież siłownia pod domem — śmieje się.
– Żona ma łatwiej, odpala Chodakowską i zadowolona, ja przecież nie będę się tak wyginał. Na razie przerzucę się na bieganie, a w wolnych chwilach będę robił pompki.
Cardio robi mi dobrze na brzuch. Piotr planuje biegać w maseczce antysmogowej. – Przynajmniej ludzie nie będą patrzeć na mnie jak na czubka – żartuje.