— Czasami po prostu mam ochotę zacząć krzyczeć i zamknąć się na tydzień w pokoju — wyjaśnia mi Michał. — Lubię patrzeć na zabawę moich dzieci, ale gdy muszę do nich dołączyć, zaczyna się katorga.
Michał od zawsze był introwertykiem, jednak niewielu jego przyjaciół zdawało sobie z tego sprawę. Często spotykał się ze znajomymi, wspólnie oglądali mecze, chodzili na piwo. Był lubiany i towarzyski. Nie mówił nikomu, że po każdym takim spotkaniu potrzebował czasu, aby dojść do siebie.
— Nie jestem socjopatą, po prostu lubię mieć siebie dla siebie — tłumaczy. W samotności najlepiej mu się pracuje, gdy jest sam, może w spokoju skupić się na oglądanym filmie, albo przeczytać książkę. A przynajmniej — mógł.
— Nie spodziewałem się tego, co mnie spotka, po urodzeniu córki — przyznaje. Trzy lata po niej w rodzinie Michała pojawił się syn.
— Oboje uwielbiają przebywać ze swoimi przyjaciółmi, uwielbiają być głośni i szaleć bez przerwy — opowiada Michał. Gdy córka poszła do przedszkola, Michał był przekonany, że jego świat w końcu trochę się ułoży.
Miał nadzieję, że będzie mógł pracować w spokoju bez dziecka w pobliżu, zyska te dodatkowe kilka godzin wytchnienia w ciągu dnia. Wtedy jednak zapowiedziało się drugie dziecko.
— Dzieci są z tobą bez przerwy, a nawet, jak ich nie ma, to czają się gdzieś za rogiem, aby cię dopaść. - stwierdza. Podkreśla, że uważa się za całkiem inteligentnego człowieka, ale jakimś cudem przez kilka lat bycia ojcem nie połapał się, jak bardzo dzieci obecne są w życiu człowieka.
Dla introwertyka wszystko jest męczące
- Nie staram się usprawiedliwiać, ale gdy jesteś introwertyczny, wszystko, z czym musisz się mierzyć, staje się trudne - wyjaśnia.
Nawet gdy z żoną zamieszkali razem, potrzebował czasu, aby pogodzić się z nowym porządkiem. Gdy pojawiły dzieci, nie potrafił zrozumieć tego, co się dzieje. Był w szoku.
— Dla rodzica introwertyka wszystko jest męczące — mówi. Spotkania z innymi rodzicami na placach zabaw sprawiają, że Michał jest na skraju napadu paniki.
Stara się ograniczać takie sytuacje do minimum, ale czasami po prostu wie, że nie może zawieść swoich dzieci. Gdy spotyka się ze znajomymi, żeby trochę odpocząć od domu, tak naprawdę marzy o tym, by znaleźć się w swoim pokoju w całkowitej ciszy.
— Gdy odbieram dzieciaki ze szkoły, zawsze muszę przeżywać te 15 minut gadania o niczym z innymi rodzicami. Nic mnie tak nie dobija, jak właśnie te 15 minut rozmowy.
Podczas odwiedzin innych dzieciaków w mieszkaniu czuje się najdziwniej. Z jednej strony dzieci Michała są zajęte, ale przy okazji jest głośno i nigdy nie wiadomo, co się za chwile wydarzy.
— Kiedyś zacząłem się na poważnie zastanawiać czy raz na dwa tygodnie nie wynajmować pokoju hotelowego, aby spędzać trochę czasu w spokoju — przyznaje Michał.
W domu odpoczywa głównie w łazience. Szuka sposobów na ucieczkę, co z kolei wywołuje u niego poczucie winy, że nie jest wystarczająco dobrym rodzicem.
— Kocham moje dzieci, ale to wszystko miało na mnie bardzo negatywny wpływ. Na szczęście jego terapeutka wytłumaczyła mu, że nie ma nic złego w poczuciu zmęczenia przy dzieciach. Michał musiał po prostu znaleźć sposób na naładowanie baterii w zdrowy sposób.
Znalezienie przestrzeni, w której mógłby odpocząć, stało się dla niego prawdziwą misją. Michał ma szczęście, bo żona rozumie jego problemy i stara się jak może, aby było mu łatwiej.
Spokój introwertyka
Introwertyczność to jednak nie tylko negatywy. — Wydaje mi się, że dzięki niemu jestem często lepszym rodzicem niż gdybym był innym typem człowieka — twierdzi Michał.
Rzadko się złości i umie utrzymać zdrowy i spokojny kontakt ze swoimi dziećmi. — Dzięki temu, że większość emocji trzymam w sobie, umiem spokojnie rozmawiać z nimi, o tym, co czują — mówi.
Małe dzieci nie umieją radzić sobie ze swoimi emocjami, więc często reagują w niezrozumiały dla dorosłych sposób. Michał uważa, że jego analityczne podejście pozwala im łatwiej przyzwyczajać się do sytuacji, które dla innych dzieciaków mogłyby być problemem.
— W ostatnich miesiącach nic nie sprawia mi takiej przyjemności, jak momenty, gdy jestem sam na sam z córką albo synem i po prostu rozmawiamy — opowiada.
— Siedzimy w kuchni albo leżymy w pokoju i gadamy sobie o życiu. Wtedy jestem szczęśliwy. Bycie introwertykiem nie jest łatwe, ale są takie momenty, gdy wydaje mi się, że to najlepsza rzecz, jaka mogła mnie spotkać.
Reklama.
Ludzie pytają o jakieś klasówki, zadania domowe, zagadują, czy będziemy na jakichś zajęciach. Muszę być grzeczny i odpowiadać, bo przecież nasze dzieci są przyjaciółmi.
Są momenty, gdy ma dość. Dzieci są głośne i męczące, ale uczą się też od swojego ojca spokoju i umiejętności radzenia sobie z samotnością.