W tym sezonie Robert Lewandowski gra, jak piłkarz z innej planety. Polski napastnik ma najlepszy sezon w karierze, a cztery bramki w meczu Ligi Mistrzów z Crveną Zvezdą Belgrad są tego najlepszym dowodem. Nic dziwnego, że w takich okolicznościach niektórzy nie potrafią utrzymać emocji na wodzy.
Robert Lewandowski powtórzył swój wyczyn z meczu Borussii Dortmund z Realem Madryt z 2013 r. i strzelił cztery bramki w meczu Ligi Mistrzów. W dodatku potrzebował na to jedynie 15 minut, czyli trwało to krócej niż wymiana opon z letnich na zimowe u twojego mechanika.
W internecie można znaleźć mnóstwo pozytywnych reakcji na wyczyn polskiego napastnika. Palmę pierwszeństwa, jeśli chodzi o odzew na cztery bramki Lewandowskiego, trzeba jednak przyznać Romanowi Kołtoniowi, który na wizji zaśpiewał fragment hymnu Ligi Mistrzów.
– "The Champions!" – zaintonował Kołtoń. – To jest coś niebywałego. Żyjemy w erze Roberta Lewandowskiego. Niech ta chwila trwa jak najdłużej, bo jest piękna. Wszyscy w Liverpoolu są pod wrażeniem tego osiągnięcia. Wyczyn pokazuje skalę umiejętności Roberta Lewandowskiego. Robert chce jeszcze grać przez 5-7 lat w piłkę na najwyższym poziomie. Można tylko spróbować sobie wyobrazić, ile on jeszcze może w piłce osiągnąć – mówił dziennikarz Polsatu Sport.
"Lewandowski masakruje wspomnienia"
Krzysztof Stanowski w przewrotny sposób pochwalił sukces polskiego piłkarza we wtorkowym spotkaniu fazy grupowej LM. "Lewandowski niszczy moje dzieciństwo. Ci wszyscy piłkarze z rekordami wydawali mi się ludźmi z innej gliny. Superbohaterami z plakatów. Niedostepnymi. Lewandowski wydaje się zwykłym chłopakiem z sąsiedztwa i przez to masakruje moje wspomnienia" – czytamy.
Legendarny napastnik reprezentacji Anglii Gary Lineker nazwał osiągnięcie Lewandowskiego niedorzecznym. "Kolejne cztery gole niewiarygodnie skutecznego Lewandowskiego. Ma teraz 10 goli w pięciu meczach Ligi Mistrzów i 27 we wszystkich rozgrywkach. To jest trochę niedorzeczne" – napisał Anglik.