Chcesz "rzucić to wszystko i wyjechać w góry"? Teraz możesz to zrobić i jeszcze zarobić
Cisza, spokój, świeże powietrze, piękne widoki i dużo ruchu. A poza tym żadnych maili i ograniczony kontakt z ludźmi, co dla zmęczonych pracą w korporacji może być atutem. Tak, praca bacy czy juhasa ma sporo zalet. I wbrew pozorom wcale nie trzeba urodzić się na Podhalu i wychować w góralskiej rodzinie, by taką posadę zdobyć. Pomóc w tym mogą kursy "Ale wypas!" organizowany przez Małopolską Szkołę Gościnności w Myślenicach. Co ważne, na zdobycie tego nowego fachu nie trzeba wydać ani grosza. Kursy są bezpłatne.
Jak zostać bacą?
Kandydaci na bacę mają do wyboru dwa kursy – na czeladnika bądź na mistrza. W obu przypadkach trzeba wysłuchać 15 godzin wykładów i zaliczyć 6 godzin zajęć praktycznych. Ale żeby się na nie dostać, trzeba spełnić kilka wymagań – mieć minimum 21 lat, wykształcenie zawodowe (na czeladnika) lub średnie (na mistrza), a do tego mieć co najmniej 5 lat doświadczenia w pracy przy wypasie (niekoniecznie owiec). Ten ostatni warunek nie jest konieczny w przypadku osób, które mają swoje stado owiec.
Niższe są wymagania w stosunku do kandydatów na juhasów. By się zapisać na kurs dla pomocnika bacy, wystarczy mieć 18 lat i wykształcenie zawodowe. Doświadczenie w pracy ze zwierzętami nie jest wymagane. Kurs dla juhasów jest jednak znacznie dłuższy – trwa aż 42 godziny, do tego trzeba wyrobić 150 godzin stażu pod okiem profesjonalnego bacy. Jest jeszcze jeden wymóg, dotyczący kandydatów spoza Małopolski. Ci muszą wypełnić oświadczenie, że będą pracować przy wypasie owiec i wyrabianiu serów wyłącznie na terenie tego regionu. W zamian na cały okres stażu dostają stypendium.
Staż nie będzie łatwy. Nie tylko dlatego, że trzeba się będzie nauczyć nie tylko opieki nad owcami, ale też robienia tradycyjnych serów. Jak wynika z regulaminu opublikowanego na stronie Małopolskiej Szkoły Gościnności, stażysta może pracować nawet 10 godzin dziennie. Do tego ani podczas kursu, ani na stażu nie może pić alkoholu. Za to grozi natychmiastowy "wylot" z kursu i utrata stypendium.
Ile można zarobić?
To jednak nie wszystko, bo kursy kończą się państwowym egzaminem. Dwuetapowym, bo trzeba wykazać się zarówno wiedzą teoretyczną, jak i umiejętnościami praktycznymi. Dopiero po zdaniu egzaminu można szukać zatrudnienia jako baca czy juhas. Znalezienie pracy nie powinno być trudne, bo zapotrzebowanie na pasterzy jest spore. Spore nie są za to zarobki. Juhasi miesięcznie zarabiają od 3 do 5 tys. złotych. Baca z kilkuletnim doświadczeniem może wyciągnąć około 8 tys. zł. Na wyższe pensje mogą liczyć dopiero bacowie z długoletnim stażem.
Na pensję trzeba jednak naprawdę ciężko pracować. I znosić niewygody, bo w tym fachu nie ma powrotu do ciepłego mieszkanka po 8 godzinach. W sezonie wypasu juhasi śpią w bacówkach, które nie są specjalnie komfortowe. Do tego w nocy trzeba dyżurować przy owcach z uwagi na drapieżniki. Słowem, lekko nie jest.
Mimo to chętnych, by przestawić się na taki styl życia, nie brakuje. Ubiegłoroczną edycję kursów ukończyło aż 22 juhasów i 17 baców. Kto chce spróbować swoich sił w tym wyjątkowym zawodzie, musi wysłać zgłoszenie do końca lutego i zarezerwować sobie sporo czasu na wrzesień. Szczegóły można znaleźć na stronie Małopolskiej Szkoły Gościnności w Myślenicach.
Źródło: zsp.edu.pl
Czytaj także: https://dadhero.pl/286647,tak-wyglada-praca-przy-naprawie-turbin-wiatrowych-na-pelnym-morzu