Robin Hood wróci na ekrany i to w dwóch wersjach. W obsadzie obu produkcji plejada gwiazd
Są takie postaci, które nigdy się nie nudzą i nawet jeśli na parę lat znikają z pola widzenia twórców Hollywood, to potem wracają z podwójną mocą. Do tego grona należy z pewnością Robin Hood. Choć o jego zmaganiach z podłym szeryfem z Nottingham nakręcono już około 50 filmów i seriali, to scenarzyści i reżyserzy wciąż widzą w tej historii potencjał. Dowód? W najbliższym czasie powstaną aż dwie nowe ekranizacje legendy o zakapturzonym banicie, który zabierał bogatym, by wspierać biednych.
Samotna śmierć Robin Hooda
Zdjęcia do pierwszej z nich ruszyły właśnie w Irlandii. Jak donosi portal "The Hollywood Reporter" będzie to bardzo mroczna i brutalna opowieść. Ale nie może być inaczej, skoro roboczy tytuł tej produkcji brzmi "Śmierć Robin Hooda". Legendarny książę złodziei ma być tu przedstawiony jako zmęczony życiem i opuszczony przez dawnych kompanów samotnik, którego ścigają nie tylko wrogowie, ale też wyrzuty sumienia. Nie będzie to postać kryształowa, przeciwnie – Robin będzie miał na koncie wiele zbrodni, które nie dają mu spokoju.
Gwarancją tego, że w tej wersji legendy o banicie z Sherwood nie zabraknie mroku, jest nazwisko scenarzysty i reżysera Michael Sarnoskiego. To specjalista od filmów, które nie oszczędzają widza. Wystarczy wspomnieć, że to on jest twórcą takich produkcji jak "Świnia" czy "Ciche miejsce: Dzień pierwszy".
Sarnoski ma też talent do skupiania wokół siebie świetnych aktorów. Do tego projektu też udało mu się zebrać niezłą ekipę. W "Śmierci Robin Hooda" zobaczymy m.in. Hugh Jackmana, Jodie Comer, Billa Skarsgarda, Murraya Bartletta i Noaha Jupe'a. Kto z tej ekipy wcieli się w postać Robin Hooda? Reżyser tego nie ujawnił, ale z plotek w amerykańskich mediach wynika, że ta rola przypadła w udziale Jackmanowi. Australijczyk został bowiem zaangażowany do tej produkcji jako pierwszy.
Między miłością a polityką
Na nieśmiertelnej sławie Robin Hooda zamierza też zarobić Amazon. Należąca do tej firmy platforma streamingowa MGM+ postawiła na znacznie dłuższą, bo serialową wersję opowieści o zmaganiach szlachetnego łucznika z mało szlachetnym szeryfem z Nottingham. Twórcy tej produkcji, która ma liczyć 10 odcinków, też zadbali o gwiazdorską obsadę.
W postać Robina wcieli się australijski gwiazdor Jack Patten, a jego arcywroga zagra Sean Bean. Ten drugi aktor to gwarant najwyższej jakości. Bean jest specjalistą od ról kostiumowych – wystarczy wspomnieć jego brawurowe kreacje w "Grze o tron" czy "Władcy pierścieni".
Walki Robina i szeryfa nie będą najważniejszym wątkiem serialu. Jeśli wierzyć doniesieniom portalu "Deadline", ma to być opowieść o niełatwej miłości, trudnych życiowych wyborach, pełnej intryg polityce i obsesyjnej żądzy władzy. Brzmi ciekawie, prawda?
Bogata kolekcja
Film Sarnoskiego i serial platformy MGM+ dołączą do bardzo długiej listy ekranizacji przygód banity z Sherwood. Pierwsze filmy oparte o tę średniowieczną angielską legendę powstały ponad 100 lat temu. Zaczęło się od nakręconego w 1912 roku "Robin Hooda", potem kolejne dwa filmy pod takim samym tytułem powstały w 1913 i 1922 roku. Od tamtej pory po opowieść o Robinie filmowcy ze Stanów, ale też Wielkiej Brytanii, Włoch, Hiszpanii i Francji sięgali regularnie. Do dziś powstało około 50 różnych produkcji.
W Polsce popularność zdobyło tylko kilka z nich. Największą serial "Robin z Sherwood" z Michaelem Praedem. Potem hitami w naszych kinach były jeszcze "Robin Hood: Książę złodziei" z Kevinem Costnerem z 1991, "Robin Hood" Ridleya Scotta z Russellem Crowem i Cate Blanchett oraz parodia legendy, czyli "Robin Hood: Faceci w rajtuzach".
Źródło: "Deadline", "The Hollywood Reporter", "Filmweb"
Czytaj także: https://dadhero.pl/287851,5-filmow-dla-ojca-z-synem-historie-ktore-zachwyca-kazdego-faceta